Bogatka – królowa karmników

Bogatka – królowa karmników

Jak mówią obrączkarze i badacze ptaków, którzy regularnie łapią sikorki, nikt nie dziobie tak jak one

To ten śmiały ptaszek z białymi polikami i mocnym, czarnym krawatem na neonowożółtej piersi. Gdyby nie bez powodu tak nazywane bogatki były rzadsze, stałyby się jednymi z ptaków najbardziej pożądanych tak przez fotografów, jak też  ptasiarzy i estetów. Na szczęście są całkiem pospolite – od 4,5 do 5,1 mln par. To najliczniejsze, największe i najbardziej rozpoznawalne z naszych sikor.

Najłatwiej zobaczyć je zimą, gdy w parach lub małych grupach przeczesują parki i ogrody, szukając czegoś do zjedzenia – i zawsze można na nie liczyć przy karmnikach.

Sikorki to główni beneficjenci zimowego dokarmiania. (…) Normalnie gnieżdżą się w dziuplach, ale że o te coraz trudniej, zajmują budki lęgowe oraz wszelkie zakamarki, które mogą dziuple zastąpić. Trudno chyba o bardziej pomysłowego ptaka w tym zakresie, ale i większego ryzykanta. Gniazda bogatek znajdziemy w szczelinach murów i ścian, pod dachówkami, w wywietrznikach, wentylatorach, w słupkach ogrodzeniowych oraz słupach sygnalizacji świetlnej, w budkach telefonicznych, hydrantach, długo zaparkowanych lub porzuconych maszynach i samochodach, czajnikach, kaloszach i gdzie tylko znajdą odpowiednio dużą szczelinę. Każde miejsce i każdą okazję warto sprawdzić!

Pionierskie, kreatywne podejście do otaczającej rzeczywistości to chyba kluczowe cechy bogatkowego charakteru. Ale nie wszystkie sikorki są tak samo skore do tego, żeby eksperymentować. Tak jak my, one też różnią się osobowością i temperamentem. Jedne są ekstrawertywne i otwarte na nowe doświadczenia, inne mniej lub bardziej powściągliwe, nieśmiałe i wysoko reaktywne – unikają wyzwań, nieznanych sytuacji, nadmiaru bodźców1. To te pierwsze najczęściej odkrywają alternatywne miejsca na gniazda i rozpoznają nieznane wcześniej źródła jedzenia.

Gdzie diabeł nie może, tam sikorkę pośle. Przez ich ciekawską i proaktywną naturę w XVII i XVIII w. bogatki i modraszki trzymano w domach i uczono różnych sztuczek. W końcu zaczęto budować dla nich specjalne labirynty z wymyślnymi zasadzkami, gdzie ptaki mogły za swój błąd zapłacić głową. Gilotynki stały się szczególnie popularne w czasach rewolucji francuskiej. Jedno szczęście, że sikorki szybko się uczą i od metody prób i błędów wolą uczenie się przez wgląd2. Co więcej, uczą się od siebie nawzajem, a przydatne informacje i umiejętności przekazują swoim ziomkom. Widziano też, jak używały narzędzi (do wyciągania owadów z inaczej niedostępnych zakamarków kory). Brytyjskie sikorki zdążyły już nawet wyewoluować dłuższe dzioby, żeby było im łatwiej korzystać z bardzo tam popularnych tubowych i siatkowych karmników.

Bogatka to prawdziwa pogromczyni owadów. Są okresy, kiedy w ciągu dnia zjada tyle, ile sama waży, czyli ok. 20 g, co przekłada się na 130-200 owadów. Jedna rodzina, mama, tata i kilkoro lub nawet kilkanaścioro rodzeństwa, zjada w sezonie ok. 75 kg owadów – jakieś 3 mln sztuk. (Jak wszystkie dziuplaki sikorki znoszą wiele jaj – nierzadko tuzin, a nawet mendel, czyli 12 albo 15!). Młode ptaki karmione są przede wszystkim gąsienicami. Ich rodzice też je lubią i potrafią w ciągu dnia przeszukać nawet tysiąc drzew, pokonując łącznie 100 km. W jednym z badań sikorki zjadły połowę wszystkich gąsienic, które pojawiły się w monitorowanym sadzie jabłkowym. Mogą nawet przeciągać składanie jaj oraz ich inkubację, byleby tylko zsynchronizować przyjście na świat piskląt z wysypem gąsienic. Te przed podaniem są pozbawiane wnętrzności. Prawdopodobnie ptaki chcą w ten sposób usunąć taninę – cierpki, trudno strawny, a w większych ilościach nawet lekko trujący garbnik, którego pełno jest w liściach, łodygach i łyku, a który odkłada się w ciele pałaszujących je robaków. (Pisklęta przechodzą też krótką fazę, kiedy z jakiegoś powodu są karmione głównie pajęczakami). Silny dziób pozwala bogatkom nie tylko chwytać i filetować gąsienice, ale też dobierać się do owadów ukrywających się pod korą, w szyszkach, próchnie lub w ziemi, podobnie jak rozłupywać twarde nasiona, a nawet orzechy, które bogatki klinują w zagłębieniach kory lub rozwidleniach gałęzi i rozłupują jak dzięcioły. Z tą różnicą, że sikorce otwarcie orzecha laskowego może zająć prawie 20 minut. Czy ją to zniechęca? Nie.

Co jednak, gdy nadchodzi zima i orzechy się kończą, a owady chowają? Bogatki robią to, co wszystkie prawdziwe drapieżniki – szukają padliny albo… ruszają na polowanie. Głodne i zdesperowane dobierają się do schowanych w dziuplach i piwnicach oraz pogrążonych w zimowym śnie nietoperzy, np. karlików malutkich. Zdarzają się i takie, co zabijają małe wróblaki. Kilka lat temu do internetu trafił krótki film z Finlandii, gdzie bogatka rzuciła się na niczego niepodejrzewającego czyża, który zatrzymał się w tym samym karmniku. W komentarzu podano, że kolorowy bandyta otworzył czaszkę swojej ofierze i wyjadł jej mózg.

Brutalna scena wywołała wielkie poruszenie, ale bardzo możliwe, że w przeszłości, kiedy zimy były sroższe i dłuższe, a drobnych ptaków dużo więcej, podobne dramaty były na porządku dziennym. Tak w 1882 r. w „Ptakach krajowych” pisał o bogatkach Władysław Taczanowski, nasz pierwszy oficjalny ornitolog: „W ogóle nieostrożne, mało bojące, odważne i złośliwe; niektóre z nich w niewoli większe od siebie pokonywają ptaszki, i całkowicie je pożerają, zacząwszy od mózgu, do którego dobierają się otworem przebitym w czaszce, następnie wykuwają w grzbiecie dziurę, przez którą wnętrzności wyjadają, nakoniec całe mięso spożywają. W żarłoczności tej własnym nawet gatunkom nie przepuszczają, a szczególniej rzucają się na każdą inną sikorę, skoro tylko osłabnie”.

Współczesne bogatki wydają się bardziej cywilizowane. Zamiast żerować na słabszych i mniejszych, łączą się z nimi w zimowe stadka i wspólnie koczują po okolicy, ostrzegają się przed niebezpieczeństwem, szukają czegoś do zjedzenia, a na koniec dnia zacisznego noclegu. (Chyba że o czymś nie wiemy…).

Naprawdę niebezpieczne robią się wiosną, kiedy zabiegają o deficytowe miejsca lęgowe. Niejedna modraszka zginęła na gnieździe od uderzenia dziobem w głowę. W walkach o dziuple giną też muchołówki żałobne – tym razem samczyki. I owszem, ich mózgi też się nie zmarnują… Rywalizujące ze sobą na śmierć i życie mniejsze i większe dziuplaki to jeszcze jeden powód, żeby zachować stare drzewa w lasach, parkach i ogrodach. Jeśli jednak już się ich pozbyliśmy, szybko posadźmy nowe. Dziupli w nich za naszego życia raczej się nie doczekamy, ale za kilkanaście lat mogą się stać dobrym łowiskiem dla bogatek i nie tylko.

Gdy role się odwracają i sikorka staje się celem, będzie walczyć do samego końca. Jeśli to możliwe, zaczyna od małej maskarady. Na przykład zaskoczona w dziupli samiczka wie, że ma tylko jedną drogę ucieczki, i gdy się zorientuje, że zbliża się do niej wróg, zaczyna syczeć jak żmija. (Dając przy okazji dobry przykład tzw. mimikry batesowskiej3). Większość ptaków i ssaków reaguje lękiem na węże i nie zaryzykuje wejścia do ciemnej dziupli (rozpadliny czy nory), z której dochodzi syczenie. Sikorki w swoim repertuarze mają jeszcze kłapanie dziobem, strzelanie z ogona i skrzydeł, przyjmowanie dziwnych póz, wytrzeszczanie oczu i konwulsyjne kręcenie głową. Szokują. To często wystarczy, żeby zniechęcić napastnika. Podobnych technik używają opierzone już, podrośnięte pisklęta. I jak mówią obrączkarze i badacze ptaków, którzy regularnie łapią sikorki, nikt nie dziobie tak jak one! Jeśli na palcach jest jakieś zadrapanie albo skaleczenie, sikorka na pewno to wykorzysta. Ale im też nie jest łatwo. W niektórych rejonach nawet połowa dorosłych może nie doczekać kolejnego sezonu.


1 Wysoka lub niska reaktywność to termin psychologiczny odnoszący się do wrodzonych predyspozycji temperamentnych i osobowościowych. Różne osoby (i, jak się okazuje, ptaki) znajdują się w różnych miejscach na skali reaktywności. Osoby i sikorki wysoko reaktywne mają niski próg stresu i dyskomfortu, dlatego będą m.in. unikały nagłych zmian, potrzebują czasu, żeby zaadaptować się do nowości, mogą źle reagować na niespodzianki, nie lubią przeciążenia sensorycznego (dużej liczby bodźców). To ci, którzy na spotkania i na pociąg zawsze przychodzą przed czasem. Typowa osoba nisko reaktywna ma dużo wyższy próg stresu, więc wpada na dworzec razem z pociągiem i przeważnie nie odczuwa z tego powodu większego dyskomfortu. Przy okazji: zrozumienie tych różnic i uszanowanie odmiennych potrzeb często przesądza o jakości naszych związków i przyjaźni.

2 Polega ono na analizie takiego czy innego zjawiska oraz zrozumieniu (przeważnie przez wyobrażenie sobie) możliwych konsekwencji podjętych działań.

3 Albo batezjańskiej. Określenie pochodzi od nazwiska brytyjskiego biologa Henry’ego Waltera Batesa. Jest to mechanizm obronny, który polega na tym, że bezbronne gatunki zwierząt upodabniają się pewnymi cechami zachowania lub wyglądem do gatunków niebezpiecznych lub uzbrojonych w jad, żądła itp.


Fragment książki Jacka Karczewskiego Zobacz ptaka. Opowieści po drodze, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021


Fot. Shutterstock

Wydanie: 11/2022, 2022

Kategorie: Zwierzęta

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy