Tag "Piotr Gadzinowski"

Powrót na stronę główną
Felietony

Dzień śledzia i jajeczka

Święta w naszym kraju rozpoczynają się 1 listopada Dniem Zmarłych. To jedyne niekontrowersyjne święto wszystkich obywateli RP. Każdy ma jakiś znajomy grób, każdy też w niedalekiej przyszłości nieboszczykiem będzie. Zaraz po święcie rozświetlonych lampkami, a nawet lampionami grobów zaczyna się obchód święta Bożego Narodzenia. Już na początku grudnia, najpierw przed supermarketami, pojawiają się choinki i osoby mikołajopodobne. Dla jednych są świętym Mikołajem, dla innych mcMikołajem, dla niektórych Dziadkiem Mrozem z czasów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Moje czarnowidzenie

W tym roku, jak rzadko ostatnio, nie będzie wyborów. Ani parlamentarnych, ani samorządowych, jeszcze nie prezydenckich. Będzie jedynie referendum prounioeuropejskie. To uda się wygrać, bo oprócz ideowych antyunistów, osadzonych w imperium medialnym Ojca Dyrektora Rydzyka, i kilkudziesięciu nawiedzonych antyunijnie posłów naszego Sejmu główni gracze polityczni już z naszą akcesją się pogodzili. Nawet Roman Giertych, tak w mediach antyunijny, zapewne uznał „wolę nieba”. I kombinuje, jak referendalną przegraną przekuć w przyszłe wyborcze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Krew dla Mumii

Po cichutku, pomalutku gaśnie Unia Wolności. Jeszcze cztery lata temu najważniejsza z partii politycznych. Zbiór autorytetów moralnych. Zwana przez swoich członków i przyjazne media „Partią ludzi mądrych”. Odrzucona w ostatnich wyborach parlamentarnych i samorządowych. Pogardliwie zwana Mumią Wolności. Śmierć UW to jednoczesny kres etosu solidarnościowego, PRL-owskiej opozycji inteligenckiej. Żadna z istniejących partii już nie posiłkuje się zasługami z poprzedniej epoki. Nie legitymuje swego prawa do demokratycznego przywództwa kombatanctwem, walką o demokratyzowanie kraju. Przeciwnie: powstała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Pisk z metropolii

„Sromotna porażka Wrocławia” jęczały nasze media porażone wynikiem głosowania monakijskiego w Międzynarodowym Biurze Wystaw. Aspirujący do urządzenia Expo 2010 Wrocław otrzymał tylko dwa głosy i odpadał w pierwszej turze. Za byli przedstawicieli Polski i… Węgier. Dwa bratanki. Zaraz potem nastąpiło polskie obrażanie się. Władze miasta ustami byłego prezydenta Wrocławia, aktualnie posła PO, Bogdana Zdrojewskiego, klęskę wyborczą zrzuciły na rząd. Bo rząd Millera za mało Wrocław promował. Jak żywo przypominały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

WC Przekręt

Z gadziej perspektywy Inicjatywa śmierdziała od początku. No, bo jak miało pachnieć przedsięwzięcie polegające na przymusowej zrzutce publicznych pieniędzy na całkiem prywatną telewizję. Ale zapach tuszowała świątobliwa otoczka, wręcz misja, o jakiej wówczas bez przerwy mówiono. Bo przypomnijmy, że miała to być zupełnie inna, szczególna telewizja. Miała promować naszczytniejszcze wartości „tradycyjne”, czyli prawicowe. Nadawać programy propagujące wartości rodzinne. Programy bez przemocy, a zwłaszcza bez tak potępionego przez tradycjonalistów „seksu i wyuzdania”. Miała udowodnić, że w polskim społeczeństwie jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Dziady do obrazu

Bracia Kaczyńscy przejdą do historii. Polskiego języka politycznego. A wszystko za sprawą celnych, choć zwykle, jakby rzekli puryści językowi, wulgarnych powiedzonek. Brat Jarosław, uważany przez brata Lecha za bardziej pracowitego, pięć lat temu lapidarnie określił program wyborczy biorącej wówczas władze AWS. Słynnym sloganem „Teraz Kurwa My”, powszechnie używanym potem jako skrót „TKM”. Zadziwiające, że ów wulgarny skrót był prezentowany nawet w mediach publicznych przed godz. 23 i nie było protestów dyżurnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

I Lepper w Koloseum

W poniedziałek, 18 listopada, pierwszy raz pięćdziesiątka polskich parlamentarzystów będzie obradować wraz z sześćsetką eurodeputowanych i dwusetką z krajów kandydujących. W Strasburgu, na przedmieściach, w gmachu Koloseum zwanym. Zanim posłowie ze Strasburga powrócili, zanim jeszcze wyruszyli, już w kraju zaszumiało. Delegacja została wybrana wedle klucza parytetowego i merytorycznego. Każda partia ma reprezentację proporcjonalną do posiadanej w parlamencie: Sejmie i Senacie. Wybierając reprezentantów, preferowano tych ze Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, bo przynajmniej nie zgubią się w mieście Strasburgu, aktywistów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Kiszka z wodą

„Fuck the Coca, fuck the pizza, all we need is Shijovitza” (śliwowica). Taką sentencję będę podrzucał promotorom i admiratorom powracającej niczym Żyd tułacz do Sejmu deklaracji o niepodległości i suwerenności kultury polskiej. W kosmopolitycznej Unii Europejskiej rzecz jasna. Inicjatorami i propagatorami są narodowcy z Prawa i Sprawiedliwości popierani przez grupę unaradawiających się posłów Samoobrony, a teraz pewnie też poseł Pęk ich poprze. Sens uchwały jest prosty, jak PiS-owskie rozumienie rzeczywistości. Którą można

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Mała stabilizacja

Z gadziej perspektywy Mija rok sprawowania rządów koalicji SLD-UP-PSL. Warto słów parę jej poświęcić. Podstawową zaletą rządzącej nadal koalicji jest stabilność rządów. Pewnie dlatego, że nie mamy związku partnerskiego, lecz rządy partii dominującej, wspartej ugrupowaniami sojuszniczymi. Dopełniających w parlamencie większość, ale korzystających z siły Wielkiego Brata. Bez sojuszu z Sojuszem UP skazana jest na pozaparlamentarny byt, a kiepsko notowane PSL na marginalizację w parlamencie. Koalicja, czyli SLD, może dominować w parlamencie i administracji, bo skłóconej opozycji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Major w Warszawie

Z gadziej perspektywy Czyn samobójczy popełnił Waldemar „Major” Frydrych, legendarny twórca Pomarańczowej Alternatywy, startując w kampanii wyborczej na prezydenta Warszawy. Bo nie ma Go tu jako happenera. Ale jakże On ma być w mieście tak rozciapcianym, śpiesznym, zadufanym i goniącym za pieniędzmi Wielkim Happenerem, kiedy pierwszy z brzegu kandydat przebija go surrealizmem. Kandydat Olechowski głosi publicznie rządy bezinteresowne, kandydat Kaczyński – wielkie przeczyszczenie, kandydatka Pitera, aktywistka Ligi Republikańskiej – apolityczność. Kandydat Dzido postuluje wielkie roboty dla

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.