Wielkanoc i Pesach w pustym Świętym Mieście Zazwyczaj o tej porze roku Jerozolima tętni życiem. Tłumy pielgrzymów i turystów przybywają do miasta, żeby wziąć udział w procesjach i nabożeństwach na Drodze Krzyżowej i w bazylice Grobu Świętego. Jedną z ceremonii, w których starają się uczestniczyć nie tylko wierni, lecz również przyjezdni przybywający do Izraela w ciągu całego roku, jest zamknięcie wrót bazyliki. Zgodnie z wypracowanym przez wieki status quo codziennie wieczorem klucznik zamyka w niej kapłanów tych wyznań chrześcijańskich, które mają prawa do świątyni. Wrota otwierane są rano, by w ciągu dnia pielgrzymi mogli uczestniczyć w modlitwach. Tym razem tak się nie stało. W Wielki Piątek nabożeństwa odbyły się bez wiernych, po raz pierwszy od XIV w. Internet obiegło nagranie, na którym klucznik zamyka wrota świątyni przed nabożeństwami, w których uczestniczyć mogli jedynie duchowni. Adib al-Husseini, który te drzwi zamykał, powiedział Al-Dżazirze, że stało się to pierwszy raz od 1349 r., kiedy wrota na czas nabożeństwa zamknięto, także zresztą z powodu epidemii – czarnej śmierci. Tegoroczna droga krzyżowa prowadzona przez franciszkanów, gromadząca zwykle tysiące pielgrzymów, odbyła się jedynie z udziałem mnichów. Zakonnicy stosowali się do nakazu zachowania dwumetrowej odległości, gdy szli przez 14 stacji wyznaczonych na krętych uliczkach Starego Miasta. Po przybyciu do bazyliki modlili się za chorujących, umierających i personel medyczny opiekujący się dotkniętymi wirusem. Za chorych modlił się też abp Pierbattista Pizzaballa, administrator apostolski patriarchatu Jerozolimy, który w Wielką Niedzielę wkraczał do bazyliki Grobu Świętego w ochronnej maseczce, by odprawić mszę w nielicznym gronie katolickich duchownych. Przed wejściem do świątyni oznajmił, że „Wielkanoc jest czasem życia”, które zwycięży, i złożył wszystkim życzenia wesołych świąt. Wybielacz zamiast palenia chamecu Wielkanoc zbiegła się w tym roku z żydowskim świętem Pesach, upamiętniającym wyjście Żydów z Egiptu. Co roku mieszkańcy Jerozolimy gromadzą się pod Ścianą Płaczu, w synagogach i innych miejscach, lecz to także zostało ograniczone ze względu na epidemię. Wyjątkiem od tej reguły były minjany, czyli grupy dziesięciu mężczyzn wymaganych przez religię do modlitwy, pod Ścianą Płaczu i w Grocie Patriarchów w Hebronie. Ograniczono też niektóre tradycyjne praktyki poprzedzające święto. Przygotowujący się do Pesach praktykujący Żydzi co roku dokładnie oczyszczają swoje domy z chamecu. To żmudna praca, która ma na celu pozbycie się wszelkich artykułów spożywczych niedozwolonych podczas święta. Według tradycji religijnej, kiedy Mojżesz wyprowadzał swój lud z Egiptu, nie było czasu, by zrobić zaczyn na chleb do wyrośnięcia. Na pamiątkę tego wydarzenia przez siedem dni (lub osiem w diasporze) Żydom nie wolno spożywać chleba na zakwasie. Jada się macę, przygotowywaną w taki sposób, by przeznaczona na nią mąka miała minimalny kontakt z wodą, w celu uniknięcia procesu fermentacji. Nie tylko spożywanie chamecu jest zabronione, ale również posiadanie go w domu. Stąd wziął się zwyczaj palenia tych produktów przed świętami. Naczelni rabini Izraela, David Lau i Icchak Josef, wezwali w tym roku Żydów, by nie opuszczali domów w celu palenia zabronionych produktów. Zamiast tego zaproponowali wyrzucanie chamecu do kosza i oblewanie wybielaczem, by stał się niejadalny. Burmistrz Jerozolimy Mosze Leon polecił, aby miasto wystawiło specjalne pojemniki, do których mieszkańcy mogli odkładać chamec. W ten sposób wyszedł naprzeciw wiernym, którzy nie chcieli zaniechać tradycji palenia zakazanych produktów, mimo wcześniejszego wezwania naczelnych rabinów. Wspólnie z rabinem Szlomo Amarem Jerozolima zorganizowała „największe na świecie palenie chamecu”, po zebraniu około stu pojemników wypełnionych resztkami pieczywa i innych produktów. Mosze Leon zaznaczył, że nawet w czasach epidemii Żydzi nie mogą rezygnować z tego zwyczaju, dlatego zdecydowano się na zastosowanie wyjątkowych środków i zorganizowanie ceremonii bez udziału tłumów wiernych. Minister Amalekita To odstępstwo od tradycji religijnej było w pewnym stopniu podyktowane obawą przed gromadzeniem się tłumów. Już 2 kwietnia Izrael zamknął miasto Bene Berak, którego mieszkańcami są głównie ultraortodoksyjni Żydzi. Stało się to po tym, jak złamano tam ograniczenia dotyczące udziału w uroczystościach religijnych. 29 marca w pogrzebie rabina Cwi Szenkara wzięło udział nawet 400 mężczyzn, choć izraelskie ograniczenia zezwalały wówczas na udział maksymalnie 20 osób, jeśli zachowają one dwumetrowe odstępy. Dzisiaj Bene Berak, choć mieszka tam
Tagi:
Bliski Wschód, chrześcijaństwo, epidemia, Izrael, Jerozolima, judaizm, koronawirus, pandemia, Pesach, religijność, Wielkanoc










