Wraca przeszłość
Moje uwidaczniane w tych Zapiskach zaniepokojenie narastającą u nas, i w sporej części Europy, falą nastrojów sprzyjających powstawaniu politycznych ruchów neototalitarnych było – przez różnych bojowników jedynie słusznej prawdy – wielokrotnie wyśmiewane. A jednak… oto w Austrii wybucha skandal z masowym poparciem partii Haidera, głoszącej hasła bardzo bliskie nazistowskiej propagandzie, po Berlinie przemaszerowała niedawno silna grupa pod wezwaniem jawnie hitlerowskim, nawet umundurowana odpowiednio i tak dalej, i dalej. Ruszają też do szturmu fanatyczni muzułmanie. Z niechęci do Rosji jako takiej przemilczano u nas fakt, iż wojna w Czeczenii miała u zarania agresję bojowników islamskich i wielce prawdopodobne zamachy na ludność cywilną w Moskwie. Reakcja Moskwy była, oczywiście, w starym stylu, czyli niezwykle brutalna – ale znając dość dobrze tamten kraj, obawiam się, że właśnie na taki odwet było społeczne zapotrzebowanie. Postępowanie wobec Rosji i ocena tamtejszych zdarzeń wymaga wielkiej wyobraźni. Ponoszę pewną wcale nie małą, część odpowiedzialności za przyjęcie tego gigantycznego na pół azjatyckiego kraju do Rady Europy. Sporo się za tym nagardłowałem, gdy sprawa “stała na wokandzie”. Trzeba i w swoim sumieniu i w politycznym rachunku zawsze rozważać, co jest lepsze i skuteczniejsze. Czy izolowanie Rosji aż wydobrzeje po 70 latach totalitarnej, ciężkiej choroby, czy włączenie jej do rodziny demokratycznych państw Europy, wraz z koniecznością tolerowania bardzo powolnego kiełkowania tam elementarnych zasad demokratycznego współżycia? Któryś z prawicowych dziennikarzy lapnął niedawno opinię, iż Rosję przyjęto do Rady Europy przedwcześnie, bo… i tak dalej, wyliczankę jej grzechów każdy może sobie sam ułożyć, nawet jeśli sporo pominie – wiele jeszcze zostanie do ujawnienia. Prawicowi mądrale nie wiedzą zapewne, albo udają niedoinformowanie, że wraz z rozpoczęciem procedury przyjmowania Rosji do RE zdarzyło się, chyba po raz pierwszy w historii, coś tak niezwykłego, jak dostęp prawników europejskich do różnych zakamarków tamtejszego systemu sądownictwa, więziennictwa i w ogóle prawa. Choćby to, że Jelcyn ugiął się pod presję europejskich pojęć i wydał dekret zawieszający wykonywanie kary śmierci. Naszym aktywnym propagatorom stosowania kary śmierci to się może nie podobać, ale w europeizacji rosyjskiego systemu prawnego był to krok milowy. Nie wiem, jak się skończyła sprawa wyjęcia więzień śledczych z gestii władz policyjnych i podporządkowanie ich ministrowi sprawiedliwości, ale było takie żądanie. Mimo tych, tu tylko przykładowo wymienionych sukcesów, należy się liczyć z tym, że zarówno Rosja, jak Ukraina i wiele innych państw powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego – będzie sobie europejską cywilizację prawną, zasady szanowania praw człowieka i prawa humanitarnego, tego, co reguluje postępowanie w konfliktach zbrojnych – przyswajać powoli i z oporami, gdyż długie lata trwania ustroju komunistycznego sprawiły, że umysły tamtejszych ludzi są kształtowane nieco odmiennie od tego zasobu pojęć, które uformowały cywilizację europejską Wróćmy jednak od spraw rosyjskich do zagrożeń neototalitarnych, pojawiających się w wielu krajach Europy, nie wyłączając Polski, która choć jeszcze jest państwem w pełni demokratycznym, ma znakomitą konstytucję i względnie niezależne sądy – to jednak snują się po naszym kraju złe ciągoty. Marzą się szubienice, sądy doraźne, wysokie kary. Są nawet w Sejmie jawni fanatycy zbrodniczego Pinocheta, działają różne ligi spod ciemnej gwiazdy, ukazują się pisma i książki pełne zachęty do powrotu w totalitarną ksenofobiczną przeszłość. Smutne jest to, że ludzie o takim skrzywieniu psychicznym skupiają się wokół Kościoła katolickiego i jego różnych instytucji, kierowanych przez osoby konsekrowane i świeckie, głoszące wszędzie i wszystkim swe przywiązanie do chrześcijaństwa. Nawet wspaniały Katolicki Uniwersytet Lubelski nie ustrzegł się powstania w szeregach jego nauczycieli akademickich swoistej jaczejki, szerzącej brzydkie myśli i słowa o jawnie neototalitarnym zapachu. Piszę o tych zagrożeniach nieustannie, gdyż zmusza mnie do tego pamięć okoliczności w jakich rodziły się w mijającym XX wieku wielkie zbrodnie i podłe myśli. Wszelkie rasizmy, szowinmizmy, antysemityzmy, wszelka pogarda dla innych i chęć uznawania inaczej myślących za wrogów Boga i ojczyzny rodziły się w XX wieku w środowiskach ludzi zbędnych, ludzi zepchniętych na margines społeczeństwa. Ta epoka nie minęła. Widać już na horyzoncie przemian, jakie zawsze niesie prąd historii, ponownie









