Czy Duda się obroni?

Czy Duda się obroni?

19.05.2020 Plakaty wyborcze. Wybory prezydenckie 2020 N/z Andrzej Duda na plakacie Fot. Marek Lasyk/REPORTER

Będzie wielki podział: PiS kontra anty-PiS Ściągnięte z Facebooka: „Patrząc na tendencję, którą pokazują sondaże, spodziewajmy się II tury Trzaskowski-Hołownia. Na kogo będziecie głosować?”. Nie ma sensu roztrząsać, czy to żart, czy proroctwo. Uznajmy to raczej za kolejny sygnał, że polskie życie polityczne zerwało się z uwięzi. Że bardzo wiele rzeczy jeszcze miesiąc temu niewyobrażalnych dziś jest możliwych. Wojna polityczna, której jesteśmy świadkami, nie jest już wojną pozycyjną, na wyniszczenie. To dziś wojna manewrowa, tu może być wiele zaskakujących rozstrzygnięć i dużo zależy od samych kandydatów, od ich reakcji na wydarzenia i od pracy ich sztabów. • W tym tygodniu wszystko powinno się wyjaśnić, jeśli chodzi zarówno o termin wyborów prezydenckich, jak i o zasady, według których będą się odbywać. Tak w każdym razie deklarują politycy uczestniczący w Sejmie w rozmowach na temat ustawy o wyborach prezydenckich. Pisałem tydzień temu o tym, że w wyborach mogą startować tylko kandydaci zgłoszeni przez komitety wyborcze. Komitety trzeba zgłosić do Państwowej Komisji Wyborczej 55 dni przed głosowaniem, a samych kandydatów – najpóźniej 45 dni. Jeżeli więc wybory miałyby się odbyć 28 czerwca, a przy tym terminie twardo obstaje Prawo i Sprawiedliwość, to już minął termin zgłaszania komitetów wyborczych i kandydatów. Tak jak minęło już kilka terminów związanych z działaniami PKW. To wszystko trzeba zatem uregulować. Opozycja nie jest w tej sprawie bezbronna – Senat może nad sejmową ustawą procedować 30 dni, więc ma możliwość doprowadzić do takiej sytuacji, że 28 czerwca wyborów nie da się przeprowadzić. Bo pewnych działań PKW już nie zdąży wykonać, np. przeprowadzić rekrutacji członków komisji wyborczych. Z drugiej strony PiS może wszystkie poprawki Senatu odrzucić i uchwalić takie prawo, że Platforma Obywatelska nie będzie mogła podmienić Kidawy-Błońskiej na Trzaskowskiego. Mamy więc pat, jedni nie ufają drugim i wszystko jeszcze może się zdarzyć. Wybory mogą zostać przeniesione, bo władza ogłosi stan klęski żywiołowej (mamy wzrost zakażeń koronawirusem), może też być tak, że zostaną zorganizowane, ale PiS zablokuje zgłaszanie nowych kandydatów. Oczywiście wyrzucenie Trzaskowskiego z wyborczego wyścigu byłoby krokiem absolutnie awanturniczym, mogłoby się skończyć ulicznymi protestami, a nawet rozpadem rządzącej większości. Uznajmy więc, że są jeszcze granice, których PiS nie przekracza. Choć warto mieć w tyle głowy, że w obliczu porażki może być gotowe na wszystko. Ale załóżmy, że Kaczyńskiemu nie puszczą nerwy, że w tym tygodniu marszałek Elżbieta Witek ogłosi termin wyborów i Trzaskowski stanie do wyścigu. A to będzie inny wyścig niż z udziałem Kidawy-Błońskiej. • O to, że będzie inny, zadbał sam Trzaskowski. Gdy tylko wybuchła afera radiowej Trójki, stanął po stronie dziennikarzy i zapowiedział, że jako prezydent będzie dążył do oczyszczenia mediów publicznych. I że będzie chciał wyrzucić z nich wszystkich dziennikarzy służących PiS. Mamy zatem nowy styl działania i nową taktykę na kampanię wyborczą. Jeżeli Kidawa-Błońska prezentowała się jako osoba spokojna, próbująca negocjować, łączyć, to prezydent Warszawy twardo wchodzi w konflikt. Co na tym zyskuje? Polaryzuje wyborców. Owszem, mobilizuje elektorat PiS, ale chyba w jeszcze większym stopniu aktywizuje ten antypisowski. A jako główny wróg rządzącej prawicy siłą rzeczy staje na czele krucjaty anty-PiS. To jest istotne. Polska polityka w ostatnich latach przypominała sinusoidę. Mieliśmy etapy antypisowskiego wzrostu, kiedy wydawało się, że władza zacznie tracić poparcie, a po paru tygodniach czy nawet dniach wszystko się uspokajało, PiS przechodziło do kontrataku, ze swoją wersją wydarzeń, i znów triumfowało. Dlaczego tak się działo? Wielu obserwatorów tłumaczyło to tym, że antypisowcom brakowało lidera, kogoś, kto będzie narzucał kierunek działania. Teraz Trzaskowski ustawił się w roli generała, który chce dowodzić anty-PiS. I przy okazji połyka kontrkandydatów – Hołownię, Kosiniaka-Kamysza, Biedronia. Polaryzacja wyborców ma szansę powodzenia, bo sytuacja jest inna niż nawet rok temu. Pandemia, kryzys gospodarczy – to wszystko coraz mocniej daje się Polakom we znaki, spada poziom optymizmu i zaufanie do rządzących. Do tego mamy całą serię afer, z których PiS nie potrafi się wygrzebać. Tylko z ostatniego tygodnia: cenzurowanie radiowej Trójki, sprawa maseczek sprowadzonych z Chin oraz interesy znajomych i rodziny ministra Szumowskiego. Jeżeli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 22/2020

Kategorie: Kraj