Testomania

Testomania

Dziś testy decydują o naszej szkole, pracy. A już niedługo o wyborze żony, męża, przyjaciela… Czy kiedykolwiek w życiu coś ukradłeś – to pytanie na teście psychologicznym zaszokowało Marka P. A już wydawało się, że wymarzoną pracę ma w zasięgu ręki. Kilka tygodni wcześniej usłyszał, że Polskie Linie Lotnicze LOT organizują nabór do działu obsługi klienta. Zgłosiło się 500 osób. Marek świetnie zna angielski i francuski, więc egzaminy prowadzone przez native speakerów zdał bez problemu. Dostał się do finałowej dwudziestki, która miała rozwiązać test. – Czy coś ukradłem? Nie jestem złodziejem! – oburzył się i postawił krzyżyk w rubryce „nie”. To była zła odpowiedź. – Bo każdy w życiu coś ukradł, choćby kawałek papieru toaletowego czy wkład do długopisu – tłumaczyła mu potem pani psycholog. W ten sposób Marek P. zawalił test i wymarzonej pracy nie dostał. Do Polski dotarła testomania. Testy w szkołach, od podstawówki po studia. W dorosłym życiu sprawdziany osobowościowe, predyspozycyjne, percepcyjne. A w ramach rozrywki narodowy test na inteligencję albo test na prawo jazdy. I tak na każdym kroku. Rysowanie na kartce papieru osoby lub rodziny, żeby sprawdzić, co w nas siedzi i czy jesteśmy przystosowani do życia w społeczeństwie. Albo test plam atramentowych, czyli w dużym uproszczeniu opisywanie, co widzimy w kleksie. Jeśli plamę, to źle. Jeśli anioła machającego skrzydłami, to dobrze. Na tej podstawie można wnioskować o stanie naszego umysłu. – Śmieszą mnie moi koledzy po fachu, którzy sięgają po te metody. W moim zawodzie nie ma jak rozmowa. Sam nie używam testów, bo zwyczajnie im nie ufam. Testami można sobie dorobić gębę tajemniczości. Że niby fachura zrobi nam test i już wszystko będzie o nas wiedział – mówi psycholog Andrzej Samson. Ale w tym, co mówi, jest osamotniony. Coraz więcej psychologów zachwala testy, zapewniając, że to obecnie najdoskonalsze narzędzie poznania siebie. Odkrywa nasze najsłabsze i najmocniejsze strony. O ile tylko chcemy je poznać. Internetowa testomania Kilkadziesiąt pytań. Odpowiesz na nie i w kilkanaście lub kilkadziesiąt minut dowiesz się wiele nowego o sobie. Wystarczy w wyszukiwarce wpisać hasło testy. Sądząc po liczbie wejść na te strony, zainteresowanie jest duże. Pewna strona oferuje całą gamę testów. Gorzej, gdy przychodzi do czytania wyników. Sporo nerwów kosztują tych, którzy chcą traktować je poważnie. „Wynik osiągnięty przez ciebie sugeruje, że słabiej niż większość osób rozumiesz prawa fizyki i zasady funkcjonowania różnych urządzeń” – to z testu na zdolności techniczne. „Twój wynik wskazuje na niższy niż przeciętny poziom kreatywności. Prawdopodobnie rzadziej niż inni wpadasz na nowe pomysły lub masz ich mniej. Trudności może ci sprawić zmiana perspektywy i spostrzeganie innej strony danego problemu. Rozważ wzięcie udziału w treningu twórczego myślenia” – to z testu na twórczość. I na dokładkę coś o naszej motywacji do działania: „Uzyskany wynik pozwala przypuszczać, że w przeciętnym stopniu potrafisz sama zmotywować się do pracy”. Jak taka testowa krytyka działa na naszą psychikę? – Wszelkie testy psychologiczne czy osobowościowe z prawdziwego zdarzenia muszą przejść skomplikowane procedury standaryzacji. Tylko wtedy są wiarygodne. To, co pojawia się w większości kolorowych pism, jest bełkotem. I to szkodliwym, jeżeli ktoś zacząłby traktować go zbyt poważnie – przestrzega Andrzej Samson. Testy z prawdziwego zdarzenia Karolina ma 25 lat i z założenia nie ufa testom. – Ale ostatnio trochę się w życiu pogubiłam. No i od słowa do słowa znajomy psycholog zaproponował mi zrobienie testu – opowiada. – Zachęcał, że potrwa to tylko kilkanaście minut i że w każdej chwili będę mogła zrezygnować. Dostałam kartkę, na niej 300 ponumerowanych przymiotników, każdy inny, ale sporo bliskoznacznych. Na osobnej kartce miałam wypisać liczby porządkowe tych, które najbardziej do mnie pasują. Później wynik został wpisany do komputera, na ekranie pojawiło się coś na kształt rozbudowanej tabelki, słupki liczb. Czarna magia, z której psycholog wyczytał mnie. A najdziwniejsze jest to, że nic się przed nim nie ukryło. I to, że rozstałam się z chłopakiem, który bardzo źle mnie traktował. I to, że ciągle żyję przeszłością, i to, że mam uraz do facetów. Wiedział, co mnie denerwuje, jak najłatwiej mnie urazić, że czuję się przyblokowana w pracy. Wszystko wiedział. Profesjonalne testy, a takiemu poddała się Karolina, są pilnie strzeżoną tajemnicą. Nie da

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 22/2004

Kategorie: Obserwacje