Strajków się spodziewałem

Strajków się spodziewałem

28 lutego br. w Mazowieckim Centrum Kultury i sztuki goście kolejnego Klubu „Przeglądu” mieli rzadką okazję porozmawiać z ministrem zdrowia, Markiem Balickim. Spotkanie prowadziła Iwona Konarska, a jego uczestnicy mieli do ministra mnóstwo pytań. Oto zapis najciekawszych fragmentów dyskusji. Ochrona zdrowia to studnia bez dna – tu potrzeby są większe niż możliwości ich zaspokojenia i zawsze będą większe – Dziś pod ministerstwo przyszła demonstracja, która przyniosła stary sprzęt szpitalny, żeby zaprezentować, czym jesteśmy leczeni. Nie dostał pan więc tych 60 dni, o które pan prosił. Nie ma spokoju, za to są strajki, okupacje kas chorych i gabinetów wojewodów. Czy jest pan rozczarowany? – Nie narzekam na rzeczywistość. To, że w pierwszych miesiącach tego bardzo trudnego roku będą protesty, napięcia, było wiadome od dawna. Tego się spodziewałem. Zwróciłem się z apelem o 60 dni spokoju, bo okres protestu nie jest dobrym momentem do prowadzenia dialogu społecznego, a taki dialog jest potrzebny po to, żeby naprawa i porządkowanie systemu opieki zdrowotnej mogły przebiegać sprawnie. Dlatego niezależnie od zapowiadanych manifestacji my robimy swoje. Wyszedłem z inicjatywą zwołania konferencji programowej, okrągłego stołu, pracujemy nad elementami programowymi porządkowania systemu opieki zdrowotnej. – Najważniejszym problemem związanym z Narodowym Funduszem Zdrowia jest przekonanie społeczeństwa, że to nie jest centralizm. – Dzisiaj jeśli chce się kogoś obrazić, to najlepiej powiedzieć, że centralizuje, a jak chce się kogoś pochwalić – że decentralizuje. Z jednej strony, konsolidacja w tak trudnym momencie, w jakim znalazł się system ochrony zdrowia, jest niezbędna, żeby móc go naprawiać i porządkować. Połączenie kas chorych w jedną instytucję-płatnika jest najbardziej racjonalnym, zdroworozsądkowym podejściem. W innych krajach, choćby w Niemczech, też następuje łączenie kas chorych. Zarzuty, że pewna konsolidacja jest błędem, nie mają podstaw i wręcz świadczą o próbie politycznego zdyskredytowania albo niekompletnej wiedzy. Konsolidacja nie oznacza na przykład, że centralnie będą zawierane kontrakty ze szpitalami. To byłby absurd. Nie da się z ministerstwa na Miodowej podpisywać kontraktów z 730 szpitalami w Polsce. Natomiast cały system musi pracować na podstawie ujednoliconych zasad. Polska jest ewenementem. Nigdzie w Europie nie ma tak, że w każdym województwie są inne nazwy, inne procedury i inne ceny. – Pan minister jest przeciwnikiem tworzenia tzw. koszyka usług gwarantowanych. Może jednak lepiej byłoby uczciwie stworzyć listę tych świadczeń, które należą się pacjentowi, a nie doprowadzać do sytuacji, że pacjent nie wie, czy coś dostanie, czy nie? – Ja z koszykiem się zgadzam i nie zgadzam. To tak jak z centralizacją – zależy, co przez to rozumiemy i w jakim celu używamy tego określenia. Gdyby stworzyć koszyk korzystania z dóbr kultury, to np. znalazłyby się w nim trzy bilety do kina, bilet do opery, dwa bilety do teatru i pięć gazet – możemy tu ustalić jakieś minimum i wtedy taki koszyk ma sens. Ustalenie minimum egzystencji też ma sens, bo wyliczamy najniższy koszt mieszkania i wyżywienia. Ale jak spojrzymy na chorowanie i mamy koszyk różnych procedur, to pojawia się pytanie, co z niego wyjąć? Czy wyjąć dializoterapię, czy sztuczną nerkę, czy antybiotyk, czy koronarografię? Nie ma takiego mądrego, który by odpowiedział na to pytanie. W opiece zdrowotnej w szczególności sprawdza się powiedzenie: od każdego według jego możliwości i każdemu według potrzeb. Istota choroby decyduje o tym, jaką metodę leczenia lekarz może zastosować. – Moim zdaniem, apteka powinna być dla pacjenta, powinna pozostać przedsięwzięciem komercyjnym, ale użyteczności publicznej. Jakie są szanse na poprawienie ustawodawstwa w tej kwestii? – Wychowałem się w rodzinie aptekarskiej, więc wiem dobrze, jak wygląda apteka dla pacjentów, czyli taka, w której nie ma reklam i w której farmaceuci mają jakąś misję do zrealizowania, a nie tylko prowadzenie sklepu z innymi niż gdzie indziej produktami. Ale jesteśmy dzisiaj już w innym świecie. Nie sądzę, żeby można było generalnie wprowadzić zakaz reklamy leków wydawanych bez recepty, lecz nie powinna ona być tak nachalna. Tak się stało w Polsce, że możliwości rządu poprzez kolejne reformy zostały ograniczone. W przypadku aptek został stworzony Samorząd Aptekarski i z nim trzeba rozmawiać, jego przekonywać. Dotąd takiego postulatu nikt nie zgłaszał, więc być może uda się to zrealizować. – Co przyrzekł pan dzisiaj organizacjom kobiecym? – Rzeczywiście spotkałem się z reprezentantkami środowisk kobiecych, a celem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2003, 2003

Kategorie: Wywiady