Wolny rynek i zamordyzm

Wolny rynek i zamordyzm

Pamiętam doskonale, jak na początku naszej transformacji upowszechniano w Polsce mit, że gospodarka wolnorynkowa niejako z konieczności wiąże się z demokracją. Że jedna bez drugiej wręcz nie może istnieć. Mit ów nie został stworzony ad hoc. Jego historyczne źródło bije z pewnością w XIX-wiecznym liberalizmie spod znaku Johna Stuarta Milla. Ciekawe, że w Polsce kolportowany był wtedy, gdy całkiem świeże dane empiryczne mu przeczyły. Myślę o Chile pod rządami Pinocheta. To tam nastąpiło połączenie wolnego rynku (kapitalizmu) z zamordyzmem. Model ten został de facto wykorzystany także gdzie indziej, że wspomnę jedynie Koreę Południową, Chiny i Singapur. Powyższy wstęp był mi potrzebny do tego, aby pokazać, że owa historycznie zrealizowana możliwość wciąż jest aktualna. I to nie w Azji czy w Ameryce Południowej, ale w Europie. Wystarczy popatrzeć na rozwój wypadków w Hiszpanii. Ale i bliżej – w Polsce. Oto rosną akcje partii, która bez ogródek mówi, czego chce: maksymalnej swobody gospodarowania i zamordyzmu. Mam na myśli rzecz jasna Konfederację. Jej hasła, łączące libertarianizm z antydemokratyzmem i potępieniem pluralizmu ideowego oraz politycznego, nacjonalizmem i fundamentalizmem katolickim, to wbrew opiniom wielu komentatorów wcale nie wyraz niespójności wewnętrznej, ale raczej propozycja wprowadzenia w życie ustroju, który historycznie tu i ówdzie już się ziścił. Przerażającego. I to w wielu wymiarach. W sferze nadbudowy, aby użyć tej formuły Marksa, z powodu wyraźnych tendencji antydemokratycznych i autorytarnych, by nie rzec totalitarnych, w sferze bazy (gospodarki) – z powodu ogromnej szkodliwości i zarazem naiwności. Co do tej ostatniej sprawy: program Konfederacji ilustruje chęć wejścia na ścieżkę, która prowadzi dokładnie w odwrotnym kierunku do tego, co najlepiej się sprawdziło w dotychczasowej historii ekonomicznej Zachodu. Chodzi mi o nordycki model kapitalizmu, w którym swobodzie gospodarowania towarzyszy silne i aktywne państwo, dbające o to, aby kapitalizm był starannie uregulowany, a ludzie mieli poczucie bezpieczeństwa socjalnego. O sukcesach tego modelu świadczą czołowe miejsca zajmowane przez państwa skandynawskie w rankingach jakości życia. W tej sytuacji libertarianistyczny przepis na szczątkowe państwo i faktyczny anarchokapitalizm to de facto przepis na gospodarcze i społeczne nieszczęście. Że jest ono nieuchronne, przekonuje ponownie historia. I wcale nie chodzi tylko o ogromne kłopoty, które od lat przeżywa Chile, niemogące się otrząsnąć z neoliberalnej traumy zafundowanej przez „chłopców z Chicago” – grupę skrajnie wolnorynkowych ekonomistów wykształconych na tej uczelni w latach 70. XX w. Również Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania pod wpływem neoliberalnych/libertarianistycznych idei, głoszonych przez wspierających Pinocheta papieży wolnorynkowego ładu: Friedricha Augusta von Hayeka oraz Miltona Friedmana, a politycznie realizowanych przez Margaret Thatcher oraz Ronalda Reagana, zafundowały sobie ustrój ekonomiczny i społeczny, który doprowadził je do dzisiejszego kryzysu. Najbardziej przerażająca w sprawie Konfederacji jest jednak skala jej poparcia wśród młodych. Nie przeszkadza im ani haniebny wymiar moralny postulatów tej partii z faktycznym socjaldarwinizmem na czele (przetrwać powinni najlepiej przystosowani, najsilniejsi, najbardziej bezczelni i pozbawieni skrupułów), ani niemądry przekaz ekonomiczny z głównym a nierozsądnym postulatem ciągłego obniżania podatków czy wręcz ich likwidacji. Ta ostatnia sprawa jest szczególnie ciekawa, ponieważ w wielu analizach mówi się, że przesłania ona wielu młodym ludziom wszystko inne. Świadczy to o ich braku wiedzy ekonomicznej i o wielkiej naiwności – na szczęście z wiekiem to podobno przechodzi; wiarę, że bez niczyjej pomocy można sobie doskonale poradzić, brutalnie weryfikuje życie. Bez podatków niemożliwe jest życie w solidarnej wspólnocie państwowej, w której słabsi mogą liczyć na wsparcie silniejszych (pomoc społeczna), a każdy może korzystać z usług społecznych na przyzwoitym poziomie (edukacja, służba zdrowia, transport publiczny, kultura). I ponownie już jeden rzut oka na świat pokazuje, że dobrze się żyje w krajach skandynawskich, gdzie są wysokie podatki, za to usługi społeczne na znakomitym poziomie, a nie w krajach, gdzie podatki są niskie, ale też na usługi społeczne nie ma co liczyć, ponieważ wszystko zostało sprywatyzowane i poddane logice działania rynku kapitalistycznego (Chile, kraje tzw. Trzeciego Świata). Na koniec pozostaje zadać pytanie, kto wyhodował potwora, o którym mowa. Moim zdaniem wszyscy ci, a było ich mrowie, którzy od początku naszej transformacji łączyli ultrakonserwatyzm od góry z ultraliberalizmem od dołu. Dziś mogą sobie pogratulować. Rzesze młodych ludzi wychowane przez ich ideologię wolnego rynku jako złotego cielca chcą wreszcie zrealizować ideały swoich ojców.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 32/2023

Kategorie: Andrzej Szahaj, Felietony