Szachy, komórka i stodoła

Szachy, komórka i stodoła

Uczę mojego dziesięciolatka Frania grać w szachy. Znając jego typ wyobraźni, wiem, że będzie w tym dobry. Jeśli nauczy się grać. Ale to niepewne. Nie chce się uczyć. Cały wolny czas poświęca na gry na komórce, szachy nie mają szans. Ich wadą jest też to, że trochę czasu zabiera, by nauczyć się ruchów figur i ujrzeć komplikacje szachownicy. Nie ma do tego cierpliwości. Zmuszam go, siedzimy przy szachownicy, nagle widzę, że zastanawiając się nad ruchem, coś robi pod stołem, patrzę i oczom nie wierzę, klika na komórce. Właśnie tego dnia, czytam, zbadano, że 65% dzieci w czasie lekcji online gra po kryjomu na komórce. Antoś i Franio z entuzjazmem opowiadają mi o grach, o niczym nie mówią z większą ekscytacją. Gdy idziemy na spacer do lasu, nie widzą lasu, rozmawiają o grach. A ja oczywiście nic nie rozumiem z tego, co mówią, a oni wiedzą, że nic nie rozumiem, i to ich bawi. Jak to zmieni świat?

Po raz drugi z rzędu program o edukacji. Temat może nie efektowny, ale gardłowy. Jeśli leży edukacja, a leży, to leży też nasza przyszłość. Głównym gościem był Jarosław Pytlak, pedagog, działacz społeczny, dyrektor i twórca Społecznego Gimnazjum nr 99 STO na Bemowie. Ta szkoła jest dowodem, że nawet w ramach obecnego systemu edukacji można uczyć przyjaźnie i nowocześnie. Bliskie są mi jego myśli. Mówi: dzisiaj, podobnie jak sto lat temu, tyle że w nieporównywalnie większej skali, ludzkość stoi w obliczu postępu naukowo-technicznego wywierającego wpływ na wszystkie dziedziny życia. Otwiera on przestrzeń dla jakiejś formy reinkarnacji Nowego Wychowania. To mamy Nowe Wychowanie: likwidacja gimnazjów, „żołnierze wyklęci” i mroczny, prymitywny Czarnek jako minister oświaty. Pytlak pisze na swoim blogu: „Fascynuje mnie temat szkoły jako poligonu aktywności społecznej dziecka. W swojej obecnej formie szkoła najlepiej przystosowuje do życia w… więzieniu. Cały mój sukces pedagogiczny opiera się właśnie na czynieniu ze szkoły miejsca dobrego życia. Nauka jest wtórna, chyba że uznamy naukę harmonijnego funkcjonowania w społeczeństwie za ważną, a wtedy jest pierwotna”.

Tak, nauka jest wtórna, ważne są harmonia psychiczna i uzyskanie narzędzi do zdobywania wiadomości, wychwytywania wiedzy z tej rwącej rzeki informacji, która nas zalewa.

Mówią też w programie zwykli nauczyciele, wszyscy o tym samym: PiS bierze się do ideologicznej indoktrynacji, ci nieszczęśni „żołnierze wyklęci” jako symbol obsesji tej władzy. Czy PiS to się uda? Pytlak twierdzi, że nie. Edukacja to setki tysięcy nauczycieli, którzy dzięki swojej pracy są przekonani, że mają rację, że swoje wiedzą. Oprą się wszystkiemu na dobre i na złe.

Znowu nie ma wody, awaria, a mój stary citroën nadal zepsuty, więc i ja czuję się zepsuty. Niemożność wzięcia prysznica po przebudzeniu to więcej niż dyskomfort. Siła przyzwyczajenia i obyczaju, sam Miłosz wspomniał, że za jego młodości myto się tak całościowo nie częściej niż raz na tydzień. Z dziennika Pepysa wiemy, że w XVII-wiecznym Londynie nawet ci dobrze urodzeni chodzili do łaźni raz na kilka miesięcy. Ludzie śmierdzieli, dwór królewski też. A jak wyglądały sanitariaty, również w pałacach, to się nie mieści w wyobraźni. W Wersalu czasami robiono po kątach. W Polsce rewolucję sanitarną wprowadził premier Sławoj-Składkowski, odpowiedzialny za Berezę i Brześć, nakazując budowę drewnianych wychodków na wsiach, stąd popularna nazwa sławojki. Wcześniej chodzono za stodołę. Załapałem się na stodołę. Musiałem mieć około dziesięciu lat, gdy z rodzicami pojechaliśmy do znajomego, do Prabut. Pamiętam, jak ojciec pyta, gdzie jest toaleta, a gospodarz mówi: u nas to chodzi się za stodołę. Pamiętam minę ojca. I swoją potem wizytę za stodołą – tyle rzeczy zapomniałem, a ten zastodolny krajobraz pamiętam.

Przypis do premiera Składkowskiego. Gdy zwiał z rządem i z jego „guzikami” do Rumunii, prosił gen. Sikorskiego, by ten przyjął go do polskiej armii na uchodźstwie. Świetna odpowiedź generała. Arcydzieło sztuki epistolarnej, chylę czoła przed generałem.

„Otrzymałem Pańskie zgłoszenie do służby czynnej. Żąda pan w swym podaniu rzeczy niemożliwej. Nie rozporządzam tak silną policją, ani żandarmerią, by ochronić Pana od zniewag i zamachów, które spotkać Go muszą w każdym większym skupisku polskim. Pan, Prezes Rządu odpowiedzialnego za bezprzykładny pogrom, jakiegośmy doznali, powinien zrozumieć, że jedno mu teraz pozostaje: dać o sobie zapomnieć”.

Wydanie: 2020, 51/2020

Kategorie: Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy