Upijanie się i kochanie bez opamiętania miało ocalić ludzkość przed zagładą Seks, narkotyki i rock’n’roll w starożytnym Egipcie – tak podsumowała doroczne święto pijaństwa prof. Betsy Bryan z Johns Hopkins University w Baltimore. Egipcjanie oddawali zmysłowym uciechom i pili do upadłego. Celem orgii było ubłaganie bogini Sachmet, by nie zsyłała na ludzkość zagłady. Starożytni Egipcjanie, narażeni na różne choroby, żyli krótko, nieco ponad 30 lat. Potrafili jednak cieszyć się życiem i chcieli, aby trwało wiecznie. Melancholijna „Pieśń harfiarza”, powstała zapewne za panowania któregoś z trzech faraonów noszących imię Atef (XXII w. p.n.e.), brzmi: Pachnidłem wonnym głowę namaść i włóż na siebie muślinowe szaty, które cudowną wonią przesycone, bogów zaiste godny to podarek. Pomnażaj wszystko, co dla ciebie dobre, by w tobie nie wygasły pragnienia. Spełnij je, czyniąc, co dobre dla ciebie, i tak na ziemi ułóż sprawy swoje, byś nie odmówił żadnemu pragnieniu, bo dzień narzekań też przyjdzie na ciebie, gdy nie wysłucha Ozyrys narzekań, i na nic nie zda się opłakiwanie, by serce ludzkie z grobu zmartwychwstało. Portyk pijaństwa Egiptolożka Betsy Bryan od 2001 r. prowadziła wykopaliska w świątyni bogini Mut w Luksorze. Znalazła tam kolumnę z wizerunkami oraz inskrypcjami przedstawiającymi święto pijaństwa. Urządzano je za panowania królowej Hatszepsut, żony i przyrodniej siostry Totmesa II. Kiedy władca zmarł ok. 1479 r. p.n.e., Hatszepsut przez 20 lat samodzielnie rządziła krajem. Początkowo była tylko regentką w imieniu pasierba Totmesa III, jednak to ona trzymała stery władzy. Potem przyjęła tytulaturę królewską i panowała jako faraon mężczyzna. To Hatszepsut poleciła wznieść w świątyni Mut w Luksorze portyk opilstwa, odsłonięty podczas prac archeologicznych. Huczne święto odbywało się zaraz po pierwszym wylewie Nilu. „Mówimy o uroczystości, podczas której ludzie gromadzili się i tworzyli wspólnotę, aby się upić. Nie było to spotkanie elity społecznej, nie chodziło o wspólną rozrywkę czy żarty, lecz o upicie się. Ludzie dosłownie chodzili na czworakach, pili na umór”, opowiada prof. Bryan. Pito przede wszystkim piwo, ale też wino zaprawione kwiatami lotosu. Wierzono, że ułatwiają one zapadnięcie w sen. Ponadto powodowały torsje – wizerunki wymiotujących biesiadników to częsty motyw fresków i płaskorzeźb. Piwo robiono, mocząc w wodzie mieszankę częściowo wypieczonego chleba i dodatków, najczęściej daktyli, tak że drożdże zawarte w pieczywie działały na węglowodany i powstawał alkohol. Sfermentowaną masę przecierano przez sito, a płyn zbierano w dzbanach. Przecedzony nie przypominał naszego piwa, był dość mętnym napojem bez smaku, z dużą ilością osadu. Przy specjalnych okazjach, takich jak uroczystości religijne czy święto pijaństwa, warzono mocniejsze piwo, co można było rozpoznać po kolorze. Upicie się na przyjęciu uchodziło za dowód uznania dla gospodarza. Egipcjanki cieszyły się wolnością i niezależnością, nieznaną na Bliskim Wschodzie, w Grecji, Rzymie czy nawet w średniowiecznej Europie. Także picie dużej ilości piwa nie było przywilejem wyłącznie mężczyzn. W scenie uczty ukazanej w grobie Egipcjanina o imieniu Paheri, odkrytym w El-Kab, jedna z kobiet mówi: „Będę pić z rozkoszą, dopóki się nie upiję. Moje wnętrzności są suche jak słoma. Przynieście mi czarę. Powinniśmy wypić zdrowie gospodarza!”. Podczas biesiad śpiewano: Na twoje zdrowie, pij aż do całkowitego upojenia! Upływaj, piękny dniu, dzięki temu, co dał ci Amon, bóg, który cię kocha. Pij i nie bądź smutny! Albo: Wino jest jak złoto. Raduj się i bądź beztroski, dopóki śpiewacy i śpiewaczki radują się i tańczą, abyś miał piękne święto. Nierzadko nadużywanie mocnych trunków zmieniało się w niebezpieczny nałóg. Pewien ojciec napominał syna w liście: „Piwo sprawi, że ludzie odwrócą się od ciebie, i zgubi twoją duszę. Jesteś jak złamany ster na okręcie, niesłuchający rozkazów”. Seks i bogowie Przed świętem pijaństwa w Luksorze wybierano garstkę pechowców, którzy musieli pozostać trzeźwi (tak jak teraz przed imprezą wyznaczani są kierowcy, którym nie wolno sięgać po kieliszek) i rano zatroszczyć się o to, aby zamroczeni piwem i winem bezpiecznie dotarli do domów. Pito przez całą noc przy ogłuszających dźwiękach lutni, cytr, fletów, bębnów i innych instrumentów. „Był to starożytny odpowiednik koncertu rockowego”, opowiada prof. Bryan. W następstwie działania alkoholu wiele par oddawało się rozkoszom
Tagi:
Krzysztof Kęciek









