Ukraińska puszka pandory

Ukraińska puszka pandory

Jeszcze jednego Majdanu Ukraina już by nie przeżyła Zdecydowana większość ankietowanych przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologiczny oraz Fundację Demokratyczne Inicjatywy pod koniec zeszłego roku – 12 miesięcy po rozpoczęciu protestów na Majdanie – nie miała wątpliwości: stan ukraińskiego państwa jest zdecydowanie gorszy niż przed protestami. 19 na 20 badanych oceniło, że gospodarka jeszcze bardziej podupadła, 17 na 20 przyznało, że poziom ich życia obniżył się. Tylko jeden na 20 ankietowanych dostrzegł zmniejszenie korupcji. Subiektywne oceny znajdują potwierdzenie w statystyce. W ciągu roku kurs hrywny wobec dolara spadł trzykrotnie, PKB zaś skurczył się o 7,5%, co – jak przyznała szefowa Narodowego Banku Ukrainy – jest najgorszym wynikiem po II wojnie światowej. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju prognozuje w tym roku dalszy spadek PKB – o 5%. Gdyby nie zagraniczna pomoc finansowa i kredyty, Ukraina byłaby już bankrutem. Godność już była Protesty na Majdanie nazwano rewolucją godności. W poczucie godności godziła Ukraińców bieda, powszechna korupcja, wszechwładza oligarchów. Droga do odzyskania godności miała prowadzić przez zmuszenie do ustąpienia prezydenta Wiktora Janukowycza. Ten cel – okupiony śmiercią ponad 100 osób – osiągnięto. Ekipa Janukowycza została politycznie i moralnie rozgromiona. Władzę przejęli liderzy protestów, legitymizowali ją w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Mimo to Ukraińcy nie odzyskali godności, o którą się upominali. Nie spełniło się też jedno z głównych haseł Majdanu: „Ukraina bez oligarchów”. Zasadniczym problemem Ukrainy – poza utratą Krymu i wojną na wschodzie kraju – pozostaje oligarchiczny model ustrojowy. Choć ukraińskie elity tak żarliwie odcinają się od Rosji, to po rozpadzie ZSRR na Ukrainie realizowano ten sam schemat dzikiej, opartej na korupcji i przemocy prywatyzacji, która doprowadziła do koncentracji majątku narodowego w rękach ludzi najsilniejszych i najbardziej bezwzględnych. Podobnie jak w Rosji lat 90. walka polityczna była podporządkowana konkurencyjnej walce oligarchów. Wybrani za ich pieniądze deputowani – niezależnie od barw partyjnych – wiedzieli, czyich interesów w Radzie Najwyższej strzegą. Im bardziej oligarchowie rośli w siłę, tym bardziej słabło państwo. Korupcja – zgodnie z przysłowiem, że ryba psuje się od głowy – obejmowała wszystkie dziedziny życia, demoralizując społeczeństwo. Rosja przez lata nie mogła poradzić sobie z rebelią na Północnym Kaukazie m.in. dlatego, że wielu oficerów i żołnierzy traktowało ją jak prywatny biznes (handel bronią, wyposażeniem wojskowym, narkotykami). Dopiero objęcie władzy w 2000 r. przez Władimira Putina ograniczyło wpływy oligarchów, co umożliwiło umocnienie państwa. Ukraina nie miała swojego Putina. Kolejni prezydenci utrwalali system oligarchiczny, prywatyzację państwa i jego instytucji. W efekcie z jednej strony obserwowaliśmy sprawną aneksję Krymu przez rosyjskie oddziały, z drugiej zaś czytaliśmy o niezdolnej do walki, rozkradzionej i zdemoralizowanej armii ukraińskiej. Obecna władza z „królem czekolady” i głównym sponsorem Majdanu Petrem Poroszenką jeszcze bardziej umocniła wpływy oligarchów, mianując ich gubernatorami, zezwalając na tworzenie prywatnych armii i prywatyzację tzw. operacji antyterrorystycznej. Biorą w nich udział jednostki sformowane i opłacane przez oligarchów. Oligarchowie trzymają się mocno Symboliczny stał się napis „PrivatBank” na wozach pancernych batalionu Dnipro należącego do Ihora Kołomojskiego, „króla przelewów”, właściciela stacji telewizyjnych, klubu piłkarskiego Dnipro Dniepropietrowsk, a po rewolucji godności – gubernatora obwodu dniepropietrowskiego o powierzchni większej niż Belgia i liczbie ludności większej niż na Litwie, obywatela Ukrainy, Cypru i Izraela. Kołomojski, podobnie jak inni oligarchowie, ma swoich deputowanych w obecnej Radzie Najwyższej. Zostali wybrani z list Bloku Petra Poroszenki i Frontu Ludowego premiera Arsenija Jaceniuka, który uchodzi za jego najbliższego sprzymierzeńca politycznego. Prezydent Poroszenko traktuje oligarchów jako swoich sojuszników i element stabilizujący sytuację w kraju. Trudno więc oczekiwać umocnienia państwa ukraińskiego i jego instytucji, wdrażania niekorzystnych dla oligarchów ustaw. Dlatego wciąż słychać o wolnym tempie reform na Ukrainie, braku regulacji prawnych zmierzających do liberalizacji i walki z korupcją. A to są warunki udzielenia Ukrainie pomocy finansowej. Czy oligarchowie zgodzą się na nie, czy może poszukają innego rozwiązania? Na początku lutego Hennadij Korban, wicegubernator obwodu dniepropietrowskiego (gubernator Kołomojski mieszka głównie w Szwajcarii), w obszernym wywiadzie udzielnym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2015, 2015

Kategorie: Publicystyka