Tag "Witold Bańka"
Z Bańką do boju
Chcecie dowodu, że Jarosław Kaczyński cienko przędzie? I że pogubił się jak dziecko na plaży w Mielnie? Proszę bardzo. Witold Bańka jako kandydat PiS na prezydenta. Nie znacie? No cóż, czas tak szybko biegnie, a Bańka, który był ministrem sportu i turystyki, nie dał się poznać z dobrej strony.
Taki gorszy Błaszczak. Ugrzeczniony lizusek. Przeciętniak, jakich wielu w PiS. Ministerstwo wykorzystał jako trampolinę, by wylądować w Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Sukcesów jakoś nie odnotowano. Chyba że zaliczyć mu na plus rozmowę z przewodniczącym Komisji Unii Afrykańskiej, czyli rosyjskimi pranksterami. Tymi, którzy wcześniej wkręcili Dudę. Jakkolwiek śmiesznie by to brzmiało, Bańka jako kandydat Kaczyńskiego wydaje się optymalny.
Bańka na wojnie z USA
Ministrem sportu był marniutkim. Takim przeciętniakiem jak wielu w rządzie PiS. Nieszczególnie bystry, ratował się przymilnością wobec ważniejszych od siebie. Typowy pisowski lizusik.
Kto by wtedy pomyślał, że Witold Bańka to prawdziwy kozak. Gdy został szefem WADA (Światowej Agencji Antydopingowej), wypowiedział wojnę USADA (Amerykańskiej Agencji Antydopingowej). Poszło o 23 chińskich pływaków, których Bańka uratował przed dyskwalifikacją za doping. Ukrył te działania przed światem.
Amerykanie oficjalnie ogłosili, że działanie Bańki jest „lekkomyślne i szkodliwe”. A Chińczycy? W latach 2020-2021 wpłacili na rzecz WADA 100% więcej niż wcześniej. Może tak bardzo pokochali Bańkę?
Bańka myślał, że rozmawia
W zabiegach o przedłużenie dolce vita w WADA (Światowej Agencji Antydopingowej) Witold Bańka pogadał sobie nawet z przewodniczącym Komisji Unii Afrykańskiej. A przynajmniej żył w przekonaniu, że z nim rozmawiał. Bo w realu odpowiadał na pytania rosyjskich pranksterów. Tych, którzy wcześniej wkręcili Macrona, Dudę i Meloni. Zobaczymy, co wycisnęli z Bańki. Pewnie nie za wiele. Ostrożność podyktowaną skromną kompetencją ma Bańka w DNA.
Bańka w antydopingowym biznesie
„Antydoping nie jest łatwym biznesem i pełnię odpowiedzialną funkcję, ale sprawia mi ona radość” („Rzeczpospolita”). Któż może mieć radość z czytania raportów o dopingu? I z tego, że co kontrola, to afera? Tako rzecze pisowski minister sportu i turystyki Witold Bańka. Ciągle nie wiadomo, kto załatwił mu tę posadę. Jego kompetencje kończą się na zarządzaniu lodowiskiem, może orlikiem. Bańka orłem nie jest, ale sprytu mu nie brakuje. Ministerstwo wykorzystał w staraniach o szefostwo Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Wielkie państwa wzajemnie się wykluczały,
Bańka stadionowy
A to ci dopiero chytrusek. Witold Bańka z PiS to nieodrodny syn swojej partii. Mimo że jako szef WADA (Światowej Agencji Antydopingowej) zarabia rocznie 120 tys. franków szwajcarskich (około pół miliona złotych), bez żenady sięga po dodatkową kasę. Do franków dorabia sobie, świadcząc „usługi promocyjne” na rzecz Stadionu Śląskiego i Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Interesowny patriota tego regionu kasuje za to co miesiąc 20 tys. zł. A w wolnych chwilach, między chałturami, najchętniej mówi o przyzwoitości.
Doping we mgle
Cudowne dziecko PiS obsadzone na funkcji ministra sportu nie jest taką gapą, jak wynikałoby to z efektów pracy. Witold Bańka wychodził sobie posadę szefa Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Ojczyzna wywianowała Bańkę kongresem w Katowicach. Działacze z całego świata przyjechali na Śląsk i… wybrali Bańkę. Mija właśnie rok od tego wyboru. I co? Z cudownego dziecka zostało dziecko… we mgle. Problemy przerastają jednak skromne umiejętności Bańki. Miejsce w szeregu pokazali mu Amerykanie. Robią, co chcą.
Bańka na wojnie z USA
Pocieszny jest ten wierny syn pisowskiej nomenklatury, Witold Bańka, prezes Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Wyrósł na stałego dostawcę świeżego towaru do kabaretów. Najnowszy hicior Bańki to bojowe no pasaran: „Nigdy nie pozwolę, żeby WADA stała się elementem politycznej gry. (…) Ameryka nie może być żandarmem”. Skąd ten przypływ bojowości? Bańka znalazł się w ostrym konflikcie z prezesem zarządu Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA). Dla Travisa Tygarta Bańka i WADA to tonący „Titanic”,
Bańka łowi w spółkach
Biało-czerwona główka w Światowej Agencji Antydopingowej WADA pracuje na pełnych obrotach. Człowiek PiS, Witold Bańka, robi tam za przewodniczącego. Jako minister sportu był pierwszym z rządu Szydło i Morawieckiego, który załatwił sobie lepiej płatną posadę. Za kampanię wyborczą Bańki ubiegającego się o fotel przewodniczącego WADA zapłacili polscy podatnicy. Bańka szybko rozeznał się w finansach WADA i uznał, że budżet na poziomie 40 mln dol. to dla niego przymało. I co wymyślił? Powołał fundusz solidarnościowy. Tygodnikowi
Pan prezes Bańka w podróży
Największy farciarz minionego roku? A może zapobiegliwy chytrusek? Niech was nie zmyli jego mina. Witold Bańka pracuje na wizerunek poczciwca. Ale ten sportowiec i stały bywalec imprez z udziałem wierchuszki PiS troskliwie dba o własną karierę. Załatwił sobie posadę w WADA. Pierwsza decyzja Bańki na nowej posadzie nie zaskakuje. Załatwił sobie biuro w Warszawie. Tu będzie urzędował i jeździł po świecie. Bo centralę światową ma w Montrealu. Europejską w Lozannie. Afrykańską w Johannesburgu. Azjatycką w Tokio. I amerykańską w Montevideo. Będzie więc sobie podróżował
Bańka – orlik PiS
Jeśli ktoś szuka jakichś zalet eksministra sportu Witolda Bańki, to polecamy jego wylewną szczerość. I opowieść snutą w pisowskich mediach, jak to Bańka starał się o posadę dyrektora Światowej Agencji Antydopingowej. Długą kampanię prowadził zespół z dyrektorem Rafałem Piechotą z ministerstwa. Zaangażowano MSZ, ambasadorów… Kosztowało to Polskę krocie. Choć i tak mniej od konferencji w Katowicach. Działaczy z całego świata ugoszczono po staropolsku. Zasłużyli. Bo wybrali Bańkę. I teraz Bańka będzie walczył z dopingiem. Biuro ma w Kanadzie. Plus