Trzymać się prawdy, choć to niełatwy sojusznik

Trzymać się prawdy, choć to niełatwy sojusznik

Działania wielkich, ponadnarodowych korporacji i skutki globalizacji powodują, że kryzys roznosi się wszędzie W „Przeglądzie” nr 3 (473) pod tytułem „Zacząć od programu” opublikowane zostało wystąpienie prof. Janusza Reykowskiego ze spotkania Rady Programowej Centrum Politycznych Analiz – Projekt dla Polski. Spotkanie miało określić główne kierunki prac nad nowym, lewicowym programem pod nazwą „Projekt dla Polski”, a opublikowanie wystąpienia in extenso w „Przeglądzie” oznacza zapewne, że przynajmniej główne jego tezy zostały na spotkaniu poparte. Uważam, że opracowany w ubiegłym roku przez zespół pod kierunkiem prof. Reykowskiego raport dotyczący sytuacji lewicy i przyczyn jej słabego wyniku wyborczego w 2007 r. zawierał trafną diagnozę oraz propozycje i był prawdopodobnie najlepszym dokumentem w dorobku teoretycznym polskiej lewicy działającej po ’89 r., a na pewno najlepszym w debacie publicznej po ostatnich wyborach. Podzielam też wyrażone w zakończeniu artykułu „Zacząć od programu” przekonanie, że lewicowy program, różniący się od prawicowych programów w sferze wartości, sposobu widzenia i oceny problemów świata i Polski oraz formułujący rozwiązania zgodne z tymi wartościami i oceną, jest niezbędny Polsce i Polakom, a bez tego lewica w Polsce nie stanie się rzeczywistą siłą polityczną. Lektura artykułu, który w istocie jest wytycznymi do prac nad nowym programem lewicy, daje jednak poczucie niedosytu. Trudno bowiem sobie wyobrazić, żeby sformułowany w nim koncepcyjny zarys lewicowego projektu dla Polski kogoś szczerze zainteresował, przekonał, a tym bardziej porwał. Szczególnie młodych ludzi, do których tak naprawdę przyszły program lewicy powinien być adresowany, rozczarowanych i zalęknionych dzisiejszą rzeczywistością. Myślę, że jest tak z dwóch powodów. Po pierwsze, założenia prac programowych tkwią nadal w problemach kampanii wyborczej 2007 r., kiedy główną sprawą było pozbycie się autokratycznego systemu rządów PiS. Słuszne założenie, że punktem wyjścia „Projektu” powinna być diagnoza obecnych i nadchodzących problemów Polski na tle procesów toczących się we współczesnym świecie, nie zostało wsparte odniesieniem się do tych procesów i problemów świata, które wywołują ważne skutki dla Polski. Efektem tego, przy omawianiu kluczowych obszarów, których powinna dotyczyć diagnoza, jest zupełne pominięcie skutków ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego, negatywnych konsekwencji globalizacji czy też wpływu galopującej rewolucji informatycznej na procesy ekonomiczne, społeczne i kulturowe. Wytyczne do prac zespołu są w ten sposób oderwane od aktualnych realiów i zagrożeń. Nie dotyczą tego, czego ludzie w Polsce dzisiaj się lękają, czego nie rozumieją i co wpływa na ich los. A od 2007 r. coś się przecież zmieniło. Coś, co wstrząsnęło światem i czego żyjące pokolenia jeszcze nie przeżyły. Kapitalizm (ustrój gospodarki rynkowej, jak kto woli), uznany już prawie powszechnie za sterowalnego i niezawodnego kreatora rozwoju, okazał się – tak jak w latach 30. ub.w. – systemem nieobliczalnym. Udowodnił, że niekontrolowany może wyzwolić się z więzów, jakie tworzy konkurencja, zasady regulacyjne i tworzone przez państwa instytucje nadzoru, i siać spustoszenie, marnując owoce wieloletniego rozwoju. A działania wielkich, ponadnarodowych korporacji i skutki globalizacji powodują, że kryzys, jak zaraza, roznosi się wszędzie, omijając instytucjonalne zabezpieczenia zbudowane na poziomie państw. Tak naprawdę nikt nie potrafi go powstrzymać w skali globalnej, bo nie wypracowano żadnych narzędzi regulacyjnych na tym poziomie. Skutki, sądząc po konsekwencjach kryzysu lat 30., mogą być katastrofalne dla ludzkości. Na razie na pewno unieszczęśliwiają tysiące zwykłych rodzin, m.in. w bogatych i dobrze zorganizowanych krajach Europy. I także w Polsce, która właśnie, skądinąd dzięki temu samemu kapitalizmowi, ale budowanemu w miarę rozsądnie (z udziałem i pewnie dzięki udziałowi lewicy), ze stosownymi zabezpieczeniami, zaczęła wydobywać się z cywilizacyjnego zacofania. W takim momencie na ogół oczy ludzi zwracają się na lewicę. Ze względu na jej wartości, realistyczny, a nie bałwochwalczy stosunek do gospodarki rynkowej i z powodu ogólnego rozczarowania polityką neoliberalną. W Polsce ten efekt jest słaby, bo słaba jest lewica, przede wszystkim z powodu rozbicia, ale także w wyniku braku jasnego określenia swej tożsamości i umiejętności rozmowy ze społeczeństwem. Niemniej mocniej w ostatnim okresie słyszy się postulat przywrócenia równowagi na scenie politycznej; lepiej nieco wyglądają ostatnio sondaże. Sądzę jednak, że jeśli polska lewica będzie w pracach programowych szerokim łukiem omijać kryzys gospodarczy, jeżeli nie skupi wszystkich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2009, 2009

Kategorie: Kraj