Stare kapcie

Z gadziej perspektywy

Obecnie panujący nam rząd Leszka Millera stara się zaprezentować opinii publicznej jako ekipa sprawnych administratorów i pragmatyków. Taka autokreacja może być dotkliwą pułapką, zwłaszcza jeśli społeczeństwo w pragmatyzm, a zwłaszcza w sprawność, naprawdę uwierzy.
Pierwszy poważny dołek, w jaki premier wpadł niebawem po potwierdzeniu odkrycia dziury budżetowej, związany był z duperelnymi sumami pieniężnymi, bo ileż może kosztować przelot do Watykanu? 300-400 dolarów razy trzy daje 1200. Licząc po górnych kursach, bez uwzględnienia kiepskiej jakości rządowego samolotu. Ale przecież w ogólnonarodowej dyskusji, jaką ów lot wywołał, o sumy nie chodziło. Tylko o pryncypia, zasady.
To prawda, że wnuczka, synowa i syn „nie generują kosztów przelotu”, bo nie obciążają dodatkowo samolotu. Ale obciążają premiera i jego ekipę. Przecież ta ekipa doszła do władzy, bo krytykowała poprzednią formację za nepotyzm, za prywatyzowanie państwa. Za „republikę kolesiów”. Za dzielenie obywateli RP na swoich i obcych. Zapowiadała nowy styl rządzenia.
I dlatego rzecznik rządu nie powinien stawiać warunku – premier zapłaci, jeśli okaże się, że jego poprzednicy też płacili. Bo rzecznik premiera powinien od razu wiedzieć, że premier zapłaci. Nie będzie oglądał się na praktyki totalnie potępionej poprzedniej ekipy. Poza tym rzecznik wie, iż premier jest socjaldemokratą. A w kanonie wartości socjaldemokratycznych jest zasada równości obywateli wobec prawa i wobec państwa. Jest zasada oddzielenia sfery publicznej, służbowej od prywatnej. Premier i jego małżonka byli w podróży służbowej, pozostała część rodziny nie.
Drugi zgrzyt wywołali dziennikarze, mściwie wypominając pobyt synowej premiera, obywatelki RP pochodzenia ukraińskiego, w składzie delegacji rządowej do Moskwy. Tu znowu pomogły zakłócenia informacyjne. Raz usta rządu informowały, iż synowa odbywała tam podróż sentymentalną, innym razem, że była tłumaczką pani premierowej. Niewątpliwie synowa premiera, słynąca inteligencją i urodą, ma kwalifikacje do tłumaczenia i prawo do sentymentów. Tylko czy premier Miller, udając się w podróż służbową, powinien zatrudnić jako tłumaczkę swoją synową? Nawet jeśli tłumaczyła społecznie.
W krajach rządzonych długo przez socjaldemokratów unika się wszelkich sytuacji nawet ocierających się o nepotyzm. Tam, gdzie wchodzą publiczne pieniądze, tam, gdzie może być posądzenie o wykorzystanie publicznej funkcji do zaspokajania prywatnych potrzeb, tam rodzinę rządzących powinno trzymać się z dala. Zwłaszcza w czasach powszechnych cięć budżetowych, oszczędzania i rosnącego bezrobocia.
Krytykowaliśmy niedawno premiera Buzka za zatrudnianie na etatach doradców narzeczonych córki, a ministra Walendziaka za zatrudnianie całych klanów rodzinnych w gospodarstwie pomocniczym Kancelarii Premiera. Warto o tej krytyce pamiętać.
Przeglądając pasażerów rządowego samolotu, szef Kancelarii Premiera, minister Wagner, wypomniał dziennikarzom, iż oni też latają „za darmo”. Co niektórym zabrzmiało: „Jeśli nie będziecie grzeczni, to i wam rachunki przyślemy”.
Mściwość nie jest ładną cechą, zwłaszcza polityków. Zwłaszcza wobec mediów. Oczywiście, można redakcje obciążać kosztami. Tyle że żaden pragmatyczny i skuteczny urzędnik odpowiedzialny za kreowanie pozytywnego wizerunku rządu tego by nie uczynił. Wszak dziennikarze też lecą służbowo. Nie byczą się, tylko współtworzą wizerunek rządu, informują społeczeństwo o działaniach władzy.
Zwyczaj bezpłatnego zabierania dziennikarzy pochodzi z czasów, kiedy media były państwowe. Teraz większość to firmy komercyjne, bogate i biedniejsze. Można obciążyć redakcje, ale wtedy wygrają bogatsze media. Nie zawsze najbardziej rzetelne w informowaniu.
„Wielkie rezerwy tkwią w poprawie i stylu sprawowania władzy”, napisali ministrowie w rządowym „Raporcie Otwarcia”.
Stary Engels wcześniej pisał o wiecznej chorobie nowej władzy – skłonności do wskakiwania w kapcie pozostawione przez starą. Czasem warto do pragmatyzmu dodać szczyptę ideologii.

 

Wydanie: 02/2002, 2002

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy