Terroryści wzmocnili Amerykę

Terroryści wzmocnili Amerykę

Boeingi roztrzaskujące się o ściany World Trade Center nadkruszyły też dawny ład światowy. Kto na tym zyskał? Kto stracił? Koniec 2001 roku, znamienne zdjęcie-fotomontaż w prestiżowym brytyjskim tygodniku „The Economist”, pokazujące Jałtę 1945 roku w odsłonie z początku XXI wieku. Głowa Stalina zastąpiona przez twarz Władimira Putina, Roosevelt zamieniony na George’a W. Busha, a opasły Churchill ma głowę Tony’ego Blaira. W tle postacie Jacquesa Chiraca, chińskiego prezydenta – Jiang Zemina, Pakistańczyka Perveza Musharrafa, Jasira Arafata, Irańczyka Chamenei i Ariela Szarona. I tytuł tekstu: -(Nowe) ćwiartowanie świata”. Być może, trochę w tym dziennikarskiego nadużycia, podobnie jak w zapowiadającym artykuł wstępie, gdzie napisano: „Walka z terrorem i talibami to pierwsza wojna XXI wieku, która rozpoczęła grę o strefy wpływów”. Ale podobną myśl rozwijało w minionych 12 miesiącach wielu komentatorów i intelektualistów. Amerykanin Edward Luttwak ogłosił np. we francuskim tygodniku „L’Express”, że „międzynarodowa koalicja antyterrorystyczna stanowi zalążek ładu międzynarodowego XXI wieku”. A dyrektor rosyjskiej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej, Andriej Fiodorow, otwarcie mówi: „Amerykańska tragedia (11 września 2001 roku – przyp. BG) zmieniła świat”. Bez wątpienia to prawda. Boeingi roztrzaskujące się o ściany World Trade Center zatrzęsły nie tylko Nowym Jorkiem, Ameryką czy światową gospodarką i poczuciem bezpieczeństwa miliardów ludzi. Atak Al Kaidy zakwestionował też dotychczasowy światowy porządek. Jedne kraje zyskały, inne straciły na znaczeniu w minionym roku. W ciągu kilku miesięcy przełożone zostały, mówiąc obrazowo, zwrotnice w rozwoju międzynarodowym i w układzie stref wpływów. Największe zmiany zaszły w Ameryce. Terroryści spod znaku Al Kaidy liczyli, że zniszczenie WTC i Pentagonu podważy przywództwo USA w świecie. Stało się jednak inaczej. Szybka reakcja Białego Domu na nowojorską tragedię, okazana od samego początku determinacja i wypowiedzenie wojny terroryzmowi sprawiły, że pozycja USA w świecie została wzmocniona. W ciągu kilku tygodni powstała koalicja antyterrorystyczna. Zdecydowana większość państw, łącznie z protestującymi dawniej w takich przypadkach Rosją i Chinami, dała przyzwolenie na atak na Afganistan. Amerykanie uzyskali unikalną szansę militarnego i politycznego wejścia do Azji Środkowej, do byłych republik radzieckich: Uzbekistanu i Kirgistanu. Ich doradcy wojskowi znaleźli się na Kaukazie, w Gruzji, a także np. na Filipinach (gdzie wspomagają miejscowe oddziały w walce z muzułmańską partyzantką). Nawet coraz bardziej otwarcie deklarowany zamiar szturmu na Irak i obalenia Saddama Husajna wywołuje w świecie opór, ale rzadko żywiołowe protesty. Rosnąca liczba krajów pogodziła się z tym, że – jak napisał tygodnik „Der Spiegel” – „Ameryka zrobi, co zechce”. Cynicy dodają do tego: po początkowych oporach większość krajów zaakceptuje samowolną decyzję USA w sprawie Iraku. Bo i cóż im zostanie? Z politycznym zyskiem dla siebie rozegrała ubiegłoroczne wydarzenia także Rosja Władimira Putina. Polski komentator, Wojciech Giełżyński, napisał nawet: „Terroryzm spadł Putinowi jak z nieba”. Moskwa należała do państw, które pierwsze potępiły ataki Al Kaidy i od razu zaangażowały się w kampanię antyterrorystyczną. Wszystkie rosyjskie służby specjalne przekazywały swoje informacje Amerykanom. Kreml nie protestował, kiedy USA lokowały swoje wojska w tradycyjnej strefie wpływów, czyli w Azji Środowej. Putin ostro skręcił ster rosyjskiej polityki zagranicznej w stronę Zachodu i Europy, doprowadzając w minionych miesiącach m.in. do zacieśnienia współpracy z NATO (niektórzy żartują, że w istocie Rosja to dzisiaj 20 członek tego sojuszu). Dziś amerykańskie samoloty – rzecz jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia – mogą wkraczać w rosyjską przestrzeń powietrzną bez ograniczeń, chociażby takich, jakie mają przy przelatywaniu nad terytorium Francji! Europejski wybór Kremla otworzył nowe szanse dla tego kraju. W gospodarce, gdzie szybciej niż dotąd napływa amerykański i nie tylko amerykański kapitał, ale także w swobodzie politycznego manewru – np. Zachód nie upomina się dzisiaj tak głośno jak kiedyś o prawa Czeczenów, bo kampania w Czeczenii uznana została (najpierw przez USA, potem przez innych) za część kampanii antyterrorystycznej w skali globalnej. Łatwiej Moskwie działać także wobec Ukrainy (która gnuśną reakcją na wydarzenia 11 września obniżyła swoją polityczną wiarygodność). Innymi słowy – Rosja

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 36/2002

Kategorie: Świat