W miarę starzenia się nasze mózgi maleją. Co możemy na to poradzić? Możemy chodzić Charles Darwin był introwertykiem. Spędził niemal pięć lat, podróżując na Beagle’u i spisując obserwacje, które doprowadziły do stworzenia jednych z najważniejszych naukowych teorii w historii ludzkości. Miał wtedy dwadzieścia kilka lat i dla niego była to XIX-wieczna wersja rocznego obozu wędrownego po całej Europie dla uprzywilejowanych. Po powrocie do domu w 1836 r. nigdy więcej nie wyściubił nosa z Wysp Brytyjskich. (…) Mieszkał w swoim cichym, spokojnym domu, Down House, niemal 30 km na południowy wschód od Londynu, większość czasu pisząc w swojej pracowni. (…) Najlepiej jednak Darwin myślał nie w pracowni, tylko poza domem, na dróżce w kształcie małej litery „d” tuż przy granicy jego włości. Nazywał to miejsce Sandwalk (piaszczysta dróżka), ale dzisiaj nazywa się je szlakiem myślowym Darwina. (…) Darwin krążył po Sandwalk, tworząc swoją teorię ewolucji poprzez dobór naturalny. Chodził, rozważając mechanizmy ruchu u pnączy i wyobrażając sobie, co za cuda mogły zapylać fantastycznie ukształtowane, kolorowe orchidee, które opisał. Spacerował, rozwijając swoją teorię selekcji płciowej i zbierając materiały dotyczące pochodzenia gatunku ludzkiego. Ostatnie przechadzki odbył z żoną Emmą, rozmyślając o dżdżownicach i ich roli w stopniowych zmianach składu ziemi. W lutym 2019 r. poszedłem w ślady Darwina, wkraczając na jego szlak myśli, aby rozważyć, w jaki sposób chodzenie pomaga ludziom myśleć. Były to wakacje szkolne, które spędzałem w Londynie. Musiałem walczyć ze stadami rodzin przyjeżdżających tu, aby zobaczyć miejsce życia i pracy Darwina. (…) Na początku ścieżki ułożyłem jeden na drugim pięć krzemieni, zakładając, że zrobię pięć okrążeń, i rozpocząłem swoją podróż, najpierw wzdłuż łąki, a potem w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, przez las. Sandwalk jest żywy. (…) Przejście po Sandwalk, po jednym krzemieniu naraz, nie obdarzyło mnie mądrością, dzięki której mogłem kontynuować moją pracę naukową. Okazuje się, że każdy spacer na świeżym powietrzu ma potencjał odblokowania naszych mózgów. Sandwalk po prostu był pod ręką (a raczej pod nogą) człowieka, którego dziewiętnastowieczny otwarty umysł pomógł zmienić świat i nasze miejsce na Ziemi. Tylko dlaczego chodzenie pomaga nam myśleć? * Z pewnością znacie tę sytuację: borykacie się z jakimś problemem – może z trudnym zadaniem szkolnym lub zawodowym, skomplikowanym związkiem, perspektywą zmiany kariery – i nie możecie wpaść na rozwiązanie. Postanawiacie więc iść na spacer i gdzieś w trakcie przechadzki przychodzi wam do głowy odpowiedź. XIX-wieczny angielski poeta William Wordsworth podobno w ciągu życia przemierzył 180 tys. mil. Z pewnością podczas jednego ze swoich spacerów odkrył swoje tańczące żonkile. Francuski filozof Jean-Jacques Rousseau powiedział kiedyś: „W chodzeniu jest coś, co stymuluje i ożywia moje myśli. Kiedy stoję w jednym miejscu, ledwie mogę myśleć; moje ciało musi być w ruchu, aby mój umysł ruszył do przodu”. (…) John Muir, Jonathan Swift, Immanuel Kant, Beethoven i Friedrich Nietzsche mieli obsesję na punkcie chodzenia. (…) W naszych czasach spacery stały się ważną częścią procesu twórczego współzałożyciela koncernu Apple, Steve’a Jobsa. To ważne, aby zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad tymi słynnymi wędrowcami. Wszyscy są mężczyznami. Niewiele napisano o słynnych kobietach, które regularnie spacerowały. Jedynym wyjątkiem jest Virginia Woolf, która podobno dość dużo chodziła. Robyn Davidson przemierzyła Australię wraz ze swoim psem i czterema wielbłądami, pisząc później o tym w swojej książce „Na zachód od Alice Springs”. (…) Historycznie rzecz biorąc, chodzenie było przywilejem białych mężczyzn. Czarni mężczyźni z dużym prawdopodobieństwem zostaliby aresztowani, albo nawet gorzej. Spacerujące kobiety były w najlepszym przypadku zaczepiane. Nie trzeba oczywiście wspominać, że rzadko kiedy w historii ludzkości samotne spacery były bezpieczne. Być może to zbieg okoliczności, że tak wielu znakomitych myślicieli miało obsesję na punkcie chodzenia. Być może istniało równie wielu geniuszy, którzy nigdy nie spacerowali. Czy William Shakespeare, Jane Austen lub Toni Morrison chodzili na codzienne przechadzki? A co z Frederickiem Douglassem, Marią Curie czy Isaakiem Newtonem? Z całą pewnością niesamowicie uzdolniony Stephen Hawking nie chodził po tym, jak
Tagi:
aktywność fizyczna, Australia, Beethoven, biologia, CArDiNAL, chodzenie, Dartmouth College, Down House, Frederick Douglass, Frederickiem Douglass, Friedrich Nietzsche, Greg Bratman, hipokamp, Immanuel Kant, iryzyna, Isaak Newton, Jennifer Weuve, John Muir, Jonathan Swift, Kalifornia, Karol Darwin, Marily Oppezzo, medycyna, mózg, mózg człowieka, nauka, nauki przyrodnicze, neurobiogia, neurologia, Palo Alto, psychologia, Sandwalk, sgPFC, Sophie Carter, spacery, sport, starość, starzenie się, Uniwersytet Bostoński, Uniwersytet Johna Mooresa, Uniwersytet Pittsburski, Uniwersytet w Iowa, USA, Wielka Brytania, William Cullen Bryant, zdrowie, zdrowie publiczne