Szpieg w mieście królów

Szpieg w mieście królów

Przybywających do Krakowa turystów przed Dworcem Głównym powita olbrzymi pomnik Ryszarda Kuklińskiego W królewskim mieście coraz mniej miejsca dla królów. Ciaśniej im w wawelskich kryptach, bo trzeba ustąpić politykom. Na cokołach pomników zastępowani są przez nowych bohaterów. Nikt ich nie broni. Od ponad pięciu lat nie udaje się w Krakowie postawić pomnika Bolesławowi Wstydliwemu. To on w 1257 r. lokował Kraków na prawie magdeburskim i to jemu miasto zawdzięcza samorząd oraz kształt urbanistyczny śródmieścia. O upamiętnienie tego władcy upominają się znani historycy, naukowcy z wszystkich krakowskich uczelni. Dwa razy ogłaszano konkursy na projekt pomnika, nagradzano autorów i za każdym razem wszelkie projekty i lokalizacje były torpedowane. Gdy było już prawie pewne, że odsłonięcie pomnika Bolesława Wstydliwego na Małym Rynku nastąpi w 2007 r., w czasie uroczystości 750-lecia lokacji miasta, najgłośniej zaprotestowali dwaj eurodeputowani – Bogusław Sonik i Bogdan Klich. Uznali, że mający 4,5 m wysokości pomnik jest zbyt wielki i usytuowany w złym miejscu, bo uniemożliwi organizowanie na Małym Rynku imprez kulturalnych. Pisali: „Ustawienie obiektu tak dużych rozmiarów w samym centrum miasta może w znacznym stopniu wpłynąć na jego dotychczasowy charakter i klimat”. W jednym z wywiadów Bogusław Sonik powiedział: „To jakiś koszmar. Jeśli już musimy gdziekolwiek ustawiać takie pomniki, to na Plantach. Jest tam już Jagiełło, Grażyna, to może być i Bolesław Wstydliwy”. Dzisiaj europoseł Bogusław Sonik jest członkiem Stowarzyszenia im. płk. Ryszarda Kuklińskiego, które jeszcze w tym roku ma postawić przed krakowskim Dworcem Głównym gigantyczny pomnik Kuklińskiego. Ma to być wysoki na 12 m betonowy łuk, mający kształt zakrzywionej szabli, usytuowany na linii wschód-zachód, co będzie symbolizować przerzucanie informacji z Polski do Ameryki. Pod łukiem 27-metrowy fragment wysokiego na prawie 3 m berlińskiego muru z pęknięciem w kształcie litery V. Do tego na pomniku znajdą się trzy inskrypcje. Jedna, bardzo długa, nazwana „edukacyjną”, jest życiorysem płk. Kuklińskiego, polskiego żołnierza, który uratował świat przed zagładą nuklearną. Druga to przesłanie do potomnych od fundatorów pomnika, czyli Stowarzyszenia im. płk. Kuklińskiego. Na trzeciej tablicy słowa ks. Józefa Tischnera: „Żadne stanowione prawo, żadne przysięgi, żadne pogróżki nie powstrzymają ludzkiego sumienia”. W tym cytacie z „Tygodnika Powszechnego” można byłoby jeszcze dopisać następne zdanie prof. Tischnera z tego artykułu: „Nie wiem, jakie w końcu miejsce zajmie czyn pułkownika Kuklińskiego w dziejach polskiego czynu narodowego”. Tego nikt nie wie. Król Bolesław Wstydliwy był za duży i wszystkim przeszkadzał w organizowaniu imprez kulturalnych. Pomnik szpiega jest ponad dwa razy wyższy i usytuowany na środku placu znakomicie nadającego się na imprezy masowe. Szpieg nikomu nie przeszkadza, nie psuje charakteru ani klimatu miasta, nikt go nie posyła na Planty. W stolicy Małopolski Kukliński ma już prawie wszystko. W 1998 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Krakowa, potem jego imieniem nazwano jedną z ważnych miejskich arterii komunikacyjnych, w 2006 r. jego popiersie odsłonięto w parku Jordana. Krakowskie Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych od kilku lat walczy o odznaczenie go Orderem Orła Białego i chce awansowania do stopnia generała. W tym roku będzie miał pomnik przed dworcem kolejowym. Niedoceniony w stolicy Nieporównywalnie gorszy jest los płk. Kuklińskiego w Warszawie, gdzie przecież mieszkał i skąd wysłał do Ameryki 40 tys. stron dokumentów. Radni Warszawy nawet nie chcą nazwać ulicy jego imieniem. Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że imię Kuklińskiego otrzyma fragment południowej obwodnicy Warszawy między Puławską a węzłem Lotnisko. Gdy jednak okazało się, że trasa Kuklińskiego będzie dochodziła do biegnącej w stronę terminali pasażerskich lotniska Chopina trasy ekspresowej Jana Karskiego, słynnego kuriera Polskiego Państwa Podziemnego, zaprotestowali członkowie Towarzystwa im. Jana Karskiego z Nowego Jorku, uznając, że takie sąsiedztwo im nie odpowiada. W liście do Rady Warszawy napisali: „Dzieło jednego i drugiego jest nieporównywalne. Jana Karskiego – jednoznacznie niekontrowersyjne i tak oceniane. Drugiego z nich – budzące ostre spory i kontrowersje. Znane są także poglądy Jana Karskiego na czyny Ryszarda Kuklińskiego. Uznając dramatyzm wyboru pułkownika Wojska Polskiego i cel, jakiemu ów wybór miał służyć, prof. Karski nie lokował

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2011, 2011

Kategorie: Kraj