Wolność w Zakopanem

Wolność w Zakopanem

Bukowina Tatrzanska k/Zakopane, 03.12.2021 r. Ruszyl pierwszy stok narciarski na Podhalu.,Image: 646221210, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Marcin Szkodzinski / Forum

Złośliwi mówią, że zamiast sylwestra marzeń będziemy mieli sylwestra zakażeń Krótkie listopadowe dni nie zatrzymały spragnionych gór turystów. Mimo późnej jesieni szlaki, restauracje i hotele pełne były gości. Dopiero pierwszy weekend grudnia okazał się dużo spokojniejszy. Spadł śnieg, przyszedł silny wiatr i TOPR ogłosił drugi stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach. Krupówki wypełniły się zakopiańczykami, ludzie się znają i pozdrawiają z uśmiechem, czasem zatrzymują, żeby porozmawiać. – Każdy już wie, jakie ten drugi ma poglądy, są to poglądy wykluczające się zupełnie, a mimo to jakoś nie widzę, żeby naruszało to dobre, no, powiedzmy, poprawne relacje – zauważa dziewczyna, która pod Giewont przeprowadziła się rok temu. A frontów walki jest wiele. Jeden ogniskuje się wokół szczepionek. – Ja się nie zaszczepiłem, bo nie lubię, jak ktoś mnie do czegoś zmusza – ogłasza wszem wobec mężczyzna wykształcony, pracujący w państwowej instytucji. Po chwili dodaje: – Nawet jakbym był chory, to nie stwarzam zagrożenia, bo już nikt do nas nie przychodzi. Inną frakcję stanowią osoby przekonane, że wrogie siły ukrywają przed nami prawdę o szkodliwości szczepień. Zdarzają się także apele do sumienia zaszczepionego: – 2% osób umiera od przyjęcia szczepionki, a pan mówi, że dobrze się szczepić. Czy jest pan gotów ponieść odpowiedzialność za śmierć tych ludzi? – pyta pani Maria, miłośniczka wysokogórskich wycieczek z przewodnikiem. Nie wyjaśnia, skąd wzięła te śmiertelne procenty, a ja usiłuję policzyć, ilu moich zaszczepionych znajomych musiałoby umrzeć, gdyby ta statystyka była prawdziwa. Na pytanie o szczepionki inaczej reagują przedstawiciele służby zdrowia: – Chorują wszyscy, zaszczepieni i niezaszczepieni, to fakt, ale faktem jest też, że najczęściej umierają ci niezaszczepieni. Z osób hospitalizowanych ze względu na covid, czyli tych, które chorobę przechodzą ciężko, ok. 95% to osoby niezaszczepione – informuje Jan Zuber, lekarz pracujący na oddziale covidowym zakopiańskiego szpitala. – Krążą różne anegdoty o zażartych antyszczepionkowcach, którzy, umierając, mówili, że szczepienia są niepotrzebne, bo covid to fikcja wymyślona przez wielkie korporacje lub przez ruski wywiad – opowiada ratownik medyczny. Jan Zuber mówi co innego: – Większość chorujących na covid tłumaczy się, że nie miała czasu na szczepienie. Wersję Zubera potwierdza opublikowany w „Tygodniku Podhalańskim” wywiad z Jerzym Toczkiem, koordynatorem ds. szczepień w powiecie tatrzańskim. Dopiero teraz, po sezonie letnim, coraz więcej osób zgłasza się do zaszczepienia pierwszą dawką. Na początku grudnia na Podhalu liczba zaszczepionych nie przekroczyła 50%, dokładniej: Zakopane – 47,4% zaszczepionych, gmina Kościelisko – 32,7%, Bukowina Tatrzańska – 31,4%, a gmina Poronin – 29,4%. Za tą statystyką idzie przeciążenie lokalnych szpitali. W Zakopanem ze względu na powiększanie liczby miejsc dla pacjentów covidowych zamknięto oddział ginekologiczny. Zagadnięta o to pielęgniarka przyznaje: – Tak, szkoda, bo nasz oddział był zaraz po remoncie. Teraz budują tam ścianki działowe. To samo zrobili rok temu z ortopedią, nawet nie wypełnili tych miejsc chorymi, ale musieli najpierw zbudować te ścianki, a potem je rozebrać. – Mamy już doświadczenie i jesteśmy dobrze zorganizowani, żeby radzić sobie z kolejną falą wirusa, problem jednak w tym, że brakuje miejsc dla pacjentów niecovidowych, w okolicznych szpitalach również tych miejsc nie ma, a sezon dopiero się zbliża. Tak, uważam, że ewentualne restrykcje bardzo by pomogły w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa – Jan Zuber wygłasza tezę bolesną dla większości mieszkańców Podhala. Ludzie żyjący z turystyki o restrykcjach nawet nie chcą myśleć. – Dla nas nowy lockdown oznacza bankructwo, bo kolejnej zimy bez zarobków już nie wytrzymamy – powtarzają przewodnicy, instruktorzy jazdy na nartach, właściciele pensjonatów i hoteli. Biedni i bogaci. Wszyscy liczą, że następnego lockdownu nie będzie, zabrali się do pracy i szykują do zbliżającego się sezonu. Budujący scenę robotnicy bluzgają głośno, bo jeden z podniesionych przez dźwig elementów nie chce trafić na swoje miejsce. Inni w milczeniu rozładowują dziesiątki metalowych barierek mających pomóc w zachowaniu bezpieczeństwa. To nie prywatna inicjatywa, tylko przygotowania do kolejnej edycji państwowego sylwestra. – Widziałem dzisiaj, że koło dworca po czterech miesiącach przygotowań leją asfalt w zamarznięte błoto, a potem jadę ulicą Kościuszki

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 51/2021

Kategorie: Kraj