Notatki Władysława Gomułki o próbie dotarcia do kierownictwa podziemia londyńskiego z pominięciem Urzędu Bezpieczeństwa Lechowicz, Rzepecki Dopieru w roku 1945 Spychalski poinformował mnie, że Jaroszewicz [Alfred] i Lechowicz [Włodzimierz], którzy wchodzili w skład Oddziału Informacji w okresie okupacji, pracowali z jego polecenia w organach Delegatury i przynależeli do Stronnictwa Demokratycznego. Lechowicz, który pracował w Korpusie Bezpieczeństwa, formacji policyjnej stworzonej przez Delegaturę, posiada i nadal (tj. w roku 1945) kontakty z podziemiem akowskim i politycznymi przedstawicielami rządu emigracyjnego w kraju. Wchodząc w skład Stronnictwa Demokratycznego, może on uzyskiwać różne wiadomości z zakresu działalności Rady Jedności Narodowej oraz udzielać informacji o innych nielegalnie działających stronnictwach i ugrupowaniach politycznych. Spychalski zaproponował, aby zlecić Lechowiczowi prowadzenie działalności wywiadowczo-informacyjnej na każdym mu dostępnym odcinku podziemia, a Lechowicz będzie nadal utrzymywał kontakt tylko z nim. Możliwości Jaroszewicza miały się ograniczać tylko do Stronnictwa Demokratycznego, wobec czego miał on współpracować z Lechowiczem na tym odcinku. Na propozycję Spychalskiego wyraziłem zgodę. Informacje polityczne o działalności podziemia, zwłaszcza przed powstaniem Rządu Tymczasowego Jedności Narodowej, były bardzo pożądane. Aparat Ministerstwa Bezpieczeństwa był dopiero montowany i szerszych informacji w tym zakresie nie był w stanie udzielić. Kierowali nim doradcy ze Związku Radzieckiego. Po doświadczeniach z aresztowaniem Rady Jedności Narodowej 1), po innych wyczynach generała Iwanowa (Sierow), o czym będzie szczegółowo w innym miejscu, odpowiadała mi propozycja Spychalskiego, aby Lechowicz z nim tylko utrzymywał kontakt i od niego odbierał instrukcje, które Spychalski miał uzgadniać ze mną. Lechowicz zresztą miał oświadczyć, że nie chce współpracować z organami Ministerstwa Bezpieczeństwa. Oznaczało to, że nie chce przyczyniać się do aresztowania ludzi, z którymi utrzymuje kontakty i którzy jeszcze nie zerwali z podziemiem. W takiej postawie nie widziałem nic złego. Ludzie mają różne charaktery, kierują się różnymi zasadami, mają swoje kodeksy moralne. Mogą być i tacy, co z pobudek ideowych współpracują z wywiadem radzieckim, godzą to ze swoim sumieniem, a jednocześnie znajdują w sobie opory moralne, gdy chodzi o denuncjację ludzi, z którymi współpracują, pociągającą za sobą ich aresztowanie. Do takich zaliczałem Lechowicza. (…) 2) W kraju grasowały zbrojne formacje antykomunistyczne i różne uzbrojone bandy, dokonujące mordów, dywersji i rabunków. Walka z nimi kosztowała dużo ofiar. Aby rozładować sytuację najmniejszym kosztem, należało skłonić do ujawnienia się krajowe dowództwo rozwiązanej formalnie Armii Krajowej, na czele którego stał Delegat Sił Zbrojnych na kraj – Rzepecki oraz podjąć starania do wydania przez niego rozkazu rozwiązującego podziemne organizacje wojskowe i oddziały leśne i ujawnienia się wszystkich ich członków. Z propozycją taką zgłosił się do mnie Spychalski, który podjął się dotrzeć do Rzepeckiego za pośrednictwem Lechowicza lub innych ludzi, aby mu zaproponować spotkanie ze mną dla przeprowadzenia rozmów na wspomniany temat. Osoba moja miała stanowić dowód poważnego traktowania sprawy przez rząd, zapewniać wiarygodną gwarancję dotrzymania przyrzeczonych zobowiązań, tj. niestosowania represji wobec tych, którzy się ujawnią i złożą broń. Chętnie przyjąłem myśl Spychalskiego, gdyż wyrażała ona moje własne poglądy na zagadnienie likwidacji podziemia i znormalizowania sytuacji w kraju. Stosowanie środków administracyjnych traktowałem zawsze jako ostateczną metodę postępowania. Chciałem zmierzać do celu na drodze politycznego oddziaływania na przeciwnika. U podstaw mego dążenia do spotkania się z Rzepeckim w istocie rzeczy leżała ta sama myśl polityczna, która w okresie okupacji przewodziła nam w rozmowach z przedstawicielami Delegatury. Wówczas kierownictwo partii wyciągało rękę do porozumienia z naszymi przeciwnikami politycznymi na płaszczyźnie podjęcia wspólnej walki zbrojnej z okupantem. Jak wiadomo zostało to odrzucone. W nowej sytuacji szukaliśmy z nimi porozumienia na platformie ujawnienia się za cenę pełnej amnestii i zajęcia lojalnej postawy wobec władz państwowych Polski Ludowej. To również nie zostało przyjęte. W konsekwencji historyczna droga Polski musiała być bardziej wyboista. Spychalski dotarł wkrótce przez swych wysłanników do Rzepeckiego, składając mu propozycję spotkania się ze mną przy pełnej gwarancji bezpieczeństwa osobistego bez względu na wynik rozmów. Rzepecki propozycję odrzucił, oświadczając, że mógłby rozmawiać z Mikołajczykiem, a nie z Gomułką, gdyż tylko ten pierwszy odpowiada mu politycznie. Jednocześnie przekazał przez Lechowicza do nikogo nie adresowany memoriał, zawierający postulaty polityczne “londyńskiego podziemia”. Sprawozdanie z nieudanej misji złożył mi Lechowicz. Na pytanie, gdzie
Tagi:
Andrzej Werblan