Tryb przypuszczający

Tryb przypuszczający

A gdyby tak połowa mieszkańców miasta żyła nocą, a połowa w dzień? O połowę mniej samochodów jeździłoby po ulicach, kierowcy nie mieliby kłopotów z parkowaniem. Połowa urzędów byłaby otwarta w dzień, a połowa w nocy. Siedzielibyśmy w ulubionych knajpach, nie psiocząc na turystów. Wybieralibyśmy przyjazne miejsca przy szybach, a hałas byłby o połowę mniejszy. I moglibyśmy dłużej siedzieć, a nie starać się zdążyć przed korkiem albo umawiać po korku. Nocne spektakle wyglądałyby jak plany filmowe, na które znienacka zaczęliby wchodzić przechodnie, wygłaszając wymyślone przez siebie kwestie. Taksówkarze na postojach rozmawialiby przy świecach o nowych, ekologicznych paliwach. A rowerzyści sami produkowaliby światło: jasność rowerzysty zależałaby od prędkości obrotów koła (prędkości jazdy rowerem). I każdy pojazd dwukołowy miałby specjalną prądnicę, podobnie jak każdy pies, którego bieg napędzałby światło obroży. Ludzie cierpiący na bezsenność mogliby zapadać się w sobie, oglądając nocne seanse filmowe. Ci, którzy lubią jeść w nocy, nie czuliby się winni, nie przekradaliby się przez korytarze mieszkań z kiełbasą w kieszeni. Mogliby wspólnie jeść na piknikach przy pozwalających zachować intymność ogrodowych lampach, wymieniać się przepisami i częstować nalewkami. Cytrynówka byłaby w takich okolicznościach szczególnie fotogeniczna. W takich miastach wszyscy byliby cisi, żeby ani w dzień, ani w nocy nie budzić współmieszkańców. Lepiej by nam się żyło w cichym, do połowy wyludnionym mieście. W knajpach zamiast przygnębiającej „muzyki tanecznej” z głośników dobiegałyby szumy i szepty, które nie płoszyłyby zwierząt w letnich ogródkach. Ściany domów byłyby dodatkowo wyciszone mchem. A posłowie przegłosowaliby ustawę o zamianie samolotów na balony. Większość maszyn wymieniono by na rośliny, ponieważ odkryto by ich niesamowite właściwości. Roślinami zajmowaliby się ludzie, którzy mieliby dzięki nim więcej czasu (bo rośliny wiele rzeczy potrafią zrobić same). W wolnym czasie ludzie robiliby dla siebie różne rzeczy. Bo życie w nocy wprawiałoby ich w odświętny nastrój, w jaki wprawiają ich noce muzeów, spanie pod gwiazdami czy sylwestrowe szlajanki. Odtąd mieliby ochotę na psoty, pokazy, gotowanie w ciemności, słuchanie audiobooków pod kocami na dachach bloków, randki na łonie natury i naśladowanie głosów ptaków. Powstałyby nowe, pożyteczne zawody, które opierałyby się na kontakcie z bliźnim, np. nocni oprowadzacze. Byliby jakby przybranymi braćmi, towarzyszącymi tym, którzy niezbyt pewnie czują się po zmroku. W kolejnych cyklach ludzie zamienialiby się rolami i w ten sposób każdy w jakimś momencie byłby oprowadzaczem. To w prosty sposób rozwinęłoby empatię. Byłby to koniec terroru dnia, z jego wmówioną potrzebą zarabiania-wydawania, z nakazami pucowania powierzchni, chodzenia z podniesioną głową, opresją ekspozycji, oceną stylu, ubioru, włosów, wagi, cery, butów, zębów, dłoni, łokci, kolan, tyłka. Koniec triumfu ludzi bez okularów, ludzi bogatych, ludzi pięknych. Czas na wyrównanie szans dnia i nocy. I siedzimy w ulubionych knajpach, nie psioczymy na turystów. Wybieramy przyjazne miejsca przy szybach, a hałas jest o połowę mniejszy. Odtąd mamy ochotę na psoty, pokazy, gotowanie w ciemności, słuchanie audiobooków pod kocami na dachach bloków, randki na łonie natury i naśladowanie głosów ptaków. Jemy razem, na piknikach, przy pozwalających zachować intymność ogrodowych lampach, wymieniamy się przepisami i częstujemy nalewkami. A cytrynówka jest w tych okolicznościach szczególnie fotogeniczna. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety