Tag "Andrzej Duda"
Jak prezydent już nie trzyma się Dudy
Wracam myślami do sylwestra. Ciągle jest w mojej pamięci ten kwadrans przed nowym rokiem, gdy wyszliśmy z kina w centrum Warszawy, by jechać do naszych przyjaciół, w pośpiechu, chcąc zdążyć przed północą. Na ulicach tłumy jak w Paryżu. I ów szczególny rodzaj napięcia, bo już widać zbliżający się nowy rok. A teraz ten nowy rok już zaczyna się starzeć, chociaż jest jeszcze niemowlęciem. • Strasznie obserwować, jak moloch władzy i ideologii wciąga ludzi, jak się radykalizują, okłamują sami
Na Nowy Rok
Stary rok skończył się optymistycznie. Ten optymizm tchnęli w nas w grudniu pan prezydent z panem premierem. Węgla mamy na 200 lat, a pan prezydent „nie da zarżnąć polskiego górnictwa”. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Głębokość oddechu była co prawda nieco ograniczona przez maski przeciwsmogowe, ale zawsze. Sama świadomość, że przez najbliższe 200 lat Polki i Polacy jako jedyni w świecie będą mogli bez ograniczeń wdychać spaliny węglowe, jest krzepiąca. To polski węgiel, polski dym, polski
Czas krótkich posad
W dyplomacji, zgodnie z pisowskim zwyczajem, też nastał czas krótkich posad. Właśnie do kraju zjeżdża odwołany przez Andrzeja Dudę ambasador Polski na Ukrainie Jan Piekło. Był jednym z pierwszych ambasadorów powołanych przez Prawo i Sprawiedliwość. Obejmował placówkę w nietypowej sytuacji, bo jego poprzednik, Marcin Wojciechowski, powołany jeszcze przez Bronisława Komorowskiego, został odwołany, zanim do Kijowa wyjechał. Jan Piekło miał więc być na Ukrainie twarzą pisowskiej ekipy. A teraz okazuje się, że PiS ta twarz nie pasowała. Ciekawe, kto
Greta ratuje świat
Jakkolwiek smutno, paradoksalnie, idiotycznie i naiwnie by to brzmiało – doprawdy trudno się dziwić, że szczyt klimatyczny w Katowicach nie stał się w Polsce wydarzeniem dominującym w przekazach, ogniskującym debaty, wywołującym deklaracje włączenia się w światowe otrzeźwienie i namysł nad dramatycznymi konsekwencjami globalnego ocieplenia dla przyszłości planety. Polska nie jest w ogonie reagowania na tę katastrofę, ona dryfuje już daleko za tym ogonem i na dodatek radośnie pluszcze i chichocze, jakby była samotną wyspą i oceanem naraz. Ale nie jest ani jedną,
Dera na dzień wczorajszy
Mało apetyczny jest widok Andrzeja Dery zarabiającego na ośmiorniczki w kancelarii prezydenta Dudy. Widok tego urzędnika połykającego własne głupoty działa jak skuteczna dieta odchudzająca. Ileż to razy panowie D. ujadali na Sąd Najwyższy i prezes Gersdorf? A kiedy Unia tupnęła nogą, prezes Gersdorf okazała się dla nich niejadalna. Musieli zrezygnować z zapowiadanego kanibalizmu politycznego. Dera jest też mało strawny językowo. Chłop się zbliża do emerytury, ale nie może pojąć, że tylko wtórni
Pół litra czystej czarnej na łeb
Książkę „Strach. Trump w Białym Domu” legendy amerykańskiego dziennikarstwa Boba Woodwarda, jednego z tych dwóch od Watergate, czyli końca Nixona, można czytać i analizować na wiele sposobów. Pewnie inaczej będą ją czytać wojskowi, inaczej historycy, co innego będzie ważne dla pracowników służb specjalnych, ekonomistów, politologów. Cokolwiek by powiedzieć, i sama prezydentura, i jej główny bohater są zjawiskowi i odmienni od niemal wszystkiego, co można było w tym budynku zobaczyć (kto mógł, ten mógł…). Nie chcę analizować
Marsz i po marszu
Istotą stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości nie była refleksja nad tym, co wtedy się stało i gdzie teraz jesteśmy. A warszawski marsz – wszyscy debatowali, jaki będzie, spokojny czy burzliwy. Wcześniej Mateusz Morawiecki wygłosił orędzie do Polaków. „Są sprawy, które wykraczają poza doraźne spory i rozłamy”, mówił ze wzruszeniem o „szacunku dla obywateli i między obywatelami – o różnych wrażliwościach, różnych poglądach, różnych wyborach życiowych i ideowych”. „Szukajmy tego, co nas łączy, co pozwala budować wspólnotę
Dwie Maryje
Igra z duchami prezydent, chodząc po cmentarzach w poszukiwaniu kandydatów do Orderu Orła Białego. Mogą mu się przyśnić, choćby po to, aby podziękować za uczyniony im po śmierci wielki zaszczyt. Może jednak się zdarzyć, że jakiś nieboszczyk, za życia niezłomny inaczej niż prezydent Duda, skrzywi się albo nawet odepchnie rękę z orderem. Bywa tak na jawie, że ludzie nie chcą albo nie życzą sobie ani pochwał z byle ust, ani najwyższych nawet odznaczeń z byle rąk. A cóż dopiero we śnie! Upiór może
Święto dla swoich
Chaos i bałagan. W takim stylu „dobra zmiana” wchodzi w drugie stulecie niepodległego państwa. Kto mógł przypuszczać, że właśnie ta władza, ostentacyjnie obnosząca się z patriotyzmem, tak spartoli obchody 100-lecia niepodległości! Przez trzy lata politycy PiS pompowali nastroje i zapowiadali nadzwyczajne obchody. Igrzyska niepodległościowe miały potwierdzić, że rządząca partia ma patriotyzm we krwi. Nadymał się prezydent Duda. Powołano narodowe komitety i sztaby oraz narodowe fundacje. Wydano miliony złotych. Ośmieszono prezydenta Dudę, negocjując w jego imieniu