Uwolnić Nieznalską

Uwolnić Nieznalską

Maria Janion: – Ten wyrok to hańba. Zbigniew Hołdys: – Cofa nas w mroki średniowiecza. Pół roku ograniczenia wolności, ale nie w zacisznej celi. Niech w tym czasie skazana wystawi się na ogląd publiczny i np. zamiata ulice albo zastąpi pomywaczkę w garkuchni dla biednych. Byle nie w Caritasie. Takim wyrokiem ukarał gdański sąd pod przewodnictwem sędziego Tomasza Zielińskiego artystkę Dorotę Nieznalską. Choć zapewniała, że nie miała zamiaru obrazić czyichś uczuć religijnych, prokurator Jolanta Żukowska oskarżyła ją o przestępstwo z art. 196 kodeksu karnego: „Znieważyła publicznie przedmiot czci religijnej poprzez przedstawienie – w punkcie centralnym metalowego krzyża – męskich genitaliów”. Żaden z posłów Ligi Polskich Rodzin, którzy złożyli doniesienie do prokuratury, nie widział pracy artystki, ale zgodnie zeznawali, że urażono ich uczucia religijne. Sąd nie dopuścił biegłych ani teologów, którzy mieli ocenić, czy popełniono świętokradztwo. Nie zezwolono też na rekonstrukcję „Pasji”, by można ją było ocenić jako całość, a nie na podstawie wyrwanego z kontekstu równoramiennego krzyża. Integralną częścią pracy jest bowiem obraz wideo przedstawiający mężczyznę ćwiczącego na siłowni. – „Pasja” Nieznalskiej w całości lokuje się – tłumaczy dr Zofia Watrak, krytyk sztuki, historyk kultury, autorka wielu publikacji na temat sztuki współczesnej – w nurcie krytyki feministycznej. Siłownia, która stała się dziś świątynią fizyczności, gdzie króluje męska siła, i dominujące w centrum równoramiennego krzyża męskie przyrodzenie stawiają kobietę w sytuacji opresji. To komentarz do współczesnej kultury tak bardzo skupionej na fizyczności i ludzkim ciele. Sędzia Zieliński w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że w warunkach polskich krzyż jednoznacznie jest związany z męczeńską śmiercią Chrystusa, podobnie jak tytuł instalacji – „Pasja”. – Sędzia był przekonany, że „artystka umyślnie obraziła uczucie religijne w celu osiągnięcia sukcesu artystycznego i osobistego”. Nie miało znaczenia, że instalacja była dziełem artysty; sędzia podał w wątpliwość samo określenie artysta: – Czy ma to być osoba, która ukończyła wyższe studia o profilu artystycznym, czy też wystarczy szkoła średnia, czy też jest artystą ktoś z zamiłowania, tak jak ci, którzy malują graffiti na ścianach? – pytał. Nie skazał Nieznalskiej na karę grzywny, jak wnosił prokurator. – Oskarżona przez skandal, który sama wywołała, niewątpliwie stanie się osobą znaną, już jest osobą znaną, będzie zapraszana na najróżniejsze wystawy i zgromadzenia. 2 tys. zł grzywny nie jest żadną dolegliwością – tłumaczył. Argumenty obrońcy, mecenasa Wojciecha Cieślaka, zostały odrzucone. Twierdził on, że artysta tworząc dzieło, może poprzez treść czy formę tego przekazu pewne uczucia urazić i należy zostawić mu tę swobodę. – Wyrok, który zapadł, został wydany z przyjęciem zasady „wszyscy wiedzą, że…” – stwierdził po zakończeniu procesu mec. Cieślak. – Wszyscy wiedzą, ilu jest katolików w Polsce, i wiedzą, że zestawienie krzyża i genitaliów uraża ich uczucia, bo to oczywiste. Robert Strąk i Gertruda Szumska, posłowie LPR, przyjęli wyrok gromkimi barwami. Zamykamy To pierwszy taki proces w Polsce od 1920 r., kiedy za bluźnierstwo skazano na rok twierdzy Anatola Sterna. Napisał bowiem wiersz „Uśmiech Primavery – Jak umieramy”: Kiwnie mi głową uśmiechnięta Wystrojona Panna Święta Na jej twarzy drgają dołki Wonne rzuca mi fijołki – A na tacy złocistej, sam Bóg, jak lokaj, aromatyczny, soczysty w kieliszku poda mi tokaj. Poszło o „lokaja”. Proces trwał trzy miesiące, które Stern przesiedział w więzieniu. Zaliczono mu ten czas na poczet kary. Wystawa, na której prezentowano „Pasję”, odbyła się w niewielkiej eksperymentalnej galerii Wyspa, prowadzonej przez Grzegorza Klamana, profesora gdańskiej ASP, prezesa fundacji Wyspa Progress. Klaman uznawany jest za artystę radykalnego, który wpisuje się w nurt sztuki krytycznej, przekraczającej normy obyczajowe i kulturowe. Wyspa, mieszcząca się w bocznej gdańskiej uliczce, nigdy nie była obliczona na masowego odbiorcę. Nie była też otwarta w określonych godzinach i często aby obejrzeć wystawę, trzeba było prosić o klucz na portierni. Nie każdy go dostawał. Ale posłowie Ligi Polskich Rodzin nie widzieli pracy Doroty Nieznalskiej wcale nie dlatego, że nie dostali klucza. Kiedy z hałasem próbowali się wedrzeć do Wyspy, wystawę już zdjęto, bo w kolejce czekała następna. Jak się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 31/2003

Kategorie: Kraj