Trochę bakterii nie zaszkodzi

Trochę bakterii nie zaszkodzi

prof. Ptak fot. Franciszek Vetulani 50 zł netto

Nadmierna higiena niekoniecznie prowadzi do polepszenia zdrowia Prof. Włodzimierz Wojciech Ptak – immunolog, mikrobiolog, emerytowany profesor zwyczajny w Katedrze i Zakładzie Immunologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek rzeczywisty PAN; były członek Executive Board of International Union of Immunological Societies (IUIS). Wybrany do PAU 16 listopada 1989 r. – Pan jest z PRZEGLĄDU, panie redaktorze? Tak jest. – PRZEGLĄD czytam od lat. Bardzo miło mi to słyszeć. – Dobre pismo o lewicowym odcieniu, a ja sam jestem lewicowcem. Czytałem o tym. – Ale w obecnych czasach lepiej się nie przyznawać do lewicowości. A może właśnie trzeba, żeby ludziom nie wydawało się, że wszyscy myślą tak samo? Do rzeczy jednak. Pierwsze pytanie jest praktycznej natury. Czy bycie zbyt czystym może szkodzić? – Tak. To jedna z teorii tłumaczących, dlaczego zwiększa się liczba alergii na różne nieszkodliwe substancje. Układ immunologiczny, jak każdy układ w naszym organizmie, jest po to, żeby coś robić. Kiedy eliminuje się bakterie i zmniejsza ich ilość, zaczyna się zajmować tym, co ma pod ręką, czyli substancjami, które nie są dla nas szkodliwe. Stąd uczulenia skóry, układu pokarmowego. Wbrew temu, co się często sądzi, nadmierna higiena, czyli przebywanie w środowisku bezbakteryjnym, niekoniecznie prowadzi do polepszenia zdrowia, niekiedy nawet powoduje jego pogorszenie. Pośrednim dowodem może być to, że wśród dzieci wiejskich chorób alergicznych jest mniej niż u dzieci miejskich. To dlatego, że dzieci na wsi stykają się z dużo większą ilością bakterii. Widać, że przesada jest niezdrowa w każdym zakresie. Pytam o to nie bez powodu, bo pan prowadził badania związane z hipotezą higieny, a ja jestem jej wielkim fanem. Odkrycie bakterii w XIX w. było postępem i poprawiło nasze życie. Ale po jakimś czasie okazało się, że bardzo dużo jeszcze nie wiemy, a z tego, co wiemy, wyciągamy zbyt schematyczne wnioski. – Hipoteza higieny pojawiła się niewiele lat temu. Rzeczywiście długo nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że nadmierna czystość, eliminacja zbyt wielkiej ilości bakterii może prowadzić do zwiększenia się liczby zjawisk mających podłoże immunologiczne. Diagnozuje się ich ostatnio bardzo dużo. A jakie najważniejsze zmiany zaszły w medycynie w czasie pana kariery? – Powiem o jednej, która nie zaszła. A na nią czekamy od wielu lat. O możliwości immunologicznego wpływu na chorobę nowotworową. Wszystkie próby dotąd podejmowane okazały się nieskuteczne lub mało skuteczne. Chociaż pośrednio wiemy, że układ immunologiczny jest zainteresowany nowotworowymi mutacjami komórek w organizmie, nie potrafimy… Proszę laikom takim jak ja wyjaśnić, co pan rozumie przez immunologiczny wpływ na chorobę nowotworową. – Zniszczenie komórki nowotworowej, która przecież różni się od zdrowej komórki. Choćby tym, że nie podlega regulacjom wewnątrzustrojowym. Mnoży się, tak jak chce ona, a nie jak chce organizm. Chodzi o to, żeby układ odpornościowy ją rozpoznał? – Komórki nowotworowe mają dziesiątki mechanizmów, które pozwalają im skutecznie się ukrywać. Ale nawet kiedy są rozpoznawane, bo to układ immunologiczny potrafi, nie muszą się tym przejmować. Mnożą się bowiem w takim tempie, że kiedy jedna taka komórka zostanie zniszczona, na jej miejsce powstaje 10 nowych. To jest walka ilościowa. Jakościowa też, ale głównie ilościowa. Mówi pan o tym, jakby to był oczekiwany przełom. Jest nim? – Są prowadzone badania. Najczęściej oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Tam mają najwięcej pieniędzy, jest więc też największe grono ludzi zajmujących się problemem. My mniej więcej wiemy, jak działa układ immunologiczny. Wiemy, że jesteśmy przygotowani do rozpoznania jakiegokolwiek antygenu pojawiającego się w naszym otoczeniu. Mamy zdolność rozpoznawania milionów substancji, które są obce dla ustroju. Wiemy, dlaczego tak się dzieje, co za tym stoi, jak kodujemy informacje. Za te odkrycia przyznano zresztą Nagrody Nobla. Jak można się spodziewać, wiele z nich zdobyli naukowcy pochodzenia żydowskiego. Jest to w końcu jedna z nielicznych grup etnicznych, gdzie uczenie się jest równoznaczne z chwaleniem Boga, co przynosi efekty. Z tymi nagrodami wiąże się zresztą pouczająca anegdota. Poproszę. – Jeden z nich zapytany, skąd się wzięło u niego zamiłowanie do nauki, wytłumaczył, że kiedy jego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2018, 2018

Kategorie: Zdrowie