Sygut i zespół rekonstrukcyjny

Sygut i zespół rekonstrukcyjny

Fot. Archiwum prywatne

Dziś TVP Info jest tak nudne i słuszne, że zęby bolą, jak się to ogląda

Wojciech Krzyżaniak – były dziennikarz (m.in. „Gazety Wyborczej”, Onetu, „Newsweeka”, TOK FM), analityk mediów, szczególnie telewizji

To są oficjalne dane. Jeżeli porównamy minione 12 miesięcy, według badań Nielsena najbardziej straciła w ostatnim czasie TVP 1, udziały w rynku spadły jej niemal o 10%. Jest pan tym zaskoczony?
– A czy to jest najważniejsze? Może bardziej istotne jest, by media publiczne, zamiast ścigać się z komercyjnymi na oglądalność, przyzwyczajały widzów do jakości? Spróbujmy porównać się do BBC. Wiem, że to brzmi banalnie, że to zniszczone porównanie, ale już tłumaczę, o co mi chodzi. Otóż kilka lat temu jeden z jej szefów powiedział, że najważniejsza dla niego jest jakość. Mówił to, mając na myśli najprostszego człowieka i jego proste potrzeby kulturalne, które nie są specjalnie wyrafinowane.

Czyli?
– Podam przykład. Obrażaliśmy się, jak u nas był program „Gwiazdy tańczą na lodzie”. W publicznej telewizji! A przecież to jest format BBC. Oni pierwsi to dali. To nie był prosty komercyjny występ. Tam było to coś aspiracyjnego. Byłem u nich na planie tego tańca na lodzie. Najważniejsze, co mówili: wszystko miało być piękne. Taniec, muzyka, prowadzenie. Żeby u widza rozbudzić aspiracje, żeby chciał szukać czegoś wyżej.

A u nas?
– U nas wszystko jest płaskie. Na tym samym poziomie. Dla widza nie ma różnicy między telewizją publiczną a komercyjnymi. Więc po co przepłacać? Nie ma sensu płacić abonamentu, gdy treści są miałkie.

Łatwo powiedzieć.
– Trudno zrobić. Bo do tego trzeba fachowców, a nie kolegów, prawda? Jeśli zatem pyta mnie pan o telewizyjną Jedynkę, że ma największy spadek, odpowiadam: moim zdaniem to wynika z miałkości oferty. Z braku identyfikacji tego kanału. Bo co to jest ta Jedynka? Ludzie muszą mieć poczucie, że choć płacą abonament, to warto; że dzięki temu mogą dotrzeć do treści, które same w sobie są istotne.

Faktycznie są istotne?
– Do tego zmierzałem. Jak patrzę na seriale „Drelich” czy „Pan Mama”, no sorry, ale nie sądzę, że to jest istotne. Powiem więcej, to jest nawet bardzo nieistotne. Zanim powstał „Drelich”, była książka. Świetna! Tylko to w ogóle nie jest do telewizji publicznej. To czysta rozrywka, która powinna być przypisana do telewizji komercyjnej. Nie ma nic poza warstwą zwykłej opowieści.

A co powinno być?
– Jedynka, Dwójka trzymają się serialami. Ale te, które dziś powstają,

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2025, 51/2025

Kategorie: Media, Wywiady