Sprawiedliwość jeszcze Ziobrę dopadnie

Sprawiedliwość jeszcze Ziobrę dopadnie

Jeszcze raz się wywinął z rąk sprawiedliwości. Ziobro jest jak piskorz. Od ośmiu lat kluczy i kombinuje, byle tylko nie ponieść konsekwencji decyzji, które podejmował jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rządzie PiS. W czasie debaty nad postawieniem go przed Trybunałem Stanu posłowie tak go ocenili: „jego działalność uważana jest za nikczemną”, „powinien siedzieć od tamtego czasu w więzieniu”, „każda ze stron raportu komisji ds. śmierci Barbary Blidy to gotowy akt oskarżenia”. Trudno wymienić nazwisko ministra, który po 1989 r. byłby oceniany jeszcze gorzej niż Ziobro. Ministra, który by aż tyle zepsuł w czasie sprawowania funkcji. Ziobro ma się czego bać, bo łamał zasady konstytucyjne. Przekraczał granice prawa. Za nic miał zasadę domniemania niewinności. Szalał z podsłuchami i materiałami operacyjnymi służb. Tylko PiS mogło człowieka z takim nastawieniem do przestrzegania prawa zrobić ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. Ziobro tak skutecznie zdewastował te obszary, że do dziś nie mogą się podnieść. Odbudowywanie wiarygodności i prestiżu tych instytucji, na które spadł PiS-owski desant, jeszcze trwa. A już montuje się ekipy do kolejnego skoku po wyborach wygranych przez PiS. I wtedy Ziobro nie tylko pozostanie bez kary, ale jeszcze będzie próbował się odegrać na tych, którzy z powodu nieudolności nie potrafili go rozliczyć. Choć trzeba też pamiętać, że nie było to łatwe zadanie. Ziobro tak umiejętnie przez osiem lat kręcił, by nie stracić immunitetu, tak desperacko odwracał kota ogonem, tak skutecznie chował się za tym otrzymanym z łaski Kaczyńskiego immunitetem, że dobrnął do końca kadencji. I umknął Sejmowi, mimo że aż 271 posłów głosowało za postawieniem go przed Trybunałem Stanu. Nie umknie jednak przed oceną tego, co zrobił. Sprawiedliwość jest w Polsce, jak widać, nierychliwa. Ale niech Ziobro nie liczy, że jego haniebne czyny zostaną kiedyś zapomniane. On nigdy się nie zmieni. A rachunek krzywd, jakie wyrządził i z których bezczelnie sobie kpi, jest długi. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 40/2015

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański