Weź raka za fraka

Psycholog nie prowadzi człowieka z nowotworem przez trudności życia za rękę. Uczy go zadowolenia z tego, co ma w swoim zasięgu Jasna poczekalnia, wygodne fotele, przytulne gabinety psychiatrów i terapeutów, sekretariat. Wspólny dom pacjentów i pracujących z nimi specjalistów. Na ścianie wisi dwumetrowy obraz. Przedstawia letnie popołudnie i pole czerwonych maków. Za łąką wśród żółtozielonych traw wije się piaszczysta ścieżka. Prowadzi do lasu na horyzoncie. Obraz jest tajemniczy, ale wyczuwa się w nim spokój, harmonię i zaciekawienie tym, jakie przygody spotkają podróżnika w lesie. Taka jest droga przez życie każdego człowieka – także chorego na raka. Popatrz na piękny kwiat Dr Mariola Kosowicz, kierowniczka Zakładu Psychoonkologii Centrum Onkologii w Warszawie, podkreśla, że wsparcie psychologiczne człowieka z nowotworem złośliwym nie polega na prowadzeniu chorego za rękę przez trudności życia. Psycholog towarzyszy pacjentowi, szukając razem z nim rozwiązań, które dawałyby zadowolenie z tego, co ma w swoim zasięgu. Uczy go także dzielić drogę zdrowienia na małe etapy. Dziś wybierz sobie fantastyczną perukę na głowę ogołoconą z włosów po chemii, jutro pójdź w niej na spacer do parku. To buduje poczucie własnej skuteczności w radzeniu sobie z problemami. Człowiek chory czy zdrowy buduje sobie z codziennych spraw układankę, w której powinien dobrze się czuć. Praca, dom, trochę rozrywki – to normalny rytm życia. Z tej codzienności wypada czasem jakiś element i cała konstrukcja się chwieje. „Leżę po zabiegach. Nie mam siły na sprzątanie, gotowanie pełnych obiadów”. Trzeba dołożyć nowy kawałek zdrowego myślenia do tej układanki, żeby się nie rozsypała. „Sprzątanie nie ucieknie. Obiad ugotuje mąż – tak, jak potrafi”. Kobiety po mastektomii już w latach 90. mogły korzystać z tygodniowego programu psychoedukacji w trakcie rehabilitacji fizycznej. Powstał wówczas ruch wzajemnego wspierania – Amazonki. Dr Kosowicz, która także pracowała wówczas w Centrum Onkologii w Warszawie, zdawała sobie sprawę, że ulotny kontakt pacjentki onkologicznej z psychologią nie wystarczy. Potrzebne było rozwiązanie systemowe, które dawałoby dostęp do długofalowej pomocy psychologa. – w chwili rozpoznania raka, po operacji, w remisji choroby. Dziś Zakład Psychoonkologii przyjmuje codziennie 50-60 osób ze skierowaniami od lekarzy rodzinnych i innych specjalistów, oraz pacjentów z oddziałów szpitalnych, którzy są świeżo po operacji. Także z innymi chorobami przewlekłymi. Gdyby pozwalał na to kontrakt z NFZ, przyjmowałby więcej, bo sto osób czeka obecnie w kolejce, a fundusze na rok 2013 pomału się wyczerpują. – W obecnym rozwiązaniu – mówi dr Kosowicz – na każdym oddziale Centrum jest dla psychologa pół etatu, w ramach którego może on prowadzić działania interwencyjne. Psycholodzy uczestniczą w naradach lekarzy, w obchodach, rozmawiają z pacjentami na salach, wprowadzają ciepłą atmosferę. Reżyser chwili Ewa mieszka w Warszawie, ma 66 lat. Od kilku miesięcy jest na emeryturze. Nowotwór złośliwy wykryto u niej 12 lat temu dzięki powtarzanej co roku mammografii. Po operacyjnym usunięciu jednej piersi i węzłów chłonnych skierowano Ewę na chemioterapię, a potem na naświetlanie blizny pooperacyjnej. Przez dwa lata przyjmowała leki, teraz chodzi do Centrum na kontrolę piersi, mammografię i prześwietlenie płuc. Zmian nowotworowych nie ma. – Gdy dowiedziałam się, że jest rak, ogarnęła mnie wściekłość i jednocześnie fala energii do walki. Mam taki charakter, że podnoszę się ze wszystkiego. Tydzień z psychologami bardzo mi się podobał. Była wspaniała muzyka relaksacyjna. Weź sprawy w swoje ręce – pomyślałam. Potem odbyłam roczną terapię na kursie doskonalenia osobowości u bardzo mądrego człowieka. Pozbyłam się kilku barier w myśleniu. Odpowiedziałam sobie na pytanie, jaki sens ma moje życie – podsumowuje Ewa. – Pomogło mi także studiowanie buddyzmu. Teresa Wysocka-Bobryk, obecnie psycholog Polskiej Fundacji Europejskiej Szkoły Onkologii i Centrum Terapii „Dialog” w Warszawie, pracowała z pacjentkami w ramach ich rehabilitacji pooperacyjnej w warszawskim Centrum Onkologii od 1996 do 2011 r. Wyjaśnia, że u pacjentów z rakiem występuje najczęściej kilka faz w myśleniu o chorobie: najpierw chaos, potem „negocjowanie” zdrowia – ze sobą, z losem, z Bogiem, potem ujawnia się poczucie krzywdy i gniew, po nim – wyczerpanie, poczucie bezradności, smutek (może nawet w postaci głębokiej depresji), wreszcie – nabranie dystansu i wyciszenie emocji. To ostatnie oznacza uznanie rzeczywistości. Psycholog, który pracuje „zadaniowo”, może nie zauważyć,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 27/2013

Kategorie: Zdrowie