Umieraliśmy za pierwiastek, przegraliśmy Brukselę

Umieraliśmy za pierwiastek, przegraliśmy Brukselę

Z Pawłem Świebodą, byłym dyrektorem Departamentu Unii Europejskiej MSZ, obecnie szefem think tanku DemosEuropa rozmawia Robert Walenciak Na szczycie Unii Kaczyńscy „wywalczyli” to, co już dawno proponowali nam Francuzi – Śledził pan negocjacje w Brukseli? Godzina po godzinie? – Śledziłem. W najbliższych dniach wybieram się do Brukseli, żeby popytać, jak to wszystko dokładnie wyglądało. – A co pan pomyślał, kiedy usłyszał, że Angela Merkel jest zdecydowana zwołać konferencję międzyrządową, nie bacząc na głos Polski? – Że robi się gorąco. Że jeżeli Angela Merkel, która jest osobą koncyliacyjną, sięga po argumenty ostateczne, to znaczy, że jest pełna determinacji, żeby przeprowadzić projekt nowego traktatu. – A potem, gdy Sarkozy z Blairem namówili Czechów i Litwinów i wspólnie wyciągali nas z opresji? – I szczęśliwie z tej opresji wybrnęliśmy… Oczywiście, mogłoby się zdarzyć, że konferencja ruszyłaby bez Polski, z formalnego punktu widzenia było to możliwe. Natomiast psychologicznie do niczego by to nie prowadziło. Efekt byłby taki, że jeżeli Polska byłaby izolowana – czy w wyniku decyzji Angeli Merkel, czy też z powodu ewentualnego naszego weta – bracia Kaczyńscy obwiniliby za to wyłącznie prezydencję niemiecką. NIE BYŁO SZANS NA PIERWIASTEK – Ale ostatecznie porozumienie osiągnięto. – Fakt, że odpuścili pierwiastek, inaczej mówiąc – pierwiastkowy system liczenia głosów w Unii, był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. – Mnie to nie dziwi. Bo, po pierwsze, Polacy są bardzo zadowoleni z obecności w Unii, więc antyunijna polityka Kaczyńskim tylko by zaszkodziła. A po drugie, oni są twardzi tylko wobec słabszych, gdy widzą siłę – pękają. – Mnie z kolei nie dziwi, że system pierwiastkowy przepadł. Był to pomysł od samego początku nierealistyczny. – Pan tak mówił i pisał. Natomiast i minister Fotyga, i jej współpracownicy przekonywali nas w kraju, że pierwiastek w Europie się podoba. Że wprawdzie teraz małe państwa milczą, ale w Brukseli do nas się przyłączą. To była bujda. – Powtarzam: pierwiastek od początku był kompletnie nierealny. Natomiast odniosłem wrażenie po rozmowach z doradcami rządu, że oni autentycznie wierzyli w pierwiastek. U Marka Cichockiego miało to bardzo ideowy charakter, inni z kolei byli autentycznie przekonani, że wracamy do punktu wyjścia. – Czyli do nowej dyskusji nad traktatem konstytucyjnym, od początku… – A to była błędna ocena sytuacji. Brukselski szczyt miał służyć uporaniu się z problemem odrzuconego traktatu konstytucyjnego, po referendach we Francji i Holandii. Okazja została wykorzystana przez Polskę do ponownego otwarcia sprawy systemu głosowania i przez Wielką Brytanię do załatwienia kilku spraw, które tak naprawdę zostały załatwione dużo poniżej jej oczekiwań. Podobnie jak polskie pretensje. I nie ma się co dziwić – bo jeżeli zdecydowana większość państw członkowskich za czymś się opowiada, to dlaczego mają rezygnować? – Premier przed szczytem w Brukseli mówił, że warto umierać za pierwiastek. – Już po szczycie, w wywiadzie dla „Dziennika”, w rozmowie z red. Karnowskim Jarosław Kaczyński, pytany o hasło: „Pierwiastek albo śmierć”, odparł: „Panie redaktorze, pan jest młody, ale zadaje pan pytanie, jakby był pan dziesięć lat młodszy…”. Premier mówił, że forsowanie pierwiastka było posunięciem taktycznym. – A co ma mówić? Że przestraszył się Angeli Merkel? Że pękł? – Taka jest dziś oficjalna interpretacja, że była to taktyka, aczkolwiek ja odnoszę wrażenie, że nie była to tylko i wyłącznie gra. Sądzę, że decyzja, czy zawetować, czy nie, zapadła dopiero po rozmowie telefonicznej Sarkozy’ego i Blaira z Jarosławem Kaczyńskim. Tej ostatniej. Myślę też, że trochę czasu zajęło naszemu sztabowi zorientowanie się, że obstawanie przy pierwiastku oznacza weto. A także – jaki jest scenariusz szczytu w Brukseli. DZIECI WE MGLE – Nie wiedzieli, jak Niemcy rozgrywają sprawę? – Nasi negocjatorzy cały czas powtarzali, że Bruksela to ma być tylko przygotowanie mandatu, otwarcie konferencji, która odbędzie się w najbliższych miesiącach. Na początku maja odbyłem kilka rozmów z europejskimi dyplomatami i po tych rozmowach było dla mnie oczywiste, że Niemcy chcą zamknąć mandat w Brukseli, tu rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości, tak by Konferencja Międzyrządowa, która zacznie się 23 lipca, była już w zasadzie formalnością. Jakie wnioski mogę więc wyciągać? Albo nasza dyplomacja zupełnie nie orientowała się w sytuacji, co dobrze o niej nie świadczy, albo też upieranie się przy pierwiastku było zachowaniem taktycznym. Że

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 27/2007

Kategorie: Wywiady