Jak wkładać spodnie w kosmosie

Jak wkładać spodnie w kosmosie

Expedition 43 NASA Astronaut Scott Kelly, left, and Russian Cosmonauts Gennady Padalka, center, and Mikhail Kornienko of the Russian Federal Space Agency (Roscosmos) take a moment during their Soyuz TMA-16M spacecraft fit check to pose for a photograph, Sunday, March 15, 2015 at the Baikonur Cosmodrome in Kazakhstan. The trio are preparing for launch to the International Space Station in their Soyuz TMA-16M spacecraft from the Baikonur Cosmodrome in Kazakhstan March 28, Kazakh time. As the one-year crew, Kelly and Kornienko will return to Earth on Soyuz TMA-18M in March 2016. Photo Credit: (NASA/Victor Zelentsov)

Z myślą o locie na Marsa postanowiłem sprawdzić, jak długo mogę wytrzymać w swoim ubraniu Z zewnątrz Międzynarodowa Stacja Kosmiczna przypomina wiele połączonych ze sobą olbrzymich puszek po napojach gazowanych. ISS składa się z pięciu członów – trzech amerykańskich i dwóch rosyjskich – połączonych wzdłuż osi podłużnej. Kolejne człony, zarówno te z Europy, Japonii, jak i ze Stanów Zjednoczonych, są podłączone jako odgałęzienia poprzeczne do lewej burty i do sterburty, a Rosjanie mają trzy własne, które przymocowano u góry i u dołu (punkty wyznaczające te kierunki nazywamy zenitem i nadirem). Między moim pierwszym lotem na stację a tą misją ISS powiększyła się o siedem członów, stanowiących znaczącą część jej rozmiarów. Ów rozrost nie jest dziełem przypadku, lecz konsekwencją kolejności montażu, którą ustalono na początku realizacji projektu budowy stacji kosmicznej w latach 90. Ilekroć cumują przy niej statki – dostawcze, takie jak rosyjski Progress, amerykański Cygnus, japoński HTV lub Dragon firmy SpaceX – na pewien czas pojawia się nowy „pokój”, znajdujący się zazwyczaj po stronie stacji zwróconej ku Ziemi; żeby się dostać do jednego z nich, muszę skręcić „w dół” zamiast w lewo lub w prawo. Pokoje te robią się przestronniejsze, gdy wypakowujemy przywieziony w nich ładunek, a potem znowu się zmniejszają, w miarę jak wypełniamy je śmieciami. (…) Czas na zewnątrz stacji będę musiał spędzić dopiero podczas pierwszego z dwóch planowanych spacerów w kosmosie, czyli za prawie siedem miesięcy. Fakt, że nie mogę wyjść, kiedy mi się podoba, to jedna z rzeczy dotyczących życia na pokładzie stacji kosmicznej, którą trudno sobie wyobrazić niektórym osobom. Zakładanie skafandra kosmicznego i opuszczanie stacji celem spaceru w kosmosie jest wielogodzinnym procesem, który wymaga pełnej uwagi co najmniej trzech osób na pokładzie oraz kilkudziesięciu następnych na Ziemi. Spacery kosmiczne stanowią najbardziej niebezpieczną czynność, jaką wykonujemy na orbicie. Prawdziwy Sojuz Nawet jeżeli na stacji wybuchnie pożar, nawet jeżeli wypełni ją trujący gaz, nawet jeżeli jakiś człon zderzy się z meteorytem i ulotni się z niego powietrze, można z niej uciec jedynie w kapsule Sojuza, którego bezpieczny odlot także wymaga przygotowań i planowania. Radzenie sobie z sytuacjami kryzysowymi ćwiczymy regularnie i podczas wielu tych ćwiczeń staramy się jak najszybciej przygotować Sojuz do odłączenia. Nikt jeszcze nie musiał go użyć jako tratwy ratunkowej i nikt nie ma na to ochoty. Stacja kosmiczna jest owocem międzynarodowej współpracy i wspólnym obiektem, ale w praktyce niemal cały czas spędzam w kilku członach, które wraz z amerykańskimi i japońskimi statkami przylatującymi na stację określamy mianem amerykańskiego sektora operacyjnego. Moi koledzy kosmonauci spędzają czas w sektorze rosyjskim składającym się z rosyjskich członów oraz rosyjskich statków Progress i Sojuz. Człon, w którym spędzam znaczną część dnia, to moduł amerykański, formalnie noszący nazwę Destiny, na ogół jednak nazywamy go „laboratorium”. Jest to supernowoczesne laboratorium naukowe ze ścianami, podłogami i sufitem zapełnionymi sprzętem badawczym. Ponieważ na pokładzie nie odczuwa się ciążenia, wszystkie powierzchnie przydają się do jego przechowywania. Są tam zestawy do eksperymentów naukowych, komputery, kable, kamery, narzędzia, materiały biurowe, lodówki – całe laboratorium jest nimi zagracone. Takie też sprawia wrażenie – osobom cierpiącym na nerwicę natręctw przypuszczalnie trudno byłoby tu żyć i pracować – ale za to w ciągu paru sekund mogę mieć w ręku rzeczy, których najczęściej używam. Jest też dużo rzeczy, po które nie mógłbym sięgnąć, gdyby mnie o to poproszono – w stanie nieważkości rozmaite przedmioty regularnie znikają i kontrola naziemna często wysyła nam listy gończe dotyczące zaginionych przedmiotów, przypominające te, które FBI rozwiesza w urzędach pocztowych. Od czasu do czasu ktoś z nas znajduje jakieś narzędzie lub część, która zaginęła przed laty. Jak dotychczas osiem lat to rekordowy czas, po którym zaginiony przedmiot znowu się pojawił. W większości pomieszczeń, w których spędzam czas, nie ma okien ani naturalnego oświetlenia; są za to jaskrawe świetlówki i szpitalne białe ściany. Pozbawione jakiegokolwiek naturalnego koloru człony stacji wydają się zimne i funkcjonalne niczym swego rodzaju więzienie. Ponieważ słońce wschodzi i zachodzi co 90 minut, nie możemy go wykorzystywać do rachuby

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 23/2018

Kategorie: Obserwacje