Tag "RPA"
Jak wybielić cały naród
Republika Południowej Afryki, do niedawna symbol walki z instytucjonalnym rasizmem, jest dziś na celowniku amerykańskiej prawicy
Grup zawodowych i etnicznych, instytucji, a nawet idei, które według administracji Donalda Trumpa stanowią zagrożenie dla cywilizacji białego człowieka, jest tyle, że łatwo w tej spirali nienawiści się pogubić. Nie mają też sensu próby racjonalizacji tego zachowania, bo jest ono motywowane wyłącznie ideologią i osobistymi traumami protagonistów tej ofensywy. To zresztą działanie jak najbardziej celowe, zarówno w formie, jak i w treści. Już w 2019 r., pod koniec pierwszej kadencji Trumpa, naczelny ideolog ruchu MAGA i dzisiejszy propagator izolacjonizmu Ameryki Steve Bannon powiedział w wywiadzie dla telewizji PBS, że republikanie powinni „zalać strefę” (flood the zone), poruszając się z „prędkością kagańca” (muzzle velocity). Te frazy brzmią enigmatycznie, ale opisują dość banalną strategię polityczną, w jakimś sensie analogiczną do słynnego motta Marka Zuckerberga i innych startupowców o „szybkim poruszaniu się i niszczeniu status quo”. Chodzi o to, by zmieniać, atakować, uderzać w kilkanaście czy kilkaset celów jednocześnie, nawet jeśli robi się to bez ładu i składu. Osiąga się wówczas dwa efekty: chaosu informacyjnego i napięcia emocjonalnego. Pierwszy powoduje, że nie wiadomo już, na co reagować, bo następuje inflacja kryzysów. Drugi – że nie reaguje się na nic, bo dominuje uczucie przybicia, trwałej porażki i braku sprawczości wobec władzy.
Tyle, jeśli chodzi o teoretyczny wstęp do próby zrozumienia działań Trumpa, J.D. Vance’a czy Elona Muska. Oczywiście są między nimi znaczące różnice, ale wszyscy z całego serca nienawidzą starego porządku politycznego, normatywnego czy ekonomicznego. I nie zawahają się przed wykorzystaniem każdego dostępnego instrumentu w celu zniszczenia go, a przynajmniej zrównania z ziemią jego symboli.
MAGA przeciw „tęczowej demokracji”
Takim symbolem jest niewątpliwie Republika Południowej Afryki w swoim obecnym kształcie. Brytyjski tygodnik „The Economist” kilka tygodni temu napisał nawet, że w oczach Trumpa to „DEI w formie całego państwa”. Nawiązał w ten sposób oczywiście do diversity, equity and inclusion, czyli różnorodności, równości i włączania – zestawu polityk publicznych, rozwiązań administracyjnych oraz norm społecznych wprowadzonych głównie w świecie anglosaskim, by polepszyć sytuację mniejszości. Politycy i wyborcy spod znaku MAGA zwalczają DEI na każdym kroku, uważając to zjawisko za dowód upadku zachodniej cywilizacji. Sam Elon Musk, urodzony przecież w RPA, wielokrotnie mówił, że polityki równościowe eliminują najlepszych kandydatów z rynku pracy, wstrzymując postęp technologiczny. Równość uznano już w tym środowisku za sztuczny koncept, w dodatku nikomu niepotrzebny, wręcz kontrproduktywny. Trump i Vance są niechętni wszelkim uniwersalizmom, więc międzynarodowy system ochrony praw człowieka jest im całkowicie zbędny. Uznają go za wymysł skrajnej lewicy i niszczą wszystkie jego osiągnięcia. RPA zaś, znana również jako „tęczowy naród”, jedna z najważniejszych na świecie wielorasowych demokracji, jest niewątpliwie właśnie tym – osiągnięciem powojennego systemu opartego na normach i zasadach.
Komentatorzy, nawet ci, którzy obecnych amerykańskich przywódców znają osobiście, nie doszli jeszcze do zgody co do tego, jaką rolę w kształtowaniu się obecnych poglądów liderów ruchu MAGA odegrała RPA. Innymi słowy, trudno przesądzać, czy niechęć do „tęczowej demokracji” jest skutkiem czy przyczyną tego, co robi amerykańska władza – ale może też być jednym i drugim. Nie ulega wątpliwości, że jakiś wpływ ten czynnik wywarł i nie można go ignorować. Przeciwnicy nadawania mu sporego znaczenia, tacy jak raczej sceptyczny wobec ruchu MAGA publicysta „New York Timesa” Ezra Klein, przestrzegają przed nadmiernym psychologizowaniem działań Muska, Vance’a czy Petera Thiela, jednego z najciekawszych intelektualnie miliarderów technologicznych, założyciela PayPala. Klein sam przyznaje, że nie ma jeszcze wyrobionego zdania na temat doświadczeń afrykańskich technologicznego
Dzikość zagrożona
Komercyjne polowania na ginące gatunki wciąż są łatwo dostępne Korespondencja z RPA Spotkać nosorożca w naturze, żyjącego poza sztucznym światem ogrodów zoologicznych – to już samo w sobie wyczyn, wymagający nie tylko cierpliwości, ale też sporych nakładów finansowych. Do Namibii, Republiki Południowej Afryki czy Indonezji trzeba dolecieć, potem wydać niemałe pieniądze na wstęp do prywatnego czy publicznego parku narodowego i na zakwaterowanie tam. I czekać, bo choć nosorożca wytropić relatywnie łatwo (w porównaniu z np. lampartem), to nikt takiemu turyście nie zagwarantuje, że zwierzę
Wina białego człowieka
Każdy turysta mówi, że chciałby w RPA zamieszkać. Ja marzę, żeby stąd wyjechać. Dokąd? Gdzieś, gdzie chociaż prąd miałabym bez przerw Korespondencja z Republiki Południowej Afryki Przejazd bulwarem Nelsona Mandeli nie jest ani specjalnie skomplikowany, ani przesadnie atrakcyjny. Nie da się go jednak za bardzo ominąć, gdy wjeżdża się do centrum Kapsztadu. To część wielkiej, kilkupasmowej obwodnicy, na której – jak na taką metropolię – w wieczornych godzinach o tej porze roku ruch jest raczej skromny. Trwa południowoafrykańskie lato,
Nikt się nie spodziewa hiszpańskich nurków
Scenka, której przecież mogłem nawet nie zauważyć. Wejście\wyjście do stacji Centrum warszawskiego metra, tzw. patelnia, środek dnia, pochmurno i chłodno. Wyłania się patrol policyjny, funkcjonariuszka i funkcjonariusz. Od zwykłego patrolu odróżniają ich przytroczone do pasa hełmy, jeden taki nowoczesny, może kevlarowy (przepraszam, nie wiem, zapytam Marcina Ogdowskiego), drugi archiwalny, blaszak, w barwach szarostalowych. Co jeszcze ciekawsze, policjant miał w rękach pistolet maszynowy, przypominający legendarne izraelskie uzi. Idą, żartując, na luzie, w sporym kontraście
Zdort o motywacji Walusia
O wynurzeniach Dominika Zdorta, szefa portalu tygodnik.tvp.pl, o mordercy Walusiu nie pisaliśmy przed świętami, bo wszyscy zasługujemy na chwilę spokoju. Ale trudno pominąć szczerość Zdorta na łamach „Sieci”, tygodnika ostentacyjnie katolickiego. Według Zdorta najlepiej by było, gdyby to Hani swoje życie skończył marnie w więzieniu. Oczywiście Zdort nie usprawiedliwia polskiego mordercy. Nie używa też tego określenia. Dla Zdorta Waluś jest przestępcą albo zabójcą. A czy Hani zasługuje na śmierć? Dla Zdorta „to jest pytanie bardziej moralne, filozoficzne i politologiczne
Emigrant, morderca, żołnierz wyklęty
Po 29 latach z więzienia w Pretorii wyjdzie na wolność Janusz Waluś. Dla Afrykanów morderca, dla niektórych Polaków – bohater 21 listopada sędzia Raymond Zondo, przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego Republiki Południowej Afryki, nakazał Ministerstwu Sprawiedliwości oraz służbie więziennej podjęcie niezbędnych kroków w celu warunkowego zwolnienia z więzienia Janusza Walusia. Określił też termin – 10 dni. Waluś, polski emigrant, działacz skrajnej południowoafrykańskiej prawicy, w przeddzień Wielkanocy, 10 kwietnia 1993 r., strzałem
Zima w ciepłych krajach
Czyli bocian na wakacjach Ziemia obiecana Zazdrościmy bocianom, bo one jesienną i zimową pluchę spędzają w ciepłych krajach, w sporej części w tropikalnej Afryce. Nasz punkt widzenia wymaga jednak skorygowania, a do tego posłuży nam solidna porcja faktów. Wędrówka do Afryki to droga długa i wyczerpująca, a na dodatek bociany, przynajmniej te, którym uda się dostać na kontynent afrykański, nie są witane chlebem i solą. Dopiero co pokonały Morze Czerwone, a już na egipskim brzegu czeka na nie kolejne niebezpieczeństwo – kilometry linii
Ten miły, sympatyczny rasista i morderca polityczny
Janusz Waluś odsiadujący karę dożywocia za zastrzelenie w 1993 r. Chrisa Haniego, przywódcy partii komunistycznej, dowódcy bojowego skrzydła Afrykańskiego Kongresu Narodowego, decyzją Trybunału Konstytucyjnego RPA wychodzi po 29 latach więzienia na wolność. Skazany za polityczny mord na karę śmierci, zamienioną później na dożywocie, polski emigrant, zakopiańczyk, rasista, zwolennik supremacji białych w RPA i na świecie, był uczestnikiem spisku politycznego, któremu przewodził Clive Derby-Lewis, konserwatywny parlamentarzysta i skrajny przeciwnik zniesienia apartheidu w RPA. Wyposażając Polaka
Królowa
Śmierć Elżbiety II oznacza zmierzch epoki przywódców, którzy byli synonimami własnych państw Można opisać to w sposób najprostszy, za pomocą liczb. Powierzała władzę nad Wielką Brytanią piętnaściorgu premierom. Pierwszym był Winston Churchill, ostatnią – Liz Truss, która o śmierci monarchini dowiedziała się w drugim dniu premierowania (o nowej szefowej rządu więcej na s. 27). Można wymieniać ekstrema, które towarzyszyły jej 70-letniemu panowaniu. W brytyjskiej rodzinie królewskiej była ostatnią, która nie chodziła do szkoły, całą edukację
Jedynym poglądem – władza
Niczego jej nie zawdzięczam. Niczego się od niej nie dowiedziałem. Niczego nie nauczyłem. Miała życie bardziej odległe od mojego, naszego niż miliardy innych ludzi. Nie żywiłem do niej żadnych uczuć, kiedy żyła. Tym bardziej nie żywię, kiedy będąc bardzo starą kobietą, zmarła. Nie wiem, jakie potrzeby zaspokaja tym wszystkim, którzy teraz odczuwają przemożną konieczność wyrażenia żalu. Nie rozumiem, dlaczego jej imię (nie padnie w tym tekście) znają niemal „wszyscy”. Od frazy „skończyła się pewna









