W szpitalu jak w grobowcu

W szpitalu jak w grobowcu

Mieszkańcy Augustowa nie chcą oddać szpitala powiatowego prywatnej spółce Sprawa wydzierżawiania szpitali przez Centrum Dializa z Sosnowca jest skomplikowana. Spółka, której działania są postrzegane przez pacjentów szpitali i ich pracowników jako szkodliwe dla poziomu usług placówek, jest jednak chętnie zapraszana przez samorządy do dzierżawienia placówek medycznych. Wydaje się, że władze samorządowe ochoczo pozbywają się balastu w postaci zadłużonych szpitali, nie bacząc na koszty społeczne tej decyzji. Centrum Dializa w Sosnowcu zarządza ok. 30 stacjami dializ i poradniami nefrologicznymi w całej Polsce. W 2010 r. stanęło do przetargu na dzierżawę szpitala powiatowego w Pszczynie. I wygrało go mimo obaw związków zawodowych i niektórych radnych. Głównym argumentem była wysokość oferowanego czynszu miesięcznego, 200 tys. zł, co pozwoliło samorządowi na łatanie długów. Redukcje w Pszczynie Po trzech latach dzierżawy personel szpitala – pielęgniarki i lekarze – został zredukowany niemal o połowę. Zlikwidowano kilka pięter, a pacjenci tłoczą się na małej powierzchni, wielu pobyt w szpitalu zalicza na korytarzach. Obsada pielęgniarska nie wystarcza nawet do zapewnienia podstawowych procedur. NFZ zaś po przeprowadzonej kontroli zerwał część kontraktów, m.in. z zakresu nefrologii, a więc tego, czym Centrum Dializa zajmuje się priorytetowo. – W 2012 r. Śląski Oddział Wojewódzki NFZ w Katowicach przeprowadził dwie kontrole w NZOZ Szpital w Pszczynie. Skontrolowano oddziały kardiologii i nefrologii, a później również internę. Następstwem wykrytych nieprawidłowości, niezgodnych z danymi zamieszczonymi w ankietach wypełnianych podczas konkursu – m.in. nierealizowania świadczeń przewidzianych kontraktem oraz braku wymaganego sprzętu i personelu – było zerwanie kontraktu z kardiologią i nefrologią bez okresu wypowiedzenia 6 czerwca 2012 r. – informuje Marek Kopczacki, rzecznik NFZ w Katowicach. – W 2013 r. przeprowadzono dwie kontrole. Pierwsza, w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym, gdzie realizowana jest umowa na świadczenia pielęgnacyjne i opiekuńcze, została zakończona. Stwierdzono nieprawidłowości, ale do czasu otrzymania przez świadczeniodawcę protokołu wystąpienia pokontrolnego nie możemy podać więcej informacji. Obecnie trwa druga kontrola, która  obejmuje umowy z 2013 r. dla wszystkich zakontraktowanych świadczeń z zakresu leczenia szpitalnego. – Bardzo trudno nam się pracuje, w zasadzie na granicy bezpieczeństwa. Jedna pielęgniarka na dyżurze nie może sobie poradzić z obsługą wszystkich chorych. Niezadowolenie z warunków pracy i bytowych pacjentów jest ogromne – mówi Bożena Fajfer, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Organizacji Międzyzakładowej przy Centrum Dializa w szpitalu w Pszczynie, obecnie pielęgniarka w pracowni EKG. Pani Bożena pracuje w tym szpitalu od 34 lat. Uważa, że dawniej funkcjonował zupełnie sprawnie. Nie był zaniedbany, remonty w ostatnich latach przeprowadzano z różnych środków, także ze zbiórek publicznych. Pracowali w nim lekarze, którzy mieli renomę i byli znani mieszkańcom. Dzierżawca po przejęciu placówki rozpoczął rządy od redukcji personelu i powierzchni użytkowej. Pacjentów stłoczono na pięciu piętrach, mimo że do dyspozycji jest ich dziewięć. Spowodowało to obniżenie jakości pobytu na oddziałach, szczególnie ginekologii i położnictwa. Chorzy leżą na korytarzach, utrudniony jest dostęp do toalet dla niepełnosprawnych na wózkach. Pacjentki ginekologii skarżą się na odmawianie podawania leków wspomagających podczas porodu. Pielęgniarki pracują w niepewnych warunkach. Do operacji przewożą pacjentów w pojedynkę, a to niedopuszczalne. Zwolnienia objęły szerokie grono pielęgniarek i personelu pomocniczego. Jedna z pań, samotna matka z dwójką dzieci, nie wytrzymała presji i popełniła samobójstwo. Ta historia wstrząsnęła wszystkimi. Teraz, po trzech latach, większość osób znalazła nową pracę, ale wtedy było dramatycznie. Zwolniono nawet Położną Roku, która zwyciężyła w ogólnopolskim rankingu. Personel zredukowano z 265 pielęgniarek, w tym 49 położnych, do 140, w tym 19 położnych, odeszła połowa lekarzy, a liczbę łóżek zmniejszono o 100 (z 220). We wrześniu sytuację szpitala omawiano na sesji rady powiatu. Jedną z prelegentek była Bożena Fajfer, której wystąpienie przewidziano w godzinach pracy. Pracodawca nie zgodził się na jej wcześniejsze wyjście ze szpitala, chociaż jako przewodnicząca związku zawodowego ma ona do tego prawo. Taka sytuacja powtarza się zawsze, gdy pani Bożena zwraca się do pracodawcy w związku z piastowaną funkcją. – Pracujemy na granicy bezpieczeństwa personelu i pacjentów, na dyżurze jest za mało pielęgniarek, a w zakładzie opiekuńczym, gdzie pacjenci płacą częściowo za pobyt (65% kosztów), są dwie pielęgniarki na 42 łóżka,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 42/2013

Kategorie: Kraj