Wolność uczonych

Wolność uczonych

Badania naukowe nie powinny podlegać ocenom moralnym

Po to, by dążyć do prawdy, trzeba mieć zagwarantowaną wolność badań. Uczony w pełnym tego słowa znaczeniu – nie zaś naukowiec dążący do kariery, a tych jest wielu – powinien być pozbawiony uprzedzeń. Powinien także odznaczać się otwartością intelektualną i wrażliwością na kiełkujące nowe poglądy. Niczego nie powinien z góry oceniać ani odrzucać. Dla dążeń poznawczych zgubne jest niedocenianie wartości tak podstawowej jak doskonalenie własnego ja przez uczonego. Wolność uczonego wiąże się bowiem z koniecznością kształtowania charakteru, a w tym odwagi.
Motyw decyduje o wartości dzieł i czynów ludzkich. Stąd niepokojąca jest chęć kariery i zanik poczucia misji uczonych. Nauka staje się wtedy odduchowiona.

Dążenie do prawdy,

ciekawość poznawcza – oto motywy godne uczonego. Warto dodać, że zastosowania praktyczne nie wyczerpują wartości nauk. Na przełomie XIX i XX wieku Henri Poincaré podkreślał, że utylitaryzm nie powinien dochodzić do głosu w odkrywaniu prawdy. Uczony ma docierać do nieznanych obszarów rzeczywistości, to znaczy uzyskiwać wiedzę o czymś dotychczas niezbadanym. Ma docierać do prawdy, kierując się bezinteresownością.
Nie bacząc na konsekwencje swoich odkryć – bo te nie są możliwe do przewidzenia – uczony powinien starać się poznać to, co nieznane. Tych wysiłków nie powinna hamować świadomość, że dzieje każdej z nauk to zapis błędów, które człowiek popełnia, dążąc do pełniejszego poznania. Wyjątek stanowi tu historia filozofii, bowiem nadal są aktualne poglądy filozoficzne formułowane wcześniej, a nawet w starożytności.
Badania naukowe nie powinny podlegać ocenom moralnym. Są to odmienne dziedziny, podobnie zresztą jak prawo stanowione i moralność, ale to dygresja na marginesie. W dziedzinie nauk wartością podstawową jest prawda – zaś w moralności dobro. Trzeba przypomnieć, że żyjemy podobno w ustroju demokratycznym, to znaczy wieloświatopoglądowym. Przywoływane tak często pojęcie społeczeństwa obywatelskiego, którym rzekomo staliśmy się po 1989 r., przynosi możliwość przyjmowania różnorodnych poglądów moralnych. W takim razie bezsensowne jest żądanie, ażeby uczeni – na przykład – zaprzestali badań nad klonowaniem jako rzekomo niemoralnych. Badania takie mogą być oceniane jako niemoralne, ale jedynie w myśl określonej moralności. Nie muszę dodawać, że nie ma jak dotąd, mimo pragnień wielu, moralności ogólnoludzkiej ani też etyki uniwersalnej. Jedynie w państwie totalitarnym można oceniać, czy odkrycia uczonych są zgodne z moralnością.
Niektóre spośród odkryć naukowych, jeśli przybliżane są społeczeństwu, to wywołują nieraz ostre protesty. Pamiętajmy jednak, że te protesty są manipulowane przez tych, którzy mają wpływ na opinię publiczną. Ostatnio oburzenie dotyczy klonowania. Nie znając jeszcze w pełni tego zjawiska, roztacza się

wizje wzbudzające grozę

i przerażenie. Sterowanie reakcjami społeczeństwa ułatwia kultura masowa. Nasuwa się myśl o czasach, gdy uczeni ginęli na stosach. Głęboki szacunek budzi ich postawa.
Uczni, którzy wbrew poglądom większości z uporem dążyli do prawdy, powinni stać się wzorem. Życie Kopernika, Giordana Bruna, Spinozy czy Marii Skłodowskiej-Curie to przykład tego, że uczeni kierując się ideałami, nie powinni mimo trudności zbaczać z wytyczonej przez siebie drogi. Bolesne, że dopiero po śmierci niektórzy zyskują należne im uznanie. Niestety, dla naszej polskiej mentalności charakterystyczne jest mogilnictwo.
Uczeni odkrywając to, co nieznane, rozwiązują zarazem problemy istnienia człowieka. Trudno zrozumieć tych, którzy cenią wolność i stwierdzają, że jest ona stanem faktycznym w Polsce, ale zarazem chcą ograniczać wolność uczonych. Trudno także zrozumieć tych, którzy godzą się z tym, że produkuje się broń mającą na celu zabijanie ludzi i zwierząt, natomiast „rozdzierają szaty” z powodu niektórych badań naukowych.
Jeżeli Kościół rzymskokatolicki głosi zakaz klonowania, to nie znaczy, że uczeni, którzy pozostają poza obrębem tego Kościoła, mają się podporządkowywać tym zakazom. Nie ma również najmniejszego uzasadnienia, ażeby przepisy prawne wyrażały poglądy moralne jednej z grup światopoglądowych w państwie. Jeżeli tak się stanie, to będzie bezsporny dowód, że Polska jest krajem wyznaniowym. Uważam, że uczony, który jest katolikiem, powinien podporządkować się uznawanym przez siebie autorytetom. Ale pozostałym uczonym należy się wolność dla podjętych badań.
Niemal wszystko można spożytkować w pozytywnym albo negatywnym celu. Ale nie wolno zatrzymywać badań dotyczących klonowania ze względu na możliwe negatywne ich wykorzystanie. Nie mam wątpliwości co do tego, że ogół boi się nowych dróg i chętnie kroczy utartymi ścieżkami. Absurdem jest wrzawa i chęć zakazu klonowania, bo przecież wyłączając fanatyków wybranych idei oraz ludzi pogrążonych w depresji, każdy chce żyć jak najdłużej. Do spotkania z Bogiem po tamtej stronie nie śpieszą się również kapłani poszczególnych religii. Najsilniejszy jest w nas instynkt samozachowawczy. Skoro mogą mu sprzyjać wyniki badań nad klonowaniem, to dlaczego powstają koncepcje, by karać za nie? Dodam, że odejście od kazuistyki jest zdobyczą nowoczesnych kodeksów. Wprowadzenie więc zapowiadanych kar za badania nad klonowaniem byłoby nawet z formalnego punktu widzenia regresem.
Pamiętajmy ponadto, że ograniczenie wolności badań naukowych w jakiejś dziedzinie i wprowadzenie restrykcji byłoby otwartą furtką dla wprowadzania kolejnych ograniczeń, również i w innych dziedzinach.
Mówiłam już o tym publicznie, że aprobata dla klonowania budzi obecnie emocje podobne do tych, które wcześniej wywołała sprawa przerywania ciąży. Uogólniając, można powiedzieć, że każdy pogląd, który różni się od opinii Watykanu, wywołuje w Polsce sensacje, o ile jest publicznie wyrażony.

Przedłużanie ludzkiego życia

i zdrowia człowieka to wartości o tak fundamentalnym znaczeniu, że wszelkie wysiłki mogące zadość uczynić tym oczekiwaniom należy cenić w sposób szczególny. Wyrasta stąd postulat, by doprowadzić do zakazu odpowiadania terrorem na terror. Szerzej ujmując ten problem, należałoby jak najspieszniej przeobrażać świadomość współczesnego pokolenia, nasycając ją ideałami pacyfistycznymi. Nie jestem w stanie zrozumieć bierności ludzi kochających życie wobec przygotowań do możliwej wojny. Nie rozumiem także duszpasterstwa w wojsku, skoro każda wojna narusza jedno z dziesięciu przykazań.
Energię skoncentrowaną na proteście wobec klonowania należałoby skierować na lepsze urządzenie świata. Przecież codziennie ludzie umierają z głodu! I niestety, wiedza o tym nie prowadzi do żadnych konstruktywnych zmian.
Państwo powinno być neutralne światopoglądowo. Jest to jeden z podstawowych postulatów socjaldemokratycznych i urzeczywistnienie go jest możliwe. Wszystko zależy od uczciwości i odwagi sprawujących władzę.

Autorka jest profesorem filozofii, senatorem wybranym z listy SLD

 

Wydanie: 19/2002, 2002

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy