Sztuczna inteligencja nie zastąpi dziennikarzy, ale już dziennikarstwo – być może tak To nie będzie kolejny tekst o apokalipsie, jaką ma nam zafundować Chat GPT w swoich kolejnych odsłonach. Ani gorąca pochwała owej technologii, bo na razie rewolucyjne korzyści wynikające z powszechnego zastosowania sztucznej inteligencji pozostają czysto teoretyczne i przez to niemierzalne. Nie mamy nawet szacunków, ile istnień ludzkich sztuczna inteligencja ocali, o ile przyśpieszy eksplorację Układu Słonecznego, do jakich odkryć nas przybliży. Szacunki, jeśli już, pojawiają się po przeciwnej stronie debaty. Niedawno sceptycy dostali oręż do ręki, bo bank inwestycyjny Goldman Sachs ocenił liczbę miejsc pracy, które zostaną zlikwidowane w wyniku postępu technologicznego, na aż 300 mln w gospodarkach krajów rozwiniętych. Podobne wyliczenia są jednak na razie niewiele warte, bo nie jesteśmy w stanie określić tempa, w jakim sztuczna inteligencja zostanie wprowadzona na tak szeroką skalę. Bliższy prawdzie i łatwiejszy do wyobrażenia wydaje się scenariusz zaproponowany przez prof. Andrew Scotta z London Business School. Coraz bardziej zaawansowane kompetencje programów opartych na sztucznej inteligencji opisuje on jako podnoszący się poziom oceanów wokół archipelagu. Tym archipelagiem jest ludzka cywilizacja i wszystko, co wykonywane w niej wyłącznie przez ludzi. Im wyższe kompetencje programów, tym mniej zostaje ziemi nad lustrem wody, czyli mniej rzeczy wyłącznie ludzkich. Oznacza to, że ludzie, aby przetrwać na rynku pracy i nie utracić treści życia, będą musieli się wyspecjalizować w coraz bardziej zaawansowanych czynnościach i profesjach – w przeciwnym razie zaleje ich fala automatyzacji. Wszystkie te opowieści są na razie jedynie prognozami. Pewne jest, że sztuczna inteligencja niejeden raz nas zaskoczy, również dlatego, że, jak zauważa coraz większa liczba naukowców, po prostu nie wiemy do końca, jak ona działa. Michał Kosiński, psycholog społeczny z Uniwersytetu Stanforda, postawił nawet tezę, że duże modele językowe, takie jak Chat GPT czy przygotowany przez Google’a Bard, wykształciły coś w rodzaju samoświadomości – krótko mówiąc, że te „maszyny” (celowo wzięte w cudzysłów) wiedzą, że my wiemy, co one wiedzą. Byłaby to raczej forma protoświadomości, bo wciąż oparta na prawdopodobieństwie i statystyce, za ich pomocą też wytłumaczalna, ale na pewno nadająca się na krzykliwe, alarmistyczne nagłówki w mediach. Co zresztą już się stało, bo tekst o właśnie takiej wymowie i pod podobnym tytułem opublikował „New York Times”. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że o sztucznej inteligencji w skali makro wiadomo niewiele. W skali mikro natomiast bardzo dużo, bo w wielu miejscach jest ona szeroko stosowana. I do takich należy dziennikarstwo. Taniej, szybciej, bez nowości W różnych rankingach to zawód dziennikarza wskazywany jest jako jeden z najbardziej zagrożonych przez sztuczną inteligencję. Na łamach BBC pojawił się tekst usiany wypowiedziami amerykańskich naukowców, którzy uważają, że w perspektywie dekady nawet 90% wszystkich informacji w mediach będzie pisanych przez komputer w sposób całkowicie automatyczny. Kolejni szefowie koncernów medialnych deklarują zaś, że wprowadzą GPT „na pełny etat”, oczywiście kosztem pracowników. Znów jednak należy podchodzić do tego z rezerwą, bo na razie w newsach pisanych w całości przez komputer więcej było wpadek niż ciekawych treści. A przejechały się na tym renomowane redakcje, takie jak Business Insider czy CNBC. Niemiecki koncern Axel Springer czy DMGT, właściciel brytyjskiego dziennika „Daily Mail”, wprawdzie zapowiedziały, że będą zwalniać setki pracowników, żeby optymalizować wydatki, ale czy ludzie piszący mają czego się bać? Krótka odpowiedź na to pytanie brzmi: nie, jeśli są w swoim zawodzie naprawdę dobrzy. Tyle przynajmniej pozwala nam stwierdzić bieżący stan wiedzy, reszta to futurologia. Sztuczna inteligencja nie jest w stanie sama zbierać informacji, bardzo słabo radzi sobie też z kontekstem i umieszczaniem w nim pojedynczych historii. Działa na podstawie najbardziej prawdopodobnych skojarzeń, w związku z tym jest dość ograniczona, jeśli chodzi o tropy nieoczywiste. Dlatego nie ma dla niej jeszcze kreatywnego zastosowania chociażby w tekstach o sprawach międzynarodowych, w których trzeba powiązać ze sobą procesy gospodarcze, strategiczne, militarne i coraz częściej klimatyczne. Sztuczna inteligencja pozbiera, posegreguje i opracuje dane, ale w logiczną całość pozbawioną semantycznych pomyłek tego wszystkiego nie złoży. W tym miejscu trzeba jednak się zatrzymać










