Dobre oceny PRL nie umierają wraz z odchodzeniem kolejnych roczników pamiętających tamtą rzeczywistość Najmniej efektywną inwestycją w minionym 20-leciu okazała się walka z PRL. Prowadzi się ją bowiem w jeszcze bardziej groteskowych formach niż te, które władze PRL wykorzystały do walki z sanacyjną Polską. 20 lat po przemianie ustrojowej – jak wynika z sondażu CBOS przeprowadzonego w maju – obywateli dobrze oceniających PRL jest więcej (44%) niż tych, którzy oceniają ją źle (43%). W porównaniu z podobnym badaniem z 2000 r. odsetek krytyków PRL zmniejszył się o 4%, odsetek zaś osób oceniających ją dobrze pozostał bez zmian. Trzeba przy tym pamiętać, że od tamtego badania zmarło przeszło 3 miliony osób, które pamiętały PRL, i w dorosłe życie weszło kilka milionów Polaków, którzy wiedzę o PRL czerpią nie z autopsji, lecz ze szkoły, mediów, książek, filmów. Od 2000 r. wydano kolejne miliardy złotych na popularyzację historii, która polega na przeciwstawieniu Polski zniewolonej Polsce wolnej, potępieniu tych, którzy zniewalali i popularyzacji tych, którzy ze zniewoleniem walczyli. Te pieniądze przeznaczono m.in. na IPN (z rocznym budżetem przekraczającym 200 mln zł), budowę nowych placówek muzealnych (choćby Muzeum Powstania Warszawskiego, którego intencją było przeciwstawienie Polski AK Polsce komunistycznej), wzniesienie nowych pomników, zmianę nazw ulic, placów, szkół, uczelni i innych placówek (niewłaściwi patroni zostali zastąpieni przez właściwych), obchody słusznych rocznic, wspierane przez państwo i samorządy wystawy, konkursy oraz inne przedsięwzięcia historyczne (choćby program edukacyjny „Pamiętanie peerelu” ośrodka „Karta”), dotowane ze środków publicznych książki, filmy (ostatnie przykłady: „Generał Nil” i „Popiełuszko”), spektakle teatralne (ze Sceną Faktu Teatru Telewizji), wielkie koncerty plenerowe, odszkodowania, zapomogi i renty wypłacane coraz większej rzeszy ofiar PRL i ich rodzinom, procesy funkcjonariuszy dawnego systemu. Tak więc dobre oceny PRL nie umierają wraz z odchodzeniem kolejnych roczników pamiętających tamtą rzeczywistość i miliardowymi inwestycjami, mającymi wnosić do świadomości obywateli zgodne z obowiązującą wykładnią poglądy historyczne. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: problem tkwi w samej wykładni. Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w pierwszym okresie PRL, w którym na wszelkie sposoby zohydzano przedwojenną Polskę. Używano do tego celu aparatu państwa, wymiaru sprawiedliwości, mediów, szkolnictwa i kultury. II RP przedstawiano niemal wyłącznie jako teren przemocy klasowej i narodowej, zacofania i ciemnoty. Ten jednostronny, a więc nieprawdziwy, przekaz nie przekonał znacznej części społeczeństwa, podobnie jak dziś nie przekonuje jej jednostronny, czyli nieprawdziwy obraz PRL. Na początku obecnej dekady Jarosław Kaczyński przebił się do opinii społecznej z komunikatem, że polskie elity polityczne od początku przemiany ustrojowej okazały się niesłychanie pobłażliwe wobec PRL. To nieprawda. Choć dopiero szermująca hasłami IV RP prawica spopularyzowała pojęcie polityki historycznej, to jednak faktycznie z tą polityką (przeciwstawiania Polski zniewolonej Polsce wolnej) mamy do czynienia od przemiany ustrojowej w 1989 r. Można to łatwo udowodnić, analizując odnoszące się do historii ustawy i uchwały obu izb parlamentu. Choć większość parlamentarną tworzyła raz prawica, raz lewica, przekaz historyczny nie pozostawiał wątpliwości. W 1994 r., za rządów koalicji SLD-PSL i w roku 50-lecia PRL Sejm przyjął uchwałę w sprawie zbrodniczych działań aparatu bezpieczeństwa państwowego w latach 1944-1956, w której stwierdził, że „struktury Urzędu Bezpieczeństwa, Informacji Wojskowej, prokuratury wojskowej i sądownictwa wojskowego, które w latach 1944- -1956 były przeznaczone do zwalczania organizacji i osób działających na rzecz suwerenności i niepodległości Polski, są odpowiedzialne za cierpienia i śmierć wielu tysięcy obywateli polskich”. W roku następnym Sejm znowelizował kodeks karny, umożliwiając przedłużenie okresu ścigania funkcjonariuszy PRL. Wprowadzono zapis: „Bieg terminu przedawnienia umyślnych przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu, wolności lub wymiarowi sprawiedliwości, zagrożonych karą pozbawienia wolności powyżej trzech lat, popełnionych przez funkcjonariuszy publicznych – w okresie od 1 stycznia 1944 r. do 31 grudnia 1989 r. – w czasie lub w związku z pełnieniem ich funkcji, rozpoczyna się od dnia 1 stycznia 1990 r.”. Także w 1995 r. lewicowo-ludowy Sejm przyjął uchwałę w sprawie uczczenia ofiar stanu wojennego, w której „składa hołd ofiarom stanu wojennego, uznając, że Ci wszyscy, którzy sprzeciwili się zamachowi na wolność, dobrze
Tagi:
Krzysztof Pilawski









