Kukliński: fakty przeczą mitom

Kukliński: fakty przeczą mitom

Kukliński był zupełnie inny niż filmowy Jack Strong. Ale to film będzie tworzył jego obraz. Tak zostało zaplanowane Kukliński szpiegował od zawsze. Najpierw kolegów dla polskich służb, potem dla CIA. Był megalomanem. A także urodzonym blagierem, wielokrotnie zmieniającym swój życiorys i snującym na temat swoich możliwości kosmiczne historie. Kochał kobiety. Zawsze miał dużo pieniędzy, co u syna pracownicy pegeeru mogło dziwić. Był szpiegiem jak z powieści Johna Le Carrégo. Był zupełnie inny niż filmowy Jack Strong. Ale to film będzie tworzył jego obraz. Tak zostało zaplanowane. Władysław Pasikowski, opowiadając, jak przygotowywał się do filmu „Jack Strong”, otwarcie to przyznał: „Praca producentów nad scenariuszem trwała wiele lat. Ja dołączyłem na późnym etapie i mogłem skorzystać z wieloletniego researchu. Miałem do dyspozycji kopie dokumentów i wywiady z takimi postaciami jak eksoficer CIA David Forden, który bezpośrednio »prowadził« pułkownika jako najcenniejszy kontakt w sowieckiej strefie. Mój research dotarł także do zwierzchników Fordena, ambasadora Jerzego Koźmińskiego, a nawet samego prof. Zbigniewa Brzezińskiego. Praca nad pierwszym zapisem trwała więc wiele lat, a ja, pod uważnym okiem pani producent Sylwii Wilkos, pisałem swoją wersję jakieś dziewięć miesięcy”. Innymi słowy, świetny reżyser i znakomici aktorzy zostali włączeni do projektu na jednym z ostatnich etapów, w zasadzie przyszło im tylko dobrze odegrać rozpisane przez producentów role. Jakie? Pasikowski o tym mówi – o Kuklińskim opowiadają eksoficer CIA, jego zwierzchnicy, Zbigniew Brzeziński… Nie słychać za to, by mówili o nim oficerowie, którzy pracowali z nim w Sztabie Generalnym lub byli na kursach w Moskwie. Ci, którzy znali go w latach 50. Można więc iść o zakład, że filmowy Ryszard Kukliński ulepiony został według prostego schematu: oto twardziel, który porzuca zło i wybiera dobro, czyli CIA. Ten schemat, gwarantujący sukces kasowy, ma jeden feler. Jack Strong niewiele będzie miał wspólnego z prawdziwym Kuklińskim. Ale na pewno wpisze się w mit budowany od wielu lat przez amerykański wywiad i niektóre koła polskiej prawicy – „pierwszego polskiego oficera w NATO”, który odmienił losy świata. Nie był „pierwszy” i na pewno nie odmienił losów świata ani nie był tak krystaliczną postacią, jak przedstawiają hagiografowie. W jego życiorysie jest zadziwiająco wiele białych plam, zagubionych dokumentów, zaskakujących awansów. Za wielce prawdopodobną należy uważać hipotezę, że służył także Rosjanom i to byli jego główni mocodawcy. Jak było naprawdę? By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by wyjaśnić co najmniej kilka zagadkowych epizodów w jego życiu. Sięgając głęboko w przeszłość. Co się zdarzyło we Wrocławiu? W świecie służb specjalnych, gdy szuka się odpowiedzi, kim jest człowiek, którym się interesujemy, sięga się do jego przeszłości, do kluczowych wydarzeń w jego życiu, do ludzi, którzy decydowali o jego losach. Także do czasów najdawniejszych. W przypadku Kuklińskiego jest to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Z zaskakującego powodu – nie można znaleźć potrzebnych materiałów. Już na przełomie lat 1952-1953 teczka personalna Ryszarda Kuklińskiego została bardzo mocno przetrzebiona. Owszem, zachowały się w niej akta personalne z okresu jego pracy w Straży Ochrony Obiektów, ale nie ma np. podania o przyjęcie do oficerskiej szkoły piechoty. W sumie stwierdzono brak ponad 20 dokumentów! Co takiego mogło się zdarzyć, że w apogeum stalinizmu „poprawiano” teczkę 22-letniego chłopaka? Czym się zasłużył? Kto chciał coś ukryć i przed kim? Kukliński, rocznik 1930, w dorosłe życie wkroczył bardzo szybko, bo zaraz po zakończeniu wojny rozpoczął pracę w Straży Ochrony Obiektów we Wrocławiu. W tamtym czasie była to formacja ściśle współpracująca z Urzędem Bezpieczeństwa i z Informacją Wojskową, które wówczas nadzorowali oficerowie radzieccy. 7 marca 1946 r. Kukliński został aresztowany, oskarżono go o napad rabunkowy z bronią w ręku. 13 kwietnia 1946 r. z aresztu wyszedł. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie mogłyby dać materiały z jego teczki personalnej. Nie ma ich jednak. Jak wspomniałem, na przełomie lat 1952-1953 większość dokumentów została z niej wyjęta. Teczkę tę odtwarzano w roku 1958. Może więc potrzebne informacje dałoby się znaleźć w aktach sądowych? Nic z tych rzeczy. W roku 1992 (!) usunięto z nich dokumenty prowadzonego wówczas przeciwko Kuklińskiemu śledztwa. Nie wiadomo, kto

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2014, 2014

Kategorie: Historia