Trzecia wizyta Busha

Trzecia wizyta Busha

Prezydent „kulawa kaczka” przybywa na rozmowy z prezydentem Kaczyńskim

George W. Bush przybywa z trzecią wizytą do Polski. Po raz pierwszy przyjechał do naszego kraju 15 czerwca 2001 r., trzy miesiące przed atakiem terrorystycznym na Nowy Jork i Waszyngton. W czasie rozmów polsko-amerykańskich poruszano wówczas m.in.: sprawę rozszerzenia NATO, sytuację w Rosji i na Ukrainie. Bush starał się wyjaśnić polskim rozmówcom, dlaczego nie ratyfikuje protokołu z Kioto o ograniczeniu emisji gazów szkodliwych dla środowiska naturalnego.
W trakcie rozmów przeprowadzone zostały również konsultacje gospodarcze. Podpisano też przygotowane wcześniej dwa dokumenty: Memorandum of Understanding, zapewniające Polsce korzystanie po 30 września 2001 r. z amerykańskich preferencji celnych GSP, oraz porozumienie lotnicze „Open Sky Agreement”, które zwiększyło dostęp samolotów LOT do amerykańskich portów lotniczych.
Omawiano również zwiększenie pomocy amerykańskiej w realizacji polskiego programu modernizacji naszych sił zbrojnych. Bush podkreślił znaczenie dobrego wyposażenia polskich sił zbrojnych w nowoczesny sprzęt i zapowiedział przekazanie Polsce drugiej fregaty amerykańskiej. Poinformował również o przekazaniu 20 mln dol. z Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości na rzecz Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Nie omieszkał przypomnieć Polakom, jak ważną

sprawą jest reprywatyzacja.

Charakterystyczne, że już sześć lat temu, Bush poruszył sprawę budowy systemu antyrakietowego. Ale przedstawił zupełnie inną koncepcję, aniżeli prezentuje obecnie. Mówił wówczas o potrzebie budowy globalnego systemu antyrakietowego. Prezydent Kwaśniewski uznał za słuszną i właściwą propozycję prezydenta Busha objęcia przyszłym systemem antyrakietowym nie tylko sojuszników w NATO, ale także Rosji i Chin.
Bush komplementował sytuację w Polsce oraz działalność prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera. „Jeżeli ktoś wierzy w Europę jako jedność, wolną i bezpieczną, Polska jest właściwym przykładem”. Polska odgrywa ważną rolę i zilustrował to na przykładzie pomocy, jakiej Polska udziela Ukrainie w określeniu jej przyszłego miejsca w Europie.
We wspólnym oświadczeniu opublikowanym 15 czerwca 2001 r. obaj prezydenci podkreślili głęboką przyjaźń łączącą Stany Zjednoczone i Polskę, opartą na przywiązaniu do demokratycznych wartości, potwierdzili wolę budowy silniejszego sojuszu transatlantyckiego i wolnej, zjednoczonej Europy w XXI w. Potwierdzona została idea rozszerzenia NATO oraz idea integracji Ukrainy w zachodnich instytucjach. Oświadczenie odnotowało sukces Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości oraz organizacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Obaj prezydenci stwierdzili, że związki Polski z USA powinny ułatwić Polsce wstąpienie do UE. „Stany Zjednoczone witają kandydaturę Polski do Unii Europejskiej i uznają, że członkostwo Polski w UE stworzy Stanom Zjednoczonym i Polsce nowe szanse handlowe i inwestycyjne”.
30 maja 2003 r. Bush przybył z drugą wizytą do Polski. Tym razem 16 godzin przebywał w Krakowie. Od prawie trzech miesięcy trwała już operacja iracka. Wiadomo już było wówczas. że Amerykanów nie witano w Bagdadzie kwiatami i że łatwiej im było wygrać wojnę z Saddamem Husajnem, niż wygrać pokój i ustabilizować sytuację w Iraku. Bush budował wówczas

tzw. koalicję chętnych,

do której niestety chętnie i bezwarunkowo przystąpiła także Polska.
W przemówieniu wygłoszonym na Wawelu Bush podziękował Polsce za wsparcie w czasie konfliktu irackiego. „Jeszcze raz przyszło wam zastosować w praktyce słowa polskiego motta: „Za wolność waszą i naszą””, powiedział Bush. Powiedział także, że Polska jest dobrym obywatelem Europy i jest także bliskim przyjacielem Ameryki i nie ma między tym sprzeczności. Nawiązując do rozbieżności w stosunkach transatlantyckich Bush zaapelował o jedność: „Nadszedł czas, abyśmy zjednoczyli się w obronie wolności i wzięli odpowiedzialność za wspólne obowiązki wolnych narodów. Nie czas, by pogłębiać podziały w wielkim sojuszu…. Wrogowie wolności zawsze woleli sojusze podzielone, ponieważ gdy Europa i Ameryka są zjednoczone, żaden problem i żaden wróg nie może stanąć przeciwko nim”.
8 czerwca br. George W. Bush przybywa z trzecią, najkrótszą – zaledwie kilkugodzinną – wizytą do Polski. Będzie to również inny Bush aniżeli ten, który przebywał w Polsce w 2001 i 2003 r. W czasie dwóch poprzednich wizyt był to popularny prezydent, z którym Amerykanie wiązali duże nadzieje. Obecnie poparcie społeczeństwa amerykańskiego dla Busha oscyluje na poziomie 30% i jest najniższe od czasu, gdy wkroczył do Białego Domu w styczniu 2001 r. i jedyne nadzieje, jakie mają obecnie Amerykanie to nadzieja, aby ta prezydentura jak najszybciej się zakończyła. Potwierdziły to wyniki wyborów do Kongresu i zwycięstwo Partii Demokratycznej w Izbie Reprezentantów i w Senacie.
Za półtora roku odbędą się wybory prezydenckie w USA. Zgodnie z konstytucją Bush nie może się ubiegać o trzecią kadencję. Prezydenta, który znajduje się w takiej sytuacji w USA określa się mianem lame duck President – prezydent „kulawa kaczka”. Nie wiele może on już zdziałać, jego siła oddziaływania na Kongres i społeczeństwo jest słabsza. Biały Dom już opuszczają współpracownicy prezydenta, szukając dobrych posad w biznesie. Tak więc prezydent „kulawa kaczka” przybywa na rozmowy z prezydentem Kaczyńskim. O czym będą rozmawiać? Prawdopodobnie o budowie tarczy antyrakietowej na terytorium Polski. Ale zdania w tej sprawie zarówno w USA, jak i w Polsce są podzielone. Niedawno przebywałem w Waszyngtonie i sondowałem opinie moich rozmówców na ten temat. Republikanie popierali ten pomysł. Natomiast demokraci

wysuwali różne zastrzeżenia:

że system antyrakietowy nie jest jeszcze w pełni wiarygodny i skuteczny, że niepotrzebnie naraża na szwank stosunki z Rosją i jeżeli ma chronić niektórych sojuszników europejskich to niechaj oni również wniosą swój wkład finansowy. To między innymi spowodowało, że Izba Reprezentantów skreśliła fundusze na rozpoczęcie budowy bazy antyrakietowej w Polsce.
Ponieważ wątpliwości wyrażają demokraci i niewykluczone, że to im przypadnie Biały Dom w wyniku wyborów prezydenckich 4 listopada 2008 r., zdrowy rozsądek nakazywałby poczekać do tego czasu z decyzją o ulokowaniu bazy w Polsce, kiedy przekonamy się, jakie stanowisko w tej kontrowersyjnej sprawie zajmie przyszły prezydent USA.

 

Wydanie: 2007, 23/2007

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy