Winni, ale niewinni

Winni, ale niewinni

Sąd uznał, że obrona praw lokatorów to ważny interes społeczny

– Warto było siedzieć na ławie oskarżonych, żeby usłyszeć uzasadnienie wyroku – mówił, wychodząc z sądu, Marek Jasiński, który rok temu został oskarżony przez policję o zorganizowanie nielegalnej manifestacji i zakłócanie porządku, a teraz uniewinniony. – Włóczymy się po sądach od lat, ale po raz pierwszy Temida pokazała nam ludzkie oblicze. Zostaliśmy uniewinnieni, bo sąd dostrzegł w naszym działaniu ważny interes społeczny.

Brzeskiej nikt nie pomógł

Nielegalna manifestacja, która zaprowadziła na ławę oskarżonych Marka Jasińskiego, a pół roku później Jakuba Gawlikowskiego, odbyła się 9 marca zeszłego roku. Dwa dni wcześniej zidentyfikowano spalone zwłoki Jolanty Brzeskiej, znanej i cenionej działaczki lokatorskiej. To był szok dla wszystkich jej przyjaciół. Ale także strach. Podczas manifestacji odważnie krzyczeli: „Wszystkich nas nie spalicie!”, jednak każdy zadawał sobie w duchu pytanie, kto będzie następny.
– Chcieliśmy pokazać, że dzika reprywatyzacja, za którą odpowiedzialne są władze stolicy, zbiera śmiertelne żniwo – tłumaczył Jasiński dziennikarzom przed gmachem sądu.
Zebrali się wtedy pod praskim ratuszem spontanicznie. Bez gniewu czy agresji, ale z wielkim smutkiem i jeszcze większym żalem. Bo nikt nie pomógł Joli. Nikt jej nie obronił. Wydano ją na pastwę zgrai pełnomocników udających właścicieli i umyto ręce. Prawie wszyscy biorący udział w tej nielegalnej manifestacji mieli podobne doświadczenia. Ich też wyganiano z rodzinnych domów. Trzymali zrobione naprędce plakaty z portretem Joli i nagle uzmysłowili sobie, że te wszystkie boje sądowe o bezpodstawną podwyżkę czynszu, o zapłatę, o eksmisję to farsa. W rzeczywistości o te stare mieszkania z zagrzybionymi ścianami toczy się walka na śmierć i życie. A oni, najczęściej też starzy i schorowani, nie z własnej winy znaleźli się na linii frontu.

Kto wezwał policję?

Proces Marka i Kuby rozpoczął się we wrześniu ubiegłego roku (pisaliśmy o nim w „Przeglądzie” 8 stycznia br., w artykule „Jedyny oskarżony”). Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi-Północ odbyły się cztery rozprawy. Przesłuchano trzech policjantów oraz pięciu uczestników manifestacji. Wszyscy zgodnie twierdzili, że za jedyne zakłócenie porządku można uznać przekazywanie z rąk do rąk tuby, przez którą płynęły słowa prosto z serca o dzielnej kobiecie bestialsko zamordowanej przez zwyrodnialców. Sami oskarżeni nie przyznawali się do żadnej winy. Podkreślali spontaniczność zgromadzenia, jego spokojny, pokojowy charakter oraz natychmiastowe wykonanie polecenia policjanta, który słusznie zwrócił uwagę, że manifestanci zajęli cały chodnik i utrudniają ruch pieszych. Udrożnili przejście i sami pilnowali porządku. Nie udało się ustalić, co robiła policja na demonstracji, skoro nie została ona zgłoszona. Kto wezwał funkcjonariuszy? Policjanci twierdzili tylko, że otrzymali rozkaz od zwierzchników.

Nielegalna, ale potrzebna

Sędzia Dariusz Leszczyński, ogłaszając wyrok, nie zgodził się z Jakubem Gawlikowskim, który w mowie obrończej powoływał się na Trybunał Konstytucyjny, w 2008 r. uznający spontaniczne zgromadzenia bez wymaganej zgody organów administracyjnych za naruszenie wyłącznie przepisów porządkowych. – Manifestacja była nielegalna – mówił sędzia, nie zważając na szmer dezaprobaty wśród publiczności. – Sąd odstępuje jednak od wymierzenia kary oskarżonym z uwagi na ważny interes społeczny. Oskarżeni protestowali nie tylko w sprawie pani Jolanty Brzeskiej, ale domagają się ludzkiego traktowania lokatorów. Nie tylko w Warszawie.
Dalszy ciąg uzasadnienia wyroku zagłuszyła burza oklasków.
– Wystąpiłem do sądu o uzasadnienie wyroku na piśmie – z szerokim uśmiechem na ustach komentował Kuba kilka dni po ogłoszeniu wyroku. – Chyba oprawimy go w ramki i powiesimy na honorowym miejscu w naszym lokalu.
W sprawie Jolanty Brzeskiej organa dochodzeniowe do dzisiaj nie potrafiły wskazać winnych śmierci kobiety, która stała się symbolem beznadziejnej walki o prawo człowieka do dachu nad głową. Śledztwo, które przez rok zmierzało w kierunku udowodnienia absurdalnej tezy o samobójstwie, otoczone jest milczeniem.

Wydanie: 20/2012, 2012

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. @andrzej 53
    @andrzej 53 31 maja, 2012, 19:44

    ot taki szczesliwy kraj.biednych ,slabszych,wyrzuca sie z mieszkan w majestacie prawa,prezydent Warszawy natchnieta duchem swietym,manifestujaca na kazdym kroku swoja wiare jak i zreszta jej podobni nie przejmuja sie losem innych ludzi biedniejszych taka to wiara,czy ktorys z chierarchow koscielnych podjal ten temet,nie poniewaz oni maja ludzi i ich problemy w glebokim powazaniu

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy