Tag "Rosja"

Powrót na stronę główną
Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Zza Wielkiego Muru

Nikt nie zrobił w ciągu kilku dni tyle, ile Władimir Władimirowicz Putin (WWP), dla zjednoczenia narodowego, poczucia dumy i patriotyzmu Ukraińców. Płacą za to olbrzymią cenę. Nieszczęściem Rosji jest, że jej przywódca strategicznie zatrzymał się na latach 70. zeszłego wieku. Uważa Zachód za jedynego przeciwnika, nie widząc zagrożeń dla Rosji na Syberii. Zachód, czyli „Imperium Kłamstwa”, jak mówi WWP, ma więc zapłacić za poparcie Ukrainy swoją cenę. Jaką? I Putin, i jego minister spraw zagranicznych grożą nam bronią atomową. To nie będzie w interesie Chin. Owszem, nie chcą one, jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, by wojnę nazywać wojną, a agresję agresją. Pani rzecznik MSZ ChRL tydzień temu dodała, że najlepszym zabezpieczeniem przed wojną byłoby zaspokojenie uzasadnionych obaw Rosji o bezpieczeństwo i zaprzestanie dostarczania broni Ukrainie. MSZ Chin wysłało do ambasady Ukrainy w Pekinie i do jej konsulatów generalnych notę z zaleceniem, by z powodu pandemii pracownicy, studenci, obywatele Ukrainy nie zrzeszali się i nie gromadzili. To komunikaty oficjalne. Poza tym, jak wiemy z dobrych źródeł, wojskowi – i ci chińscy, i tajwańscy – uważnie obserwują działania wojenne w Ukrainie. Determinacja obrońców, dobrze wyposażonych i patriotycznie zmotywowanych, robi wrażenie po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej. Jeszcze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

NIE dla odpowiedzialności zbiorowej

Pokój w naszej części świata był czymś tak trwałym, że tylko niewielu bało się wojny. Był. Bo nagle skończyły się dobre czasy. Teraz pokój będzie na czele marzeń i życzeń, jakie będziemy sobie składać. Niewiele wiemy. Nie wiemy nawet, jak na ten kataklizm, który od wielu dni bombarduje nasze głowy, zareagują te pokolenia, dla których jest to doświadczenie kompletnie nowe. Wojna znana im była do tej pory tylko z gier komputerowych. A teraz zderzają się z realną śmiercią, zniszczeniami i poniewierką ludzi takich samych jak oni. Z każdej rozmowy, jaką prowadzę, wyziera strach przed tym, co okropnego może jeszcze się stać. Gdyby jednym słowem opisać stan ducha większości ludzi, byłoby to słowo beznadzieja. Stan, który odbiera nawet chęć oglądania telewizji i słuchania informacji. Widzę, że coraz więcej osób izoluje się psychicznie od tego, co się dzieje. Ale też wielu angażuje się w najrozmaitsze formy pomagania uchodźcom. To dzięki nim i ich wysiłkom nie ma w Polsce kataklizmu organizacyjnego. I co najważniejsze – na człowieka w głębokim szoku i z uchodźczą traumą czeka człowiek szczerze zatroskany i pomocny. Te spotkania, taka reakcja są dla obu stron wprost bezcennym doświadczeniem. Z wieloma dobrymi konsekwencjami w przyszłości. Jeśli oczywiście Polakom pomocowcom wystarczy cierpliwości,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Wojciech Kuczok

Przedpiekle

Prędko, błyskawicznie: od groźby regionalnego konfliktu przez regularną wojnę w sercu Europy aż po pogróżki nuklearne na porządku dziennym – rozum za tym nie nadąża, panika takoż. Ludzkość jest jeszcze na etapie bania się o swoje oszczędności, ceny paliw i kursy walut, jeszcze do niej nie dotarło, że w ciągu kilku godzin może przestać istnieć za sprawą efektu domina, wywołanego wciśnięciem guzika atomowego przez sfrustrowanego szaleńca. I całe szczęście – ten lęk jest ponad ludzkie siły, kiedy w całej swojej realnej groźbie dotrze do ludzi prostych, nieuzbrojonych w zastępy terapeutów przepisujących benzodiazepiny na życzenie, zostanie im tylko milczący Bóg, a to może się okazać za mało. Jedną z najtragiczniejszych postaci wymyślonych przez Ingmara Bergmana jest rybak Persson z „Gości Wieczerzy Pańskiej”, opętany strachem przed zagładą wskutek użycia arsenału jądrowego. Tę postać wstrząsająco wykreował Max von Sydow – rozum szwedzkiego chłopa nie znalazł pocieszenia u księdza z kryzysem wiary, więc człowiek odebrał sobie życie. Wspominam tę postać, bo spośród wszystkich Bergmanowskich przegranych, toksycznych małżonków, przemocowych rodziców, całego katalogu postaci, których turbulencje psychologiczne zdawały mi się bliskie i zrozumiałe, Persson był tyleż poruszający, co odległy: lęk przed III wojną światową był dla mojego pokolenia egzotyczny, przebrzmiały i zamierzchły

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Na nic nam przyszłość ułańska

W cieniu wojennej tragedii Ukrainy polska klasa polityczna pod przywództwem rządzącego PiS zwiera swoje umysłowo militarne szeregi i w atmosferze rozbudzonych mrzonek próbuje w ekspresowym tempie przepchnąć przez parlament groźną i fałszywą wizję przyszłości Polski pod pozorem wprowadzenia ustawy o obronie ojczyzny. Posłowie PiS, pod przywództwem wybitnego speca od bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego i ponadkompetentnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka, szafując wielkimi słowami, poruszając się w oparach fetyszu zbrojeń, zakupów sprzętu wojskowego, wzrostu wydatków budżetu na wojsko, zwiększania liczebności armii – nie tyle forsują ustawę, kolejny po Polskim Ładzie (do którego od dnia uchwalenia trzeba było wprowadzić niemal tysiąc poprawek) gigantyczny, niedopracowany akt prawny, zmieniający dziesiątki innych ustaw, ile chcą zbudować podwaliny pod państwo zbrojne. Państwo, którego siłą napędową, racją istnienia będzie hipotetyczne bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo – zagwarantowane przez pożerającą olbrzymie koszty armię i jej wyposażenie, przez koncepty paramilitarne i parapartyzanckie (Wojska Obrony Terytorialnej). W atmosferze szantażu wojennego PiS, mimo szczegółowych zastrzeżeń Platformy (m.in. pomyłka w wydrukowanym projekcie), Lewicy, PPS i Polski 2050, zgodnie zachłystują się swoim poparciem. Chciałbym zapytać, jakiej Polski ci dzielni wojowie zamierzają bronić. Tej, która straciła w ostatnim roku ponad 100

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Ekologia

Klimat szaleje przez nas

Nasze indywidualne decyzje są ważne, choć świata nie zmienią. Przede wszystkim potrzebujemy zmiany systemowej Prof. Zbigniew Karaczun – sozolog i działacz ruchu ekologicznego, ekspert Koalicji Klimatycznej Ktoś policzył, że alertów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa ostrzegających przed ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, których w całym roku 2021 było 17, w tym roku dostaliśmy już 9. Dzieje się coś niepokojącego czy może RCB jest nadaktywne? – Centrum będzie nas bombardować częściej, dlatego że ekstremalne zdarzenia pogodowe, które są skutkami zmiany klimatu, będą występować coraz częściej. Więcej gazów cieplarnianych w atmosferze, stale przez nas wprowadzanych, powoduje, że pochłaniane jest w niej więcej ciepła. Oznacza to, że w atmosferze magazynowane jest więcej energii – bo ciepło to energia – która rozładowuje się częściej i coraz gwałtowniej. Dlatego musimy się przygotować, że RCB będzie nas zawiadamiać częściej, bo takich zjawisk będzie coraz więcej. Według niektórych to nie my zawiniliśmy, że tyle trąb powietrznych niszczy ludzkie siedliska, a całe to ocieplenie klimatu wynika z cyklicznych zmian – takich, które kiedyś powodowały zlodowacenie. Czy nie ma w tym odrobiny racji? – Niestety, różnych durniów nigdy nie brakowało. Podobnie jest z tymi, którzy twierdzą, że szczepionki mają nam wtłoczyć czipy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wojna w Ukrainie

Czeskie piwo nie dla Rosjan

Rosyjską inwazję na Ukrainę w Czechach powszechnie porównuje się do interwencji wojsk Układu Warszawskiego z sierpnia 1968 r. Korespondencja z Ostrawy Kiedy trzy dni przed rozpoczęciem ataku na Ukrainę prezydent Rosji Władimir Putin polecił Ministerstwu Obrony wysłanie rosyjskich „sił pokojowych” do tzw. separatystycznych republik Donieckiej i Ługańskiej na wschodzie Ukrainy, Jaroslav Demčák, burmistrz miasteczka Hejnice w kraju (województwie) libereckim w Czechach, nie miał żadnych złudzeń. Zapowiedź Putinowskiej „operacji pokojowej” przyrównał do „bratniej pomocy” z 1968 r., kiedy wojska Układu Warszawskiego weszły do Czechosłowacji. „Ostatecznie Rosjanie u nas »pomagali« 23 lata. Ukraino, życzę dużo siły…”, napisał Demčák. Plac Niemcowa, ulica Bohaterów Ukrainy Rosyjską inwazję na Ukrainę powszechnie porównuje się w Czechach do traumy z sierpnia 1968 r. Czeska telewizja pokazywała zdjęcia Ukraińców, którzy – wzorem Czechów i Słowaków sprzed ponad pół wieku – obracali drogowskazy, by utrudnić poruszanie się po ich kraju obcym wojskom. Już w pierwszy wieczór inwazji odbyła się przed Nowym Ratuszem w Ostrawie kilkusetosobowa demonstracja poparcia dla Ukraińców, podczas której zabrzmiała piosenka „Modlitwa dla Marty”. To hymn praskiej wiosny, który w oryginale wykonywała Marta Kubišová, późniejsza rzeczniczka Karty 77. Tego samego wieczoru na piłkarskim

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wojna w Ukrainie

Polowanie na jachty

Rosyjscy oligarchowie od 2008 r., czyli od wojny z Gruzją, żyją z zachodnimi sankcjami. Wiedzą więc, jak je obchodzić „Koniec zakupów w Mediolanie, imprezowania w Saint-Tropez, diamentów w Antwerpii. To jest pierwszy krok” – tak o sankcjach wobec Rosji napisał na Twitterze szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Zostały one wprowadzone w związku z uznaniem przez rosyjską Dumę niepodległości Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej. Na liście objętych sankcjami znalazło się 351 deputowanych oraz 27 osób i podmiotów, które „podważają integralność terytorialną, suwerenność i niepodległość Ukrainy”. Wśród nich są Władimir Sołowjow, jeden z czołowych rosyjskich publicystów telewizyjnych wspierających politykę Kremla, posiadający dwie luksusowe wille nad jeziorem Como we Włoszech, oraz Margarita Simonian, redaktor naczelna stacji telewizyjnej RT (Russia Today), właścicielka apartamentu w Nowym Jorku. Sankcje dotknęły także panie Prigożyny, Wiolettę i Lubow – matkę i żonę miliardera Jewgienija Prigożyna, znanego jako „kucharz Putina”, właściciela tzw. Grupy Wagnera, firmy zatrudniającej rosyjskich najemników działających m.in. w Libii, Syrii, Afryce i Ukrainie. Na liście znaleźli się też prezes Vneshtorgbanku (VTB) Andriej Kostin i jego zastępca Denis Bortnikow, syn Aleksandra Bortnikowa, kierującego Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB). Lista nie wydaje się imponująca,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wojna w Ukrainie

Przebudzenie Amerykanów

Ameryka reaguje na wojnę z wyraźnym opóźnieniem, jakby najpierw musiała stoczyć walkę sama ze sobą Korespondencja z USA – Jestem w szoku. Po prostu nie wierzę, że to się dzieje w dzisiejszych czasach. Nie spodziewałam się, że Putin zaatakuje. Nie myślałam, że jest na tyle szalony – mówi 22-letnia Eliana Jurysta, studentka Uniwersytetu Stanu Kolorado w Fort Collins. Tak zaczyna wypowiedź niemal każdy znany mi Amerykanin. Inwazja na Ukrainę zaskoczyła i zdumiała ich totalnie. Trudno im też uwierzyć, że przestrogi przed nią pojawiały się od dawna. W Ameryce nic o nich nie słyszeli. Gdy kilka minut po godz. 17 w czwartek 3 marca wkraczam z transparentem na rynek główny starówki w Fort Collins na północy Kolorado, widzę niewielkie zgromadzenie pod sceną, na której stoi żółty karton z napisem „Ukraina” oraz mikrofon. Rozpoczyna się przemowa organizatorów i wszyscy ruszają do przodu, by lepiej słyszeć. Nagłośnienie jest kiepskie, widać, że złożone do kupy w ostatniej chwili, a i manifestanci słabo przygotowani. Niewielu przyszło ze znakami, tylko w kilku dłoniach kołyszą się słoneczniki. Nie jestem jednak zdziwiona. Pomysł, by zrobić protest, pojawił się na Facebooku ledwie trzy dni wcześniej i informacja też rozchodziła się wyłącznie tą drogą. Gdy ostatni raz sprawdzałam, uczestnictwo zadeklarowało ok. 60 osób i tyle przybyło. Nasza kilkuosobowa

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wojna w Ukrainie

Polska źle zarządza migracją

Trzymajmy się modelu praw człowieka Dr Michał Wanke – socjolog, pracownik Katedry Nauk o Kulturze i Religii Uniwersytetu Opolskiego Przed nami wyzwanie długoterminowe: nauczyć się żyć z rzeszą ukraińskich uchodźców wojennych. – My już żyjemy z bardzo dużą liczbą Ukraińców, którzy są trochę widoczni, a trochę niewidoczni dla społeczeństwa. Na Opolszczyźnie nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo „obecne od dawna”, to bardziej skomplikowane. „Od dawna” to może powiedzieć mniejszość niemiecka, mniejszość polska, ale żadna większość nie jest tu od dawna. Jako Polacy występujemy w roli społeczeństwa goszczącego. Przyjmujemy cudzoziemców, w większości Ukraińców, ale niespecjalnie to planujemy ani niespecjalnie tym zarządzamy. Mówi się o różnych modelach przyjmowania cudzoziemców. Większość wychodzi z założenia, że jest jakiś naród, społeczeństwo, samo się stanowi, rządzi terenem, ustala warunki i najlepiej, żeby nikt nie przyjeżdżał i nie burzył tego porządku. Ale migracje są nieuniknione, przekonujemy się o tym także teraz, w tych bolesnych okolicznościach. Ludzie będą się przemieszczać, by uciekać przed wojnami, szukać lepszego życia, spełniać aspiracje itd. Jak sobie radzą z tym inni? – Są kraje, które zarządzają migracjami na zasadzie: jaki możemy mieć w tym interes, jacy ludzie do nas przyjadą, jaką lukę nam wypełnią. Wielka Brytania,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Złoto Narodowego Banku Polskiego

Jak bank centralny stabilizuje polską gospodarkę Gdy 24 lutego br. rosyjskie czołgi i transportery opancerzone przekroczyły ukraińską granicę, świat zmienił się nieodwracalnie. Dziś uwaga mieszkańców Europy i Stanów Zjednoczonych skupiona jest na wiadomościach z bombardowanego Kijowa, lecz wkrótce wojna zajrzy do naszych portfeli i garnków. A tematem debat polityków stanie się sytuacja gospodarcza ich krajów, bo przyjęte w ostatnich dniach sankcje wobec Rosji uderzą także w tych, którzy je ogłosili. Dowiemy się wówczas, kto był dobrze przygotowany na starcie z Kremlem, a kto nie. Wiele wskazuje, że polska gospodarka zniesie tę konfrontację lepiej niż sąsiednie kraje. Rzecz nie tylko w posiadanych zasobach węgla kamiennego i złożach gazu ziemnego, które w połączeniu z dostawami z krajów Zatoki Perskiej oraz Stanów Zjednoczonych pozwolą nam przetrwać nawet pełną blokadę dostaw z Rosji. Choć brzmi to zaskakująco – sytuacja ekonomiczna Polski jest o wiele lepsza, niż sądziliśmy. W ostatnich dniach GUS opublikował wstępne dane o wzroście PKB w IV kwartale 2021 r., który sięgnął 7,3% w stosunku do ostatniego kwartału 2020 r. Mało który kraj na świecie może się pochwalić podobnym wskaźnikiem. Ostatni raz równie szybko polska gospodarka rozwijała się w latach 1995 i 1997, gdy ministrem finansów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.