Ta wojna może trwać i trwać

Ta wojna może trwać i trwać

Nie chcieliśmy wierzyć, że czas pokoju jest tylko krótką przerwą między wojnami. No to teraz będziemy musieli. Mamy wojnę u siebie. Ponad 2 mln uchodźców piszą scenariusze tego, co nas czeka w najbliższych latach.

Dla Polek i Polaków urodzonych po 1945 r. ta wojna jest szczególnie bolesnym zderzeniem z realiami. Bo choć w tym czasie na świecie nie było dnia bez wojny, mało kto tym się przejmował. Mimo wielu przerażających relacji z miejsc zbrodni liczne przecież wojny nie zakotwiczyły się w naszych głowach. Ludzi prawie wyłącznie interesują tylko te wojny, które ich dotyczą. I te, które są w zasięgu ich kontaktów, kultury czy religii. Nietrudno więc przewidzieć, że skoro my odwróciliśmy się plecami do ofiar w Iraku, Syrii i Jemenie czy do tragedii Kurdów, to dziś nie będziemy mogli liczyć na ekstrapomoc innych państw.

Jeśli na apele państw Unii o przyjęcie choćby paru tysięcy uchodźców odpowiedzieliśmy antyimigrancką kampanią, nie łudźmy się teraz, że nie zostało to zapamiętane.

Problemy z coraz liczniejszą diasporą ukraińską będziemy zatem musieli rozwiązywać głównie sami. Czekają nas długie lata montowania nowej wspólnoty. Ta wojna nie skończy się bowiem szybko. Choć bardzo na to liczą zwykli ludzie. Raz rozpętana może trwać i trwać ze zmiennym nasileniem. Ale ciągle z równie fatalnymi skutkami dla mieszkańców i ich poziomu życia. I z ryzykiem, które już na długo musimy wkalkulować w nasze plany. Ryzykiem, że jako państwo frontowe będziemy narażeni na wiele nowych niebezpieczeństw. Najczęściej zadawanym pytaniem jest to o gwarancję bezpieczeństwa naszego państwa.

Nie mam złudzeń. Te gwarancje, o których ciągle słyszymy, to mit. A jak widzę korowód polityków z Wielkiej Brytanii, którzy przyjeżdżają do Polski, żeby zapunktować u swoich wyborców, to przypomina mi się rok 1939. I bolesna lekcja, jaką Anglicy dali nam we wrześniu na spółkę z Francuzami. Ich następcy przyjeżdżają z nic niewartymi deklaracjami poparcia. Ta bezczelność i hucpa nagradzane są rozanielonymi minami prawicowych polityków.

Zarządzanie państwem ustało. Mamy całodobowy propagandowy pic. Wyjazd luksusową salonką do Kijowa sprzedano ludowi jako wojenną misję i historyczne poselstwo. Cała para idzie w gwizdek. A my mamy trzecią w tym roku podwyżkę cen papieru.

Wydanie: 13/2022, 2022

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy