Tag "biologia"

Powrót na stronę główną
Zwierzęta

Orzeł biały

Wśród ornitologów orzeł przedni ma reputację psychopaty, a bielik pacyfisty Majówkowy weekend to aż trzy ważne święta z rzędu. Flagi wzdłuż ulic, flagi na posesjach, flagi na budynkach publicznych… 2 maja to Dzień Flagi Rzeczypospolitej, choć niestety nie jest dniem wolnym od pracy. I wszystko byłoby elegancko, gdyby nie to, że mnóstwo rodaków w ten dzień (i nie tylko w ten) użyło flagi nieprawidłowo. Najczęstszym błędem jest używanie biało-czerwonej z godłem. A że godło mamy ornitologiczne… Nim jednak dojdę do ornitologicznych podstaw naszej państwowości, kilka słów o tym, dlaczego nie powinniśmy używać flagi z białym orłem w czerwonym polu. Flagi są symbolami, które można czytać tak jak książkę albo zestaw piktogramów. Ciekawe przy tym, że coraz sprawniej czytamy pismo obrazkowe, ale tracimy zdolność czytania liter bądź znaków państwowych, tak jak dawniej zatraciliśmy zdolność czytania sztuki sakralnej, gdy upowszechniła się umiejętność pisania i czytania. W każdym razie flagi z godłem są zastrzeżone dla polskich przedstawicielstw dyplomatycznych, lotnictwa cywilnego oraz portów (a właściwie ich kapitanatów) i statków. Gdy pojawia się na fladze, w tym wypadku banderze, trójkątne wcięcie, oznacza to okręt wojenny. Nieprawidłowe użycie flagi może nas kosztować pieniądze, które zasilą wątły budżet państwowy, a nawet możemy zaliczyć

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zwierzęta

Jeż rodzi się z kolcami

Wszyscy wiemy, jak wyglądają jeże, ale nie wszystkim udało się do nich zbliżyć Oto kilka podstawowych faktów o jeżach. Jeże są ssakami łożyskowymi, co oznacza, że mają futro, rodzą żywe młode i karmią je mlekiem z gruczołów sutkowych. Ssaki to kręgowce, podobnie jak ptaki, gady, płazy i ryby. Idąc w drugą stronę, jeże należą do grupy ssaków znanych jako owadożerne. Są to najwcześniejsze gatunki ssaków. Jeżokształtne skamieliny pochodzą z czasu ostatnich dni dinozaurów. Uważa się, że „pramatka jeży” pojawiła się w Azji w eocenie, choć znaleziono fragmenty przodków jeża sprzed 70 mln lat – przed katastrofalnym końcem dinozaurów. Nasz europejski jeż (w Polsce żyją dwa gatunki jeży: zachodni Erinaceus europaeus oraz wschodni Erinaceus roumanicus. Jeż wschodni, w odróżnieniu od zachodniego, ma jasną plamę na piersi), jeż zachodni, podobnie jak wszystkie gatunki, które rzuciły się w oczy taksonomistom, ma dwuimienną łacińską nazwę: Erinaceus europaeus. Słowo erinaceus, które oznacza jeża, reprezentuje rodzaj, podczas gdy europaeus wyraźnie odnosi się do Europy i definiuje gatunek. (…) Wszyscy wiemy, jak wyglądają jeże, ale nie wszystkim udało się zbliżyć do nich tak jak mnie, więc zacznijmy od rzeczy najbardziej oczywistej – kolców. Grzbiet i boki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Dlaczego chodzenie pomaga nam myśleć

W miarę starzenia się nasze mózgi maleją. Co możemy na to poradzić? Możemy chodzić Charles Darwin był introwertykiem. Spędził niemal pięć lat, podróżując na Beagle’u i spisując obserwacje, które doprowadziły do stworzenia jednych z najważniejszych naukowych teorii w historii ludzkości. Miał wtedy dwadzieścia kilka lat i dla niego była to XIX-wieczna wersja rocznego obozu wędrownego po całej Europie dla uprzywilejowanych. Po powrocie do domu w 1836 r. nigdy więcej nie wyściubił nosa z Wysp Brytyjskich. (…) Mieszkał w swoim cichym, spokojnym domu, Down House, niemal 30 km na południowy wschód od Londynu, większość czasu pisząc w swojej pracowni. (…) Najlepiej jednak Darwin myślał nie w pracowni, tylko poza domem, na dróżce w kształcie małej litery „d” tuż przy granicy jego włości. Nazywał to miejsce Sandwalk (piaszczysta dróżka), ale dzisiaj nazywa się je szlakiem myślowym Darwina. (…) Darwin krążył po Sandwalk, tworząc swoją teorię ewolucji poprzez dobór naturalny. Chodził, rozważając mechanizmy ruchu u pnączy i wyobrażając sobie, co za cuda mogły zapylać fantastycznie ukształtowane, kolorowe orchidee, które opisał. Spacerował, rozwijając swoją teorię selekcji płciowej i zbierając materiały dotyczące pochodzenia gatunku ludzkiego. Ostatnie przechadzki odbył z żoną Emmą, rozmyślając o dżdżownicach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zwierzęta

Ssaki, czyli specjaliści od poligamii

Wśród ssaków partnera najczęściej wybiera sobie samica Większość ssaków to poligamiści – samce dążą do zapłodnienia jak największej liczby samic i nierzadko składają cały wysiłek opieki nad młodymi na barki samicy, opuszczając ją tuż po kopulacji. Jak w całej reszcie zwierzęcego świata, również wśród ssaków partnera najczęściej wybiera sobie samica. To ona ponosi później trud wychowywania potomstwa, dlatego musi starannie wybrać zdrowego partnera z dobrymi genami. Liczą się wielkość i siła, dlatego samce u ssaków są zazwyczaj większe od samic. Panowie mają również cały repertuar zalotnych zachowań oraz ozdób, a jedną z nich są jaskrawo ubarwione genitalia, najczęściej na czerwono czy różowo albo na niebiesko, jak u niektórych małp. Obrzmiałe i zaczerwienione genitalia miewają również samice. To znak dla samców, że można zacząć się starać o ich względy. Są jednak gatunki, u których samice mają ukryte narządy płciowe, tak aby samiec nie mógł rozpoznać fazy cyklu samicy, tak jest np. u szympansów. No i u ludzi. Co więcej, szympansica często zdradza dominującego samca z innymi w grupie, aby każdy samiec w stadzie myślał, że jest ojcem jej dzieci. To, po pierwsze, gwarantuje lepszą opiekę potomstwu i matce, a po drugie, zabezpiecza ją i dzieci na wypadek detronizacji dominującego samca i przejęcia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Oponka

W przyrodzie wszyscy starają się tłuszczyk kolekcjonować Z pierwszymi cieplejszymi dniami po internecie zaczęły krążyć memy o posiadaczach zapasów tłuszczyku zebranego zimą oraz informacje o starcie odchudzania, by złapać figurę przed plażingiem. Względnie o rezygnacji z podjęcia takiego wyzwania. Po świętach sprawa nabrzmiała. Pod względem konieczności odchudzania jesteśmy gatunkiem wyjątkowym, przynajmniej w naszej części świata, bo w przyrodzie wszyscy starają się tłuszczyk kolekcjonować. Paliwo w spiżarni W przyrodzie występuje wiele tłuszczów, naukowo zwanych lipidami. Pełnią wiele ważnych funkcji w organizmie. Niektóre wchodzą w skład błon komórkowych i organelli. Inne biorą udział w fotosyntezie, są protoplastami witamin i hormonów. Jednak tematem tego artykułu są triacyloglicerole, inaczej tłuszcze właściwe. To one odpowiadają za (najczęściej) niechciane oponki i tym podobne atrakcje. Nasze organizmy, podobnie jak innych zwierząt, ewolucyjnie powstały w środowisku, w którym o pokarm trzeba było bardzo się starać. Pełne lodówki i sklep w zasięgu internetowego zamówienia z dostawą do domu to stosunkowo nowy wynalazek. Do niedawna spora ilość tłuszczu była oznaką wysokiego statusu społecznego, związanego z zamożnością. W społecznościach tubylczych, np. w Amazonii, pulchność była pożądaną cechą potencjalnego partnera. Zresztą nie tylko tam, wystarczy zerknąć na obrazy Rubensa. Po diabła jednak ten przeklęty wynalazek Matki Ewolucji?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Ekologia

Katastrofa klimatyczna już tu jest

Zmiany klimatu piszą na nowo mapy świata – te fizyczne i te polityczne Przybyszom z innych krajów i kultur Dżakarta może się wydawać aż nazbyt stereotypowo wschodnim miastem. Kakofonia klaksonów, wiecznie zatłoczone ulice, brak spójności architektonicznej. Bogactwo miesza się z biedą, wieżowce majaczą w oddali na tle niskich, często prowizorycznych budynków mieszkalnych. Mająca prawie pięciowiekową historię i coś pomiędzy 10 a 12 mln mieszkańców stolica Indonezji przez ostatnie kilkadziesiąt lat była jedną z najważniejszych metropolii Azji Południowo-Wschodniej. Region odnotowywał wzrost gospodarczy i populacyjny, a miasto razem z nim. Co oznaczało, że jego mieszkańcy zużywali coraz więcej zasobów. Potrzebowali więcej miejsca, korzystali z większej ilości energii. Mieli więcej samochodów, emitowali więcej spalin. Szybko się okazało, że akurat w przypadku Indonezji to „więcej” ma swoją granicę, która w dodatku nie leży wcale daleko. Dżakarta, występująca po drodze pod wieloma nazwami, od zawsze pełniła funkcję centrum administracyjnego najpierw samej Jawy, potem Indonezji jako niepodległego państwa. Nadchodzi jednak tego kres, przynajmniej w bieżącej lokalizacji miasta, na północnym zachodzie wyspy. Stolicy kraju już tam nie będzie. Bo Dżakarta najzwyczajniej w świecie tonie. Tylko od 1970 r. tereny miejskie osunęły się średnio aż o 4 m

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

(Nie)bezpieczna żywność

Żadna ekipa po 1989 r. nie potrafiła zapewnić skutecznej i szczelnej kontroli ani nadzoru nad żywnością Prof. Danuta Kołożyn-Krajewska – kierownik Zakładu Higieny i Zarządzania Jakością Żywności Instytutu Nauk o Żywieniu Człowieka SGGW Polska żywność jest najniebezpieczniejsza w całej Unii Europejskiej, biją na alarm eksperci po lekturze ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli. – Nie potępiałabym jej w czambuł, bo widzę, jak bardzo przez lata zmieniła się jej produkcja. Kiedy jeszcze w połowie lat 90. przyjeżdżali do Polski zagraniczni eksperci, a braliśmy udział w wielu wspólnych projektach, to nie wierzyli własnym oczom, jak bardzo zanieczyszczone mikrobiologicznie może być np. mleko w skupie. Zresztą trudno było temu się dziwić, skoro w jednej tylko spółdzielni mleczarskiej pochodziło od 15 tys. hodowców. Tymczasem dziś w Polsce do zakładów trafia jedynie mleko w klasie ekstra, niemal sterylne. Tak dobrej jest teraz jakości. Raport NIK mówi jednak jasno: do RASFF, czyli europejskiego systemu ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach, wpłynęły 273 skargi. Najwięcej w całej UE. – I to tylko w pierwszych trzech kwartałach – z faktami nie ma co dyskutować. To prawie dwa razy więcej niż we Francji, której dotyczyły 152 skargi, w Holandii, gdzie było ich 125, czy w Niemczech – 119.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zwierzęta

Spójrz, jaki jestem śliczny!

Dlaczego wśród zwierząt to samce zachwycają wyglądem? Samica pawia indyjskiego nie grzeszy urodą: szarobura, od spodu jakby wyblakła. Mogłaby też być smuklejsza. I ta dziwaczna fryzurka z kilku nastroszonych piórek na czubku głowy! Co innego samiec – w połyskującej szacie z niebieskich, turkusowych i zielonych piór robi piorunujące wrażenie od pierwszego wejrzenia. A to jeszcze nic! Niech no tylko zauważy on interesującą samicę, a nad jego głową natychmiast rozpościera się wspaniały wachlarz piór. Nazywany mylnie ogonem, jest w rzeczywistości trenem zbudowanym z wydłużonych piór rosnących nad właściwym ogonem, niezbyt zresztą imponującym. Pióra trenu pawia to prawdziwy cud natury. Każde może mieć sporo ponad metr długości, a na tren składa się ich nawet 150. Oprócz rozmiaru ich najbardziej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym są oka, wzory z turkusowych, żółtych i czarnych pierścieni. Aby zrobić jeszcze większe wrażenie na wybrance, paw potrafi wprawić swoje piękne pióra w delikatne wibracje, dzięki którym kolory trenu opalizują i mienią się w oczach. Prawdziwa magia. W bardzo podobny sposób czarują swoje wybranki samce wielu gatunków, i to nie tylko ptaków, jak wspaniałych bażantów i cudowronek, ale wszystkich kręgowców oraz wielu bezkręgowców. Popatrzmy na popularne rybki akwariowe, gupiki, bojowniki czy proporczykowce, na kolorowe żabki,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zwierzęta

Bogatka – królowa karmników

Jak mówią obrączkarze i badacze ptaków, którzy regularnie łapią sikorki, nikt nie dziobie tak jak one To ten śmiały ptaszek z białymi polikami i mocnym, czarnym krawatem na neonowożółtej piersi. Gdyby nie bez powodu tak nazywane bogatki były rzadsze, stałyby się jednymi z ptaków najbardziej pożądanych tak przez fotografów, jak też  ptasiarzy i estetów. Na szczęście są całkiem pospolite – od 4,5 do 5,1 mln par. To najliczniejsze, największe i najbardziej rozpoznawalne z naszych sikor. Najłatwiej zobaczyć je zimą, gdy w parach lub małych grupach przeczesują parki i ogrody, szukając czegoś do zjedzenia – i zawsze można na nie liczyć przy karmnikach. Sikorki to główni beneficjenci zimowego dokarmiania. (…) Normalnie gnieżdżą się w dziuplach, ale że o te coraz trudniej, zajmują budki lęgowe oraz wszelkie zakamarki, które mogą dziuple zastąpić. Trudno chyba o bardziej pomysłowego ptaka w tym zakresie, ale i większego ryzykanta. Gniazda bogatek znajdziemy w szczelinach murów i ścian, pod dachówkami, w wywietrznikach, wentylatorach, w słupkach ogrodzeniowych oraz słupach sygnalizacji świetlnej, w budkach telefonicznych, hydrantach, długo zaparkowanych lub porzuconych maszynach i samochodach, czajnikach, kaloszach i gdzie tylko znajdą odpowiednio dużą szczelinę. Każde miejsce i każdą okazję warto sprawdzić! Pionierskie, kreatywne podejście do otaczającej rzeczywistości to chyba kluczowe cechy bogatkowego charakteru. Ale nie wszystkie sikorki są tak samo

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Nie zamawiaj nietoperza

Zwierzęta, które przenoszą wirusy W zatłoczonym kraju zamieszkiwanym przez 1,3 mld głodnych obywateli nie powinna dziwić konsumpcja wężowiny. W Kantonie łatwo znaleźć przepisy na przyrządzanie mięsa psa. W tym kontekście podsmażana kocina wydaje się niestety czymś nieuniknionym, a nie szokującym. Ale paguma chińska (Paguma larvata) wcale nie jest kotem. Jest członkiem rodziny wiwerowatych (Viverridae), do której zaliczają się mangusty. Jest lepiej znana jako paguma himalajska, łaskun palmowy lub cyweta palmowa. Handel tak niezwykłymi dzikimi zwierzętami wykorzystywanymi w celach kulinarnych, zwłaszcza w Delcie Rzeki Perłowej, ma znacznie mniej wspólnego z ograniczonymi zasobami, bezwzględną koniecznością i starożytnymi tradycjami niż z gwałtownym rozwojem handlu i stosunkowo nowych trendów związanych z ostentacyjną konsumpcją. Wnikliwi obserwatorzy chińskiej kultury nazywają ją Erą Dzikich Smaków. Jednym z nich jest Karl Taro Greenfeld, który w 2003 r. pracował w Hongkongu jako redaktor azjatyckiej edycji tygodnika „Time”, nadzorował publikowane w nim relacje z epidemii SARS, a wkrótce potem napisał o niej książkę „China Syndrome” (Chiński syndrom). Wcześniej jako dziennikarz przez kilka lat opisywał „nową Azję”, dzięki czemu miał sposobność przekonać się na własne oczy, co ludzie wkładają do garnków. (…) Dzikie Smaki (yewei po kantońsku)

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.