Tag "indywidualizm"

Powrót na stronę główną
Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy Polacy są indywidualistami?

Czy Polacy są indywidualistami? Dr hab. Michał Bilewicz, psycholog społeczny i socjolog, UW Badania porównawcze różnych kultur wskazują indywidualistyczny charakter polskiego społeczeństwa. Polacy uważają, że każdy powinien sam zatroszczyć się o swoje sprawy, a dobro najbliższej rodziny jest ważniejsze niż dobro ogółu. W tak rozumianym indywidualizmie zawarte są zatem jednocześnie silne więzi rodzinne. Socjolodzy od lat piszą o polskim familizmie, w ramach którego wszelkie zachowania przynoszące korzyści własnej rodzinie są traktowane jako moralne. To zjawisko jest źródłem wielu problemów. Gdy bezpośrednie interesy danego gospodarstwa wysuwają się na pierwsze miejsce, nierzadko cierpi interes ogólnospołeczny, czego przykładem jest palenie w piecu najtańszym, najgorszym węglem. Co więcej, indywidualistyczne podejście, któremu towarzyszą brak zaufania do instytucji i niski poziom uspołecznienia, przejawiającego się np. działaniem w oddolnych organizacjach, upośledza umiejętności wspólnotowego rozwiązywania problemów zbyt trudnych dla jednostek czy pojedynczych rodzin. Dr Łukasz Polowczyk, filozof, etyk Międzynarodowe badania dotyczące indywidualizmu i kolektywizmu pokazały, że Polakom, w przeciwieństwie do Japończyków, Chińczyków czy Koreańczyków, bliżej do tego pierwszego. Obraz Polaka jako osoby sprzeciwiającej się autorytetom, myślącej samodzielnie itd. to niestety jedynie stereotyp. Polacy, podobnie jak inne nacje, dzielą się na grupy o charakterystycznych sposobach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Szahaj Felietony

Mit self-made mana

Zapowiedziane ostatnio zmiany w systemie podatkowym wywołały lawinę komentarzy. Moją szczególną uwagę przyciągnęły te, w których pojawił się temat z uporem powtarzający się przez cały okres budowania kapitalizmu w Polsce. Idzie o przekonanie, że system ten daje szansę każdemu i jeśli ktoś przegrywa, sam jest sobie winien. Ostatnio szczególnie często pojawia się w tym kontekście wątek lenistwa (jak np. w komentarzu prof. Marcina Matczaka w „Gazecie Wyborczej”), wcześniej mówiło się dużo o „braku kompetencji cywilizacyjnych”, „naznaczeniu mentalnością PRL” albo o „wyuczonej bezradności”. Drugą stroną wspomnianego przekonania jest teza, że ci, którym się udało, zawdzięczają sukces tylko sobie. Są przykładem self-made mana, który dzięki ciężkiej pracy, uporowi i wyrzeczeniom realizuje swoje marzenia. Podejście to jest typowe dla naiwnego indywidualizmu (miałbym ochotę nazwać go popindywidualizmem), który stał się chlebem powszednim myślenia polskich biznesmenów, a pewnie i sporej części polskiej inteligencji. I jedni, i drudzy lubią wierzyć, że sukces zawdzięczają wyłącznie sobie. Wiara ta znakomicie współgra z dominującym na scenie ekonomicznej i politycznej neoliberalizmem, który od dziesięcioleci wmawia ludziom, że wszystko zależy od nich, każdy jest bowiem kowalem swojego losu. Wpędza on w poczucie winy tych, którym się nie udaje, przekonując ich fałszywie, że to z nimi coś jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Polak Polakowi okupantem

Konflikt w Polsce jest specyficzny, bo został naznaczony niedojrzałością elit i szkodliwym dziedzictwem romantyzmu Dr hab. Andrzej Zybała – profesor SGH, kierownik Katedry Polityki Publicznej. Ostatnio wydał książki „Polski umysł na rozdrożu. Wokół kultury umysłowej w Polsce. W poszukiwaniu źródeł niepowodzeń części naszych działań publicznych” oraz „Zarządzanie i partycypacja pracownicza w Polsce. Od modelu folwarcznego do podmiotowości”. Podoba się panu określenie wojny kulturowe? – Nie podoba mi się to, co kryje się za tym pojęciem. Ale opisuje ono znaczny kawałek naszej rzeczywistości. Nie tylko zresztą w Polsce w jednym społeczeństwie są strony, które toczą nierozstrzygalne spory o wartości i światopogląd, a dodatkowo jedna strona usiłuje narzucić drugiej swoje zdanie. Te spory trwają jednak niezależnie od tego, czy aktualnie ma miejsce „wojna” – konflikt w Polsce ma po prostu kulturowe podłoże. Co to znaczy? – W polskim życiu politycznym niejako od zawsze ścierały się dwa obozy, z których jeden chciał modernizacji i dołączenia do porządku społecznego Zachodu, a drugi mocniejszego zakorzenienia w tradycji i oparcia się na zasadach wypływających z religijnego, lokalnego i zwyczajowego myślenia o relacjach społecznych. Półwiecze socjalizmu w Polsce w pewnym sensie zawiesiło ten spór, bo obraliśmy jasno jedną z dróg, ale on nigdy nie wygasł i po 1989 r. mógł już wrócić. Szczególnie w ostatnich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Syndrom grupowego myślenia

Terapeutyczna rola sztuki tworzonej w powojennych Niemczech jest nie do przecenienia Florian Henckel von Donnersmarck – reżyser niemiecki, laureat Oscara za „Życie na podsłuchu”, niedawno premierę miał jego najnowszy film „Obrazy bez autora” Nominowane do Oscara „Obrazy bez autora” to właściwie historia z happy endem. Przedstawiasz losy artysty Kurta Barnerta, który mimo przeciwności losu i uwikłania w tragiczną historię Niemiec, ostatecznie odnosi sukces zawodowy i osobisty. Nie obawiałeś się, że wyjdzie z tego kicz? – Może to staroświeckie, ale wierzę, że ludzie dobrej woli zawsze będą górą. Mówiąc to, chcę jednak podkreślić, że mój film nie jest ani bajką Disneya, ani krwawą komiksową baśnią w stylu Tarantina. Pół żartem, pół serio: choć – podobnie jak w „Bękartach wojny” – w „Obrazach bez autora” drugoplanowym bohaterem jest zepsuty do szpiku kości nazista, w finale nikt triumfalnie nie wycina mu swastyki na czole. To byłoby zbyt teatralne. W twoim filmie rzeczony nazista, a przy okazji teść Kurta, prof. Seeband, ponosi klęskę. – Ale nikt nie próbuje go upokorzyć. To nie ma sensu, bo zło jest inteligentne i samo potrafi zrozumieć, że zostało pokonane. W jednej ze scen Seeband dostrzega namalowany przez Kurta portret, na którym został przedstawiony w nazistowskim mundurze. Wystarczy rzut oka

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Kapitalizm po epidemii

Główne koszty pandemii poniosą jak zwykle najsłabsi. Ci, których najłatwiej się pozbyć Prof. Andrzej Szahaj – filozof polityki i kulturoznawca, profesor zwyczajny Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autor m.in. książek: „Inny kapitalizm jest możliwy” (2016), „Neoliberalizm, turbokapitalizm, kryzys” (2018), „Kapitalizm wyczerpania?” (2019). Tak wiele się mówi i pisze o potędze współczesnego kapitalizmu, tymczasem na naszych oczach została ona zachwiana. Rządy wielu krajów wszystko pozamykały w imię walki z epidemią koronawirusa. Kto więc jest silniejszy – kapitalizm czy rządy? – W krótkiej perspektywie rządy i państwa, w dłuższej pewnie jak zwykle kapitalizm. Wielki francuski historyk i filozof Michel Foucault sformułował kiedyś następującą alternatywę: albo rynek kapitalistyczny sprawuje nadzór nad państwem, albo państwo nad rynkiem. Od czasów Reagana i Thatcher mamy do czynienia z tą pierwszą sytuacją. Państwa stopniowo wycofywały się z pełnienia swoich tradycyjnych funkcji, w tym nadzoru nad rynkami. Choć wiadomość o ich śmierci jest z pewnością przesadzona, co pokazuje ostatnia pandemia, niewątpliwie ich moc nadzorcza wobec kapitalizmu znacznie osłabła. Oczywiście w różnych miejscach świata wygląda to różnie. Jak różnie? – Diagnoza ta stosuje się raczej do Zachodu i częściowo Ameryki Południowej, ale już nie do Azji. Trzeba koniecznie zauważyć,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Wirus to test dla społeczeństwa

Żeby się przejąć, Polacy powinni poczuć zagrożenie wobec siebie, pojedynczej osoby. Pomyśleć: mnie to naprawdę może dotyczyć Dr Magdalena Nowicka – adiunkt na Wydziale Psychologii Uniwersytetu SWPS w Warszawie, badaczka emocji, psycholog, psychoterapeuta Czy gdy w styczniu pojawiły się pierwsze doniesienia o nowym i tajemniczym, śmiercionośnym wirusie z Chin, wiedziała już pani – jako ktoś, kto zawodowo zajmuje się emocjami – że strach przed wirusem będzie ważniejszy niż kampania prezydencka, inflacja czy zawirowania w globalnej polityce? – Przewidywałam to. Zwykle wszystkie tego typu zagrożenia wprost odbijają się na kondycji psychicznej Polaków. Podobne informacje i pewien stan wyjątkowy czy pojawienie się nowych zjawisk uruchamiają w bardzo wielu osobach, nawet jeśli coś się dzieje bardzo daleko, kryzys emocjonalny. Ludzie popadają w kryzys niezależnie od tego, czy coś się dzieje wielokrotnie, czy raz; czy doświadczamy tego sami, czy słyszymy o tym w doniesieniach medialnych. Informacje o globalnym zagrożeniu nową chorobą wpływają zresztą na nas wszystkich, nie tylko tych, którzy są bardziej podatni na lęk. Obiegowa wiedza podpowiada, że boimy się bardziej tego, co nieznane, i tego, co może dotknąć nas i naszych bliskich. Koronawirus chyba spełnia oba te kryteria? – Tak. A każde

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Obsesja samodoskonalenia

Okres noworocznych postanowień to czas wzmożonej aktywności speców od rozwoju osobistego Jeden przekonuje: „Nie wierz tym, którzy wmawiają ci, że czegoś nie możesz mieć, że coś jest niemożliwe. Osiągniesz gigantyczne rezultaty. Do zobaczenia na szczycie!”. Drugi jest bardziej dosadny. „Co jest z tobą nie tak? Kto ci ukradł marzenia – pyta, stojąc na tle schematu obrazującego realizację celów i osiąganie sukcesu. – Bez samorozwoju jesteś w d… Obudź się i zacznij żyć!”. „Nie oddawaj odpowiedzialności za swoje życie w czyjeś ręce!!!”, apeluje na swojej stronie inny trener motywacyjny, doradzający, jak znaleźć wymarzonego partnera w 14 krokach. „Nie daj sobie wmówić, że coś nie zależy od ciebie. Podejmij wyzwanie!”. Ich filmiki na YouTubie mają od kilku do kilkudziesięciu tysięcy wyświetleń. Przedmiot motywacji może być dowolny: odchudzanie, kariera, rozkręcanie biznesu, znalezienie partnera, związek, uczenie się języków obcych, a nawet walka z rakiem czy niepłodnością. Ci popularniejsi wydają się znać na wszystkim, odpowiadają na pytania i o to, jak rzucić palenie, i o to, jak zarabiać więcej pieniędzy. Jeśli wierzyć internetowi, właśnie na początku roku trenerzy motywacyjni i spece od rozwoju osobistego najwięcej zarabiają na noworocznych postanowieniach rodaków. Zawód coach – Nie ma danych o tym,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Społeczeństwo

Bijemy sobie brawo

Od pani prezydent do kampanii reklamowej Brawo ja! To hasło błyskawicznie podbiło rodzimy internet i zostało przyswojone przez ludzi młodych. Teraz, za sprawą emitowanej w telewizji kampanii reklamowej jednego z operatorów sieci komórkowej, jego popularność zatacza jeszcze szersze kręgi. Skąd się wzięło? Popularne Hozmówki Wszystko zaczęło się we wrześ­niu 2014 r., kiedy pracownica jednej z warszawskich agencji reklamowych postanowiła założyć na Facebooku stronę Hozmówki z Hanną, która w humorystyczny sposób przedstawiała poczynania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Źródłem dowcipów, o czym świadczy sam tytuł fanpage’a, stała się również charakterystyczna wada wymowy. Na publikowanych grafikach zadowolona z siebie pani prezydent zawsze podsumowywała swoje dokonania krótkim stwierdzeniem: „Bhawo ja!”. Autorka strony i grafik doskonale wyczuła moment. Wszystko działo się w przeddzień październikowych wyborów samorządowych, więc strona notowała wręcz lawinowy przyrost facebookowych fanów. – Mieszkam w Warszawie i dopada mnie absurd tego miasta. Wkurza mnie działanie władzy – tak tłumaczyła później na łamach warszawskiego dodatku do „Gazety Wyborczej” przyczyny swojej wirtualnej aktywności. Z obrazków publikowanych w ramach Hozmówek skwapliwie korzystali też oponenci polityczni pani prezydent, którzy krytyczne komentarze wobec Platformy i Hanny Gronkiewicz-Waltz opatrywali

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.