Sierpień czasami okrutny

Sierpień czasami okrutny

Im więcej czytam o I wojnie światowej, tym mniej rozumiem, dlaczego ona wybuchła. A im bardziej oddalamy się od niej w czasie, tym wyraźniej widać, jak monstrualny był to bezsens. Podobnie jest z powstaniem warszawskim, które miało w swoim bezsensie o wiele więcej sensu. Ciekawe, że tu im dalej w czas, tym więcej celebracji. Ma to też związek z upolitycznianiem powstania, wszystko już stało się polityczne, ewentualnie jest produktem.A dzisiaj natęża się prastary instynkt stadny, gdyż broni się przed unifikacją i globalizacją. W luźnych ramach nowych czasów każdy może wszystko powiedzieć. Prowadzący dyskusję, w której biorę udział, stawia śmiałą tezę, że proces norymberski powinien dotyczyć też decydentów i przywódców powstania, ponieważ była to masowa zbrodnia (myślę: po wojnie w jednej celi czasami siedzieli powstańcy i ich oprawcy). Oczywiście w takim pytaniu ujawnia się duch prowokacji, może też brak wiedzy, czym była Norymberga. Widać też, jak mocne jest uwikłanie w bieżący czas, szczególnie gdy jest to czas katastrofy, gdy współcześni mało wtedy widzą.I wojna światowa, której mamy setną rocznicę, to też niezwykły w swojej skali wybuch instynktów stadnych. I chorobliwy zapał bitewny, który dziś widzimy w miniaturze u kibiców piłkarskich. Ta choroba trafia nawet najzacniejsze i najniezwyklejsze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2014, 32/2014

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun