Zlecił mi Papała…

Zlecił mi Papała…

„Sprawa generała Kluka” to pokłosie rywalizacji między policją a ABW

Kilkanaście dni temu funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali Mieczysława Kluka, byłego szefa Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Emerytowanego już nadinspektora podejrzewa się o współpracę z mafią paliwową – według krakowskiej prokuratury, miał on przekazać gangsterom tajne dokumenty o działających w Centralnym Biurze Śledczym grupach do walki z gangami paliwowymi. Zawierały one, m.in., nazwiska zaangażowanych w operację policjantów oraz wykaz powierzonych im zadań. Za tę „przysługę” Kluk miał wziąć ogromną, kilkusettysięczną łapówkę.

Niekorzystny ciąg poszlak

Aresztowany nie przyznaje się do winy, jego córka zaś – sędzia częstochowskiego sądu – nazywa zatrzymanie ojca „prowokacją służb specjalnych”. Czy rzeczywiście mamy z nią do czynienia? W 2002 r. w aktówce Jana B., prezesa szczecińskiej spółki BGM, kontrolującej obrót nielegalnymi paliwami w Polsce, istotnie znaleziono dokument, mówiący o powołaniu grupy do walki z gangami paliwowymi. Do Szczecina przesłał go faksem Artur K., rezydent mafii paliwowej na Śląsku, który później – podczas jednej z imprez – przyznał, że opracowanie zdobył dzięki „uprzejmości” nadinspektora Kluka. Wewnętrzne dochodzenie potwierdziło zaś, że dokument wyciekł ze śląskiej KWP.
To zdarzenie, wraz z innymi, układa się w niekorzystny dla Kluka ciąg poszlak. Rzeczywiście bowiem znał on Artura K., a ponadto nie da się podważyć jego kontaktów z częstochowską firmą Techmet, która w latach 1999-2001 dostarczała benzynę dla kilku tysięcy radiowozów śląskiej policji. Dostawcę osobiście wybrał Kluk, choć w tym czasie podejrzewano już Techmet o obrót nielegalnym paliwem. Co zresztą się potwierdziło – lane do policyjnych baków paliwo było do tego stopnia chrzczone, że już po kilku tysiącach kilometrów zacierało silniki. Jak zatem dowodzi swojej niewinności aresztowany nadinspektor?
Otóż z notatek znalezionych w domu Kluka wynika, że kontakty z szefami paliwowej mafii były częścią prowadzonej przez niego gry operacyjnej. W 30-stronnicowych zapiskach, nadinspektor przywołuje swoją rozmowę z Markiem Papałą, do jakiej miało dojść w 1997 r. „Powiedział mi wtedy – pisze Kluk – że obok afery alkoholowej czy papierosowej w naszym kraju zacznie się afera paliwowa”. Ówczesny komendant główny miał też kazać Klukowi – wówczas szefowi częstochowskiej policji – „wziąć się za tę sprawę w Częstochowie”. Bo tam właśnie – miał twierdzić Papała – ulokowały się najważniejsze firmy zamieszane w obrót nielegalnymi paliwami.

Przestraszony „Marcepan”

Weryfikacją zapisków zajęła się już prokuratura, choć na niekorzyść Kluka przemawia fakt, że powstały one sześć lat po śmierci Marka Papały. Czyżby więc aresztowanie inspektora było uzasadnione?
Wspomniana już córka Kluka, jeszcze we wrześniu 2004 r. powiadomiła prezesa częstochowskiego sądu, że przeciw jej ojcu „organy ścigania prowadzą nielegalne działania operacyjne”. Powołała się przy tym na informacje od szefa jednego ze śląskich gangów, Marcina M., „Marcepana”. W rozmowie z Marleną Kluk miał on przyznać, że w katowickim areszcie odwiedzili go trzej funkcjonariusze ABW i nakłaniali, by złożył fałszywe zeznania o związkach nadinsp. Kluka z mafią paliwową. Dochodzenie wszczęte w tej sprawie nie potwierdziło jednak informacji sędzi Kluk – „Marcepan” zeznał, że niczego nie pamięta.
Gdyby potwierdzono doniesienia Marleny Kluk, wiarygodność zeznań innych osób zatrzymanych przez ABW, które później obciążyły nadinspektora, byłaby wysoce wątpliwa. Czy jednak istotnie – nie ma podstaw do tego, aby ją podważać? „Marcepan”, zasłaniając się brakiem pamięci, miał zastrzec, że bardzo się boi. Czyżby więc rzeczywiście próbowano wymusić na nim zeznania? Nie mając na to żadnych dowodów, musimy wykluczyć tezę o prowokacji służb specjalnych, która doprowadziła do aresztowania Kluka. W całej sprawie dostrzegamy jednak drugie dno, w którym, niestety, ABW odgrywa niezbyt chwalebną rolę.
Między policją a służbami specjalnymi trwają w tej chwili ostre przepychanki, których polem są dziesiątki dochodzeń, składających się na tzw. aferę paliwową. Walka zaś idzie o to, która z instytucji przypisze sobie decydujący udział w rozgromieniu mafii paliwowej. Przy czym ABW ma w tej rywalizacji więcej do stracenia – z trybuny politycznej (Komisja Śledcza), padło już oskarżenie, że jej oficerowie ochraniali paliwowych gangsterów…
Ślady tej walki odnajdujemy w relacjach prasowych, którym – raczej nieprzypadkowo – narzucono odpowiedni ton. Bo choć Kluk od trzech lat ma status emeryta, podkreśla się, że jest „najwyższym stopniem aresztowanym policjantem”. I choć nie jest generałem, bo takich w policji nie ma, z uporem przypisuje mu się ów stopień. Cóż, generał brzmi poważniej niż nadinspektor…

 

Wydanie: 2005, 21/2005

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy