Światu potrzeba więcej Kanady

Światu potrzeba więcej Kanady

. Foto: Joanna Goncalves

Respekt dla bliźniego kluczem do funkcjonowania tego społeczeństwa Korespondencja z Kanady Supermarket pełen ludzi. Do kas stoją długie kolejki. Wydaje mi się, że jedna jest krótsza, więc się w niej ustawiam. Nagle uświadamiam sobie, że ta kolejka wcale nie była krótsza, po prostu nie zauważyłam, gdzie się kończy. Czyli się wepchnęłam. Gdybym tego sama nie zauważyła, nie miałabym pojęcia, bo nikt nie zaprotestował ani nie wyraził oburzenia. Czuję, że popełniłam faux pas, więc zaczynam się tłumaczyć, że to przez pomyłkę, nie zauważyłam, bardzo przepraszam. Współkolejkowicze śmieją się, żartują i pocieszają mnie: no worries, it’s OK. Nawet przez chwilę nie przeszło im przez myśl, że to było działanie celowe. Jak to się mówi po angielsku: they gave me the benefit of the doubt (dali mi kredyt zaufania). Chcę iść na koniec, ale wszyscy mówią, że nie ma sprawy. Padają żarty i opowieści, jak ten czy tamten też kiedyś coś takiego zrobił czy widział. Jest miło i wesoło. Kanadyjczycy są znani z uprzejmości. To nie stereotyp. Przepraszają, dziękują, uśmiechają się, oferują pomoc i autentycznie interesują się ludźmi wokoło. Co się tak cieszysz? Tak pytają mnie (i innych stąd) ludzie w Polsce, bo ja uśmiecham się częściej niż Polacy w swoim kraju. Fakt, Polska nie należy do krajów, w których ludzie mają wesołe oblicza. Ktoś taki jak ja, przyzwyczajony do tego, że uśmiech nieznajomego jest naturalnym elementem życia, może robić dziwne wrażenie. W Kanadzie ludzie uśmiechają się do siebie, bo głupio przejść czy stać obok z kamienną czy obojętną twarzą, kiedy znajdziemy się w pobliżu obcej osoby – na schodach, w windzie, w kolejce, na stacji benzynowej, w sklepie. Uśmiech to takie how are you, które słychać wiele razy dziennie. Nie ma ono nic wspólnego z pytaniem o zdrowie czy samopoczucie i nie oczekuje się w reakcji na nie szczegółowej odpowiedzi. Nieszczere? Tak często krytykują je nasi rodacy. Ani szczere, ani nieszczere. To taki słowny uśmiech mający funkcję czysto społeczną. Cisza i obojętność to pogwałcenie norm i jako takie są niezręczne. Jest też hi. Mówimy je nie tylko na szlaku górskim, ale też w wielu innych sytuacjach. I do tego uśmiech. W kanadyjskim świecie dostrzega się ludzi wokoło. W sklepach ci z wózkami pełnymi zakupów często proponują, żeby ktoś stojący w kolejce za nimi z pudełkiem płatków czy słoikiem kawy zapłacił przed nimi. Nie zdarza się, aby między robiącego zdjęcie a jego obiekt ktoś się wepchnął – przejdzie dyskretnie z tyłu. Tak samo w muzeum czy galerii, kiedy ktoś ogląda obraz lub eksponat. Canadian standoff Ta zabawna sytuacja zdarza się tak często, że aż zyskała specjalną nazwę. Na przykład przy drzwiach – jedna osoba przepuszcza drugą, padają kolejne after you, you go first, go ahead (proszę, ty pierwszy, nie, teraz ty, ależ ty…), dużo uśmiechów, lekkiego zażenowania, jakiś dowcip, aż któraś strona wreszcie ruszy pierwsza. W Kanadzie na skrzyżowaniach równorzędnych pierwszeństwa nie ma ten z prawej – ruszamy w kolejności, w jakiej przyjechaliśmy na skrzyżowanie. Pełna demokracja, ale nieco kłopotliwa, bo trzeba pamiętać kolejność podjechania czterech samochodów. I nierzadko zaczyna się menuet zwany Canadian standoff – kierowcy przepuszczają się nawzajem, dają sobie znaki, żeby pierwszy ruszył ten drugi. Czasami trwa to dłuższą chwilkę, a bywa, że w końcu ruszają naraz… W miasteczku Summerville na Wyspie Księcia Edwarda policja ma z tego powodu ból głowy i narzeka na zbyt wiele stłuczek spowodowanych nadmierną uprzejmością kierowców. Lokalna policja apeluje na Twitterze: „Kierowcy, prosimy was, nie bądźcie tacy mili. Macie dobre intencje, ale to prowadzi do kolizji!”. Kanadyjczycy przepraszają wielokrotnie częściej niż inne nacje. Nawet wtedy, kiedy nie oni są winni. Kanadyjczyk powie sorry, nawet jeśli ktoś na niego wpadnie. Przeprasza się też po kichnięciu: kichający mówi excuse me, a naturalną reakcją na to jest bless you. Krąży dowcip, że Kanadyjczyk to taki ktoś, kto powie po kichnięciu excuse me, nawet jeżeli jest sam w pokoju. Z tego nadmiernego, prawie instynktownego przepraszania żartują sobie sami Kanadyjczycy – przepraszają, że tak często mówią przepraszam. Kanadyjczycy dużo dziękują, nawet jeśli im się coś należy. Samo thank you zresztą nieraz nie wystarcza. Są sposoby na wzmocnienie podziękowań, bo przecież wyrażenie wdzięczności to dobra emocja

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 52/2019

Kategorie: Świat