Testosteron a skłonność do dominacji

Testosteron a skłonność do dominacji

Jedni z najbliższych krewnych ludzi tworzą społeczności matriarchalne

Żadna wymówka nie usprawiedliwia cierpienia kobiet, a ludzie mimo to jej szukają. Usprawiedliwienie potężnej nierówności wymaga wymyślenia równie potężnego mitu, więc jej apologeci przypisują ją naszej zwierzęcej naturze lub obyczajom z zamierzchłej przeszłości. Twierdzą, że dominacja mężczyzn jest naturalna i konieczna, a ludzkie matki winny zostać w domu, jak czynią to matki zwierząt; że mężczyźni powinni się troszczyć o byt, że są lepsi od kobiet, bo wykonywane przez nich prace są trudniejsze, ważniejsze i bardziej niebezpieczne. Autorzy tych argumentów powołują się na naukę, religię i podania ludowe – cokolwiek pada na podatny grunt – i kończą ostrzeżeniem, że wszelkie próby zmiany równowagi sił doprowadzą do zagłady gatunku. Męska dominacja, obwieszczają, jest czymś niezmiennym.

Jeśli działasz na rzecz gospodarczej równości kobiet, wcześniej czy później zderzysz się z tymi bredniami. (…) Kiedy konserwatywny publicysta Erick Erickson usłyszał, że zgodnie ze statystykami Pew Research Center z 2013 r. 40% Amerykanek jest głównymi żywicielkami rodziny, wybuchnął: „[…] Wystarczy przyjrzeć się naturze, męskim i kobiecym rolom w społeczeństwie i wśród zwierząt, tam zwykle dominuje samiec. Kobieta nie jest jego przeciwieństwem, nie konkuruje z nim, ma rolę komplementarną. Straciliśmy zdolność zawierania komplementarnych związków […] i to nas niszczy”. „Naukowe” uzasadnienie męskiej dominacji autorstwa Ericksona jest błędne.

Jedni z najbliższych krewnych ludzi tworzą społeczności matriarchalne. Szympansy karłowate (bonobo) tak bardzo przypominają szympansy zwyczajne, że za osobny gatunek zostały uznane dopiero w 2012 r. Zestaw genów człowieka i bonobo (zresztą podobnie jak człowieka i szympansa zwyczajnego) pokrywa się w 99%. Z kolei bonobo i szympansy zwyczajne mają wspólne 99,6% DNA. A jednak te dwa gatunki małp, mimo właściwie nieodróżnialnego profilu biologicznego, żyją w całkowicie odmiennych systemach społecznych.

Szympansy zwyczajne są patriarchalne. Na szczycie hierarchii znajduje się samiec alfa, a niżej pozostałe samce. Samice zajmują sam dół drabiny społecznej. Samce nieustannie walczą o prymat, lecz jednocześnie stanowią zintegrowaną grupę, która broni swojego terytorium, wkracza na terytoria innych grup i wspólnie terroryzuje sąsiadów. Samice polują i zbierają, ale samce dzielą się zwykle jedzeniem między sobą, najwyraźniej w celu  budowania sojuszy.

Z kolei bonobo zorganizowane są matriarchalnie. Samice nie wyłaniają jednej przywódczyni, lecz rządzą kolektywnie. Samce i samice wspólnie polują i szukają pożywienia, dzieląc się jedzeniem ze sobą i ze swoim potomstwem. Zarówno samce, jak i samice są bezlitosnymi łowcami, lecz bonobo unikają wewnętrznych konfliktów. Gdy pojawia się groźba rywalizacji, bawią się lub uprawiają seks dla odwrócenia uwagi i rozładowania napięcia, a gdy emocje opadną, znów zaczynają się dzielić. W przeciwieństwie do ludzi i szympansów zwyczajnych, bonobo nie zabijają przedstawicieli własnego gatunku.

Fundamentem matriarchatu bonobo jest sojusz młodych samic, które przyłączają się do stada. U ssaków naczelnych dojrzewające osobniki przenoszą się do innej grupy w celu rozmnażania; u części gatunków to samce porzucają grupę, w której przyszły na świat, u innych zaś samice. Gatunki, w których przenoszą się samice, przejawiają zwykle wyraźną samczą agresję i dominację. Naukowcy przypuszczają, że samce mogą dominować w grupie, bo łączy je pokrewieństwo, tymczasem samice są sobie obce i trudniej im wypracować solidarność. Lecz kiedy samice bonobo przyłączają się do nowej grupy, natychmiast zawiązują sojusz z samicami, które są już w niej obecne, zwłaszcza uprawiając z nimi seks, a nawiązane relacje pielęgnują przez całe życie. Budują żeńską koalicję zdolną przeciwstawić się samcom. Naukowcy nie wiedzą, dlaczego bonobo postępują w ten sposób, a inne naczelne nie.

Naukowcy opisują bonobo jako „egalitarne”. Wśród ludzi przywództwo utożsamiane jest często z dominacją, natomiast bonobo dowodzą swoim przykładem, że można zbudować porządek społeczny, który na niej wcale nie bazuje. Nie jestem rzeczniczką dominacji kobiet, bo moim zdaniem obecny brak równości zrodził się z coraz silniejszego męskiego pragnienia, by dominować. Żądza dominowania zaś jest niepotrzebna, niszcząca, opresyjna dla wszystkich… i jak najbardziej poddaje się modelowaniu.

Bonobo narzucają jednak i stanowczo egzekwują jedno ograniczenie: matriarchinie nie tolerują samczej agresji seksualnej. Wśród szympansów zwyczajnych agresywne samce mają liczniejsze potomstwo, bo zmuszają samice do kopulacji. (…)

Aby uspokoić agresora i uniknąć brutalnych napadów w przyszłości, szympansice w rui same podstawiają się samcowi, który je nękał. Jednocześnie celowo kopulują ze wszystkimi niespokrewnionymi samcami, starając się uniejednoznacznić ojcostwo.

Szympansy (samce) często zabijają noworodki (…). Unikają jednak zabijania potomstwa samic, z którymi wcześniej kopulowały – w ten sposób dbają o reprodukcję własnych genów. Badacze postawili hipotezę, że jeśli matka uprawia seks ze wszystkimi, chroni w ten sposób życie przyszłego noworodka. (…)

Tylko w dwóch rzadkich sytuacjach samiec może stwierdzić, które młode jest jego dzieckiem. Pierwsza występuje wtedy, gdy samiec alfa broni dostępu do samicy w rui, do jej zakończenia odganiając inne samce(…). Druga rzadka sposobność stwierdzenia ojcostwa pojawia się wówczas, gdy samica wybiera partnera. (…)

Ponieważ szympansice nie mogą sobie wybrać partnera – a gdyby mogły, wybrałyby samca w innym typie – nie da się tu zastosować często narracji o ewolucyjnym mechanizmie przekazywania najkorzystniejszych cech wskutek preferencji samic. Przeciwnie, w stadach szympansów gwałciciele siłą wprowadzają do puli genów agresję. Stadna kultura agresji jest ugruntowywana zarówno biologicznie, jak i behawioralnie. Testosteron podsyca skłonność do dominacji i gotowość do rywalizacji o status. U naczelnych, gdy pozycja samca jest zagrożona, poziom testosteronu wzrasta, co często prowadzi do wybuchu agresji. Niestety, wzrost poziomu testosteronu i narastająca brutalność tworzą sprzężenie zwrotne, naznaczając otoczenie społeczne przemocą: wzrastający poziom testosteronu u pojedynczych osobników sprzyja aktom przemocy, wskutek tego rośnie poziom testosteronu w całej grupie, co nasila ogólną agresję, prowokując kolejne agresywne reakcje itd. Rywalizujące samce karmią się nawzajem nieposkramianą agresją i poczuciem niepewności, co podsyca narastający konflikt w grupie. Niestety, ta dynamika wynosi na szczyt hierarchii samce najbardziej zaabsorbowane własną pozycją (…). Przywódcami nie zostają więc osobniki najmądrzejsze, lecz najbardziej próżne.

Jeśli taki schemat się utrzymuje, może dojść do trwałego wzrostu agresji wśród członków stada. Co prawda, poziom testosteronu rośnie i spada w reakcji na otoczenie społeczne, jednak bywa też i tak, że wysoki poziom tego hormonu jest cechą poszczególnych osobników. W eksperymentach laboratoryjnych na mężczyznach wysoki poziom testosteronu u poszczególnych badanych korelował z chciwością i lekceważeniem norm społecznych (…). Mężczyźni o wysokim poziomie testosteronu brutalniej karzą tych, którzy wejdą im w drogę, i hojniej nagradzają sojuszników. Tacy mężczyźni częściej niż inni popełniają brutalne przestępstwa i zostają szefami przedsiębiorstw. Podwyższony poziom testosteronu i skłonność do agresji są dziedziczone: przechodzą z ojca na syna.

Przez pewien czas genom przypisywano decydujący wpływ na wiele cech organizmu, począwszy od wyglądu, a skończywszy na nawykach. Z czasem jednak naukowcy zrozumieli, że na każdy organizm i jego potomstwo wpływa kombinacja genów, otoczenia i procesów biologicznych, które regulują, przykładowo, poziom hormonów. Kultura, w której męska agresja jest nieustannie nagradzana, zwłaszcza przez wymuszoną kopulację (gwałt), może potęgować przemoc w kolejnych pokoleniach – w każdym z nich coraz silniej.

Naukowcy często przyjmują milczące założenie, że jeśli jakaś cecha przechodzi z jednego pokolenia na drugie, to musi być korzystna dla całego gatunku. A przecież to, jakie cechy okażą się przejawem najlepszego przystosowania, można ocenić dopiero z perspektywy wielu kolejnych pokoleń (…). Coś, co przetrwa dziś, jutro może okazać się nieszczęściem. (…)

Zdaniem badaczy ewolucji ludzki mózg zmieniał się wskutek brutalnych konfliktów, gdy koalicje mężczyzn próbowały się zdominować. Obecnie naukowcy uważają, że testosteron jest w istocie wyrazem skłonności do dominacji. Ta tendencja osobnicza znajduje odbicie w cesze charakteru nazywanej orientacją na dominację społeczną (social dominance orientation, SDO). SDO ma dwa przeciwne wektory – jeden bardziej szympansi, drugi podobny do bonobo. SDO-D odpowiada faworyzowaniu sztywnej struktury społecznej zdominowanej przez grupę, do której należy dany człowiek; SDO-E zaś – preferowaniu egalitarnego podziału władzy i zasobów. Osoba o wysokim SDO-D będzie prawdopodobnie przejawiać większą skłonność do seksizmu, rasizmu i homofobii oraz gotowość do zaakceptowania przemocy dla utrzymania dominacji własnej grupy. Częściej będzie to mężczyzna, zwykle bardziej skłonny poprzeć autorytarną strukturę polityczną opartą na męskiej dominacji. Stosunek liczebny ludzi SDO-D do SDO-E w danym społeczeństwie odpowiada za poziom przemocy i skalę zniszczeń, a z drugiej strony za procesy pokojowe i demokratyczne.

Dlatego naukowcy zajmujący się ewolucją podkreślają, że mimo długiej historii brutalnej dominacji mężczyzn ludzka orientacja na dominację społeczną jest wysoce plastyczna. Wynika to po części z faktu, że ludzki mózg daje naszemu gatunkowi wyjątkową zdolność oceny sytuacji, dzięki czemu możemy szybko całkowicie zmienić swoje zachowanie. Ta zdolność jest jednym z powodów, dla których Homo sapiens zapanował nad całym światem, podczas gdy jego kuzyni nadal nie wyszli z Afryki. Jednak wkrótce po opuszczeniu Czarnego Kontynentu Homo sapiens zaczął przejawiać zachowania, które ostatecznie miały uczynić człowieka najbrutalniejszym i najbardziej niszczycielskim gatunkiem na Ziemi.


Tytuł, lead i ilustracja pochodzą od redakcji


Fragmenty książki Lindy Scott Kapitał kobiet. Dlaczego równouprawnienie nie wszystkim się opłaca, przeł. Dorota Konowrocka-Sawa, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2021

Fot. Shutterstock

Wydanie: 04/2022, 2022

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy