Zdolność oddzielania prawdy od chłamu jest ważniejsza niż znajomość logarytmów czy historii wojen i powstań Prof. Łukasz Turski – fizyk, profesor w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN i przewodniczący Rady Programowej Centrum Nauki Kopernik. Jak pan się czuje w dzisiejszych czasach? Pan, fizyk, przedstawiciel nauk ścisłych… – Nie używam nazwy nauki ścisłe, tylko nauki tworzące postęp. A czuję się dość kiepsko. Głównie z tego powodu, że większość toczących się w tej chwili debat – żeby było jasne: nie tylko w Polsce, bo sytuacja nie jest ograniczona do naszego kraju – okazuje się niesamowitym triumfem nieuctwa. To, co ma miejsce w tej chwili na świecie, jest w dużej mierze efektem intelektualnego rozprężenia z lat 70. i 80. poprzedniego stulecia, kiedy nagle odpuściliśmy sobie pewne reguły gry. Dużą odpowiedzialność ponoszą za to ludzie, którzy wtedy mówili, że są różne prawdy. Że są różne narracje. – Otóż dla takich jak ja to brednia. Wie pan – tablet zrzucony ze stołu spada. Nie leci do góry, tylko w dół. Może pan zrobić sam to doświadczenie i potwierdzić moją tezę. Jeśli zacznie pan mówić, że będzie leciał do góry, to nie będzie żadna narracja ani postprawda, ale kłamstwo, po prostu bzdura. Wykluczenie tego pojęcia prawdy, które akurat w naukach ścisłych zostało bardzo precyzyjnie sformułowane przez matematyka i filozofa z połowy XIX w. Williama Clifforda jako „bezpieczna prawda”, sprawiło, że wszystko się rozjechało. Wszystko? – Odpuściliśmy to sobie niemal na całym świecie. Za wyjątkiem Singapuru, kawałka Chin i jeszcze paru innych miejsc. Tam, nieprzypadkowo, sprawy idą do przodu. Zrobiliśmy ludziom krzywdę A u nas? – Gertrude Himmelfarb, jedna z najsławniejszych historyczek, matka amerykańskiego neokonserwatyzmu, napisała m.in. książkę „Jeden naród, dwie kultury”. Pasowałoby do nas! A książka dotyczy dokładnie tego, co wydarzyło się w tej chwili w Ameryce. Bo w Ameryce też powstały dwa narody. Z jednej strony, mamy więc fenomenalną rewolucję cywilizacyjną, która dzieje się na naszych oczach, a z drugiej, część ludzi się jej przelękła. Czyli jest rewolucja cywilizacyjna, ale nie ma reguł, żebyśmy ją ogarnęli. – Część ludzi została wychowana w przekonaniu, że nie ma reguł. Że jest postprawda, jakaś „narracja”. Oni panicznie boją się tego, co się dzieje. Proszę popatrzeć, co się wydarzyło na tych różnych facebookach, w tzw. mediach społecznościowych. Otóż są one zalane postprawdą. To dlatego, że użytkownicy nie potrafią odróżnić, co jest prawdą, a co nie. Przepraszam, a gdzie mieli się tego nauczyć? Nie mogli się nauczyć, bo odpuściliśmy uczenie dzieci i młodzieży, że prawda jest obiektywna. Obecny kryzys światowy ma w moim przekonaniu bardzo prostą przyczynę – to efekt wielkiego błędu edukacyjnego, tego, że nie nauczyliśmy się podstawowych reguł. A jest zupełnie nieistotne, czy powstały one same z siebie, w rozwoju społecznym, czy są z boskiego nadania. Nie mów fałszywego świadectwa – nie ma znaczenia, dlaczego ktoś nie kłamie. Ważne, żeby nie kłamał. Bo jeżeli uzna pan, że mówienie prawdy i kłamanie to różne narracje, będzie pan miał dzisiejsze konsekwencje. To, że wierzymy różnym cudotwórcom? – Mam wrażenie, że zrobiliśmy wielką krzywdę ludziom, niewłaściwie przygotowując ich do życia. Teraz są wystraszeni i jak ktoś przyjdzie i powie, że będzie lepiej, bo on im to jakoś zapewni, gotowi są mu uwierzyć. Oni naprawdę mają powody, żeby się bać! Bo tego nie ogarniają. I to nie jest ich wina, tylko nasza. Są też ci, którzy ogarniają, ale też boją się przyszłości. Myślę, że wiem dlaczego. Bo myślą, że w tej przyszłości nie będzie dla nich miejsca. Ludzie są źle kształceni i potem gubią się w dorosłym życiu? – W latach 70. przyjechałem pierwszy raz do USA. Dziki człowiek w środku rozwiniętego świata. Kupiłem w końcu samochód, jechałem nim, włączyłem radio. I właściwie to powinienem po półgodzinie się zatrzymać i powiesić na latarni. Bo zasypały mnie informacje. I to jakie! Że ktoś wdarł się na wieżę kościoła i zastrzelił trzy zakonnice, ktoś inny podpalił supermarket, gdzieś zawalił się most… Liczba tych informacji była nieprzytomna. I można było się im poddać albo nauczyć się mieć filtr, który ten chłam zatrzymuje. Tego właśnie trzeba uczyć dzieci w szkole – patrzenia na świat, odróżniania rzeczy poważnych od chłamu. Jedna część tych informacji była










