Szalone czasy, szaleni ludzie

Szalone czasy, szaleni ludzie

Szaleństwo czy odwaga, wariactwo czy zabawa, obłęd czy geniusz Świat zwariował. Żyjemy w szalonych czasach. Ludzkość popada w obłęd. Takie określenia słyszymy niemal co dzień. Dlaczego? Zdaniem Andrzeja Samsona, psychologa i psychoterapeuty, podobne wypowiedzi świadczą o tym, że nie rozumiemy i nie akceptujemy tego, co się dzieje na świecie i w kraju, a przyszłość budzi w nas niepokój. – Zgłasza się do mnie wielu pacjentów w różnym wieku, którzy wyznają, że mają poczucie, jakby świat wariował – mówi dr Samson. – I dręczą się, czy naprawdę świat wariuje, czy może w ich głowach dzieje się coś niepokojącego. Często pytanie brzmi: czy to świat wariuje, czy ja? Oczekują uspokojenia, że jednak świat. – Zalewa nas szum informacyjny, nie możemy się już połapać w natłoku informacji: mamy dziesiątki kanałów telewizyjnych, setki czasopism, Internet, a brakuje nam klucza wyboru. Gubimy się, nie nadążamy. Nie mamy poczucia stabilizacji, bezpieczeństwa – wylicza nasze skargi dr Janusz Buraczyński, psychoterapeuta z Gdańska. – Niepokoją nas i budzą obawy wiadomości o zamachach terrorystycznych, wojnach, masakrach, klęskach żywiołowych, anomaliach klimatycznych, zamkniętych w beczce noworodkach, aferach korupcyjnych na najwyższym szczeblu. Reagujemy na to oburzeniem: to nie jest normalne. I konkluzją: za dużo jest tych nienormalności w ostatnich latach, chyba i ludzie, i świat popadają w szaleństwo. Napoleonów już nie ma Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, aż 20% ludności na świecie cierpi na zaburzenia psychiczne, przy czym zdecydowanie przeważają depresje. W Polsce pomocy psychiatry potrzebuje 6 mln osób. Z badań Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wynika, że w ostatnich latach obserwujemy wzrost zachorowań na depresję. Jednak ilu Polaków na nią cierpi, nie wiadomo. Zdaniem psychiatrów, statystyki nie oddają bowiem stanu faktycznego, gdyż większość chorych nie trafia do lekarzy. Polacy wciąż się wstydzą chodzić do psychiatry, a nawet do psychologa. Uważają, że wizyta u tych specjalistów wyciśnie na nich piętno „wariata”. Zastanawiające, że choroby psychiczne dotyczą w coraz większym stopniu młodych Polaków. Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem dr Marii Pałuby, psychiatry ze szpitala psychiatrycznego w Tworkach, często są to ofiary transformacji. – Niestabilna sytuacja na rynku, bezrobocie, załamanie podstawowych norm moralnych, brak autorytetów, korupcja, prywata, brak wyraźnie zarysowanych i przestrzeganych granic praworządności – wylicza dr Pałuba – mają wpływ na system nerwowy, psychikę ludzi szczególnie wrażliwych, z rozbudowanym instynktem społecznym. Jeśli na pewne predyspozycje osobowościowe nałożą się stresujące okoliczności zewnętrzne, powstaje sytuacja sprzyjająca ujawnieniu się choroby psychicznej. Często jest nią właśnie depresja. Zaskakujące dla przeciętnego człowieka, choć nie dla psychiatry, jest to, jak objawy chorób psychicznych zmieniają się wraz ze zmianą rzeczywistości. – Dzisiaj przysłowiowi Napoleoni zdarzają się niezwykle rzadko. Jeszcze kilkanaście lat temu, w okresie PRL-u, wielu pacjentów było urojonymi szpiegami wywiadu amerykańskiego, natomiast dziś najczęściej zdarzają się osoby z poczuciem misji, chcące zbawić świat albo ofiary dawnego systemu – twierdzi Anna Jędryczka-Hamera, psycholog ze Specjalistycznego Zespołu Psychiatrycznego Opieki Zdrowotnej we Wrocławiu. Tak jak John Forbes Nash Jr., bohater głośnego filmu „Piękny umysł”, wzorowany na autentycznym „genialnym szaleńcu”, schizofreniku cierpiącym na manię prześladowczą, urojonym szpiegu kontrwywiadu, a przy tym wybitnym matematyku, laureacie Nagrody Nobla w 1994 r. Zastanawiające, że ten film utrafił w potrzeby widzów na całym świecie, stając się sukcesem frekwencyjnym i zdobywcą nagród (cztery Oscary, cztery Złote Globy). Zresztą w ostatnim czasie utwory dotykające problemów psychicznych, których bohaterami są chorzy umysłowo, dziejące się w klinikach psychiatrycznych, cieszą się dużym zainteresowaniem, by wymienić „Oczyszczonych” Sarah Kane, „Idiotów” Larsa von Triera czy wciąż grany „Lot nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya. Z czego to wynika? – Być może z tego, że nęka nas jakaś koszmarność życia. W przypadkach psychicznie chorych bohaterów rozpoznajemy coś, co jest nam znajome z naszych lęków, z naszych obaw, z naszego przeżycia grozy – przypuszcza prof. Maria Janion, literaturoznawca, m.in. badaczka zjawiska transgresji w kulturze. Szalony naukowiec, szalony polityk – Szaleństwo? Lubię wariować w prostych rzeczach – chwali się Agata Buzek w wywiadzie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 37/2003

Kategorie: Obserwacje
Tagi: Ewa Likowska