Najlepiej biega mi się z przyjacielem Lidia Chojecka, mistrzyni Europy w lekkoatletyce – (ur. w 1977 r. w Siedlcach) od lat w światowej elicie biegaczek na średnich dystansach. Największe osiągnięcia to brązowe medale halowych mistrzostw świata w Paryżu (1997), Maebashi (1999) i Moskwie (2006). Trzykrotna złota medalistka halowych mistrzostw Europy na 3000 m. Srebrna medalistka halowych mistrzostw Europy na 1500 m i 3000 m. Rekordzistka Polski na 1500, 3000 i 5000 m, a w hali na 800, 1000, 1500, milę i 3000 m. W 2003 r. została magistrem pedagogiki opiekuńczej, od 2006 r. trenerem II kl. – Na której nodze przyjemniej się pani biega – na lewej czy prawej? – Dobrze jest, jak się biega na dwóch nogach. Miałam kontuzję kolana prawej nogi, miałam operację prawej stopy i bez tej nogi nie mogłabym biegać… (śmiech) – Co decyduje o sukcesie w sporcie? – Ciężka praca, systematyczność i talent. – Co jest ważne dla sportowca? – Myślę, że sama satysfakcja z tego, co się robi. – A pieniądze? – Pieniądze nie są dla mnie najważniejsze. Ja biegam, bo bardzo to lubię i gdybym nie zarabiała pieniędzy, to też bym biegała. – Jak się mają pani zarobki do najlepiej opłacanych lekkoatletów świata? – Na pewno jest to ogromna przepaść. Żeby zarobić naprawdę duże pieniądze, trzeba wygrać wszystkie mityngi Golden League i tam wypłaty są już ogromne. Najwięcej zarabiają ci, którzy wygrywają w swoich konkurencjach, a następne miejsca są opłacane już bardzo słabo w porównaniu ze zwycięzcami. – A jeżeli porówna pani zarobki swoje i naszych najlepszych lekkoatletów do innych dyscyplin sportowych w Polsce? – Nie wiem, ile zarabiają inni sportowcy w Polsce, trudno mi więc porównywać. Jeżeli chodzi o lekkoatletów, to trudno coś poważnego zarobić. W ubiegłym roku nasza lekkoatletyka trochę poszła w górę i naszych zawodników było widać na mityngach zagranicznych. Myślę, że w 2006 r. najwięcej z lekkoatletów w Polsce zarobiła Monika Pyrek, zawsze druga. – Zdobyła pani dwa złote medale w halowych mistrzostwach Europy w Birmingham, w biegach na 1500 i 3000 m. Choć nie była to chyba najważniejsza ani najmocniej obsadzona impreza sezonu, to i tak bardzo duży sukces. Jak pani ocenia swój start w Birmingham? Słyszałem, że uznaje pani ten występ za swój życiowy sukces. – Nie zgadzam się z tym, że były to słabiej obsadzone zawody. Moim zdaniem, mistrzostwa Europy to prawie to samo, co mistrzostwa świata. Bo i na mistrzostwach świata, i na igrzyskach zazwyczaj wygrywały Europejki. Tak, uważam ten start i te dwa złote medale za mój największy sukces, bo wcześniej nigdy nikomu nie udało się zdobyć dwóch tytułów na tych dwóch najdłuższych dystansach, a ja to zrobiłam. I bardzo się z tego cieszę. – W takich zawodach najważniejsze są medale, a jak pani ocenia swoje czasy z obu wygranych dystansów? – Na takich zawodach nie walczę o jak najlepszy czas, ale o jak najwyższe miejsce. Te czasy jednak nie były najgorsze, były nawet bardzo dobre, bo 4:05.13 na 1500 m w hali to naprawdę świetny wynik, a 8:43.25 na 3000 m jest chyba moim drugim do tej pory rezultatem na tym dystansie. Wcześniej miałam rekord Polski 8:42.42. Było więc blisko rekordu życiowego, ale w tym sezonie też go poprawiłam. Były to więc czasy zadowalające. Zima w RPA, lato w St. Moritz – Trenuje pani wysoko w górach. Jakie to ma znaczenie? Bez tego nie ma mowy o sukcesach i szybkim bieganiu? – Wydaje mi się, że w biegach średnich i długich nie ma dobrych wyników bez treningów w wysokich górach. Wszyscy tam trenują. A najlepsze Kenijki i Etiopki mieszkają w wysokich górach i dla nich jest to środowisko naturalne. Przypuszczam, że dlatego dla nas, mieszkających na nizinach, takie rezultaty są nieosiągalne, i dlatego ja staram się wyjeżdżać w góry jak najczęściej. – Gdzie najczęściej pani trenuje? – Zimą w RPA, na wysokości ok. 1500 m. To bardzo bezpieczna wysokość, ale znacząca. W RPA są znakomite warunki do treningów, ciepły klimat, trawa i te góry. Tam trenuje mi się bardzo dobrze. Poza tym tam trenuje cała światowa czołówka, nie tylko ta z moich dystansów, ale i mężczyźni biegający 800 m. Naprawdę bardzo dużo zawodników przyjeżdża do RPA. – RPA tylko zimą, czy i w innych porach roku? – Nie, bo kiedy u nas jest
Tagi:
Cezary Dąbrowski









