Wygrani przegrani

Wygrani przegrani

Mieszane uczucia wobec wyników wyborów samorządowych. Marzyła się klęska PiS, a ma ono nieznacznie lepszy wynik niż KO. Wina Tuska, trzeba było iść w koalicji z Lewicą, a nie stawiać na jej marginalizację. Ładna pogoda i młodzi nie poszli głosować. Statystyki mówią, że wieś zdecydowanie głosowała na PiS, a młodzi, gdy głosowali, to zdecydowanie przeciwko PiS. Jak spojrzeć na to z lotu ptaka, Koalicja 15 Października jednak wygrała. Ale wzmocnił się też Kaczyński. Pyrrusowe zwycięstwo. PiS z prezesem i jego zepsutą konserwą nie ma szans na przyszłość. W wiek wyborczy wchodzą młode roczniki, jak mój syn, są bardzo liberalne. Półprzytomni staruszkowie zakochani w prawicy odchodzą w niebyt. PiS z prezesem nie zmieni jednak obskuranckiego oblicza, a z tym obliczem nie ma szans na przyszłość. Jakby nie dosyć dramatu, PiS bez prezesa się rozpadnie, więc jak 15 października PiS wygrało, ale przegrało. Dla koalicji ostrzeżenie, by się nie kłócić. Generalnie PiS, chociaż opornie, kontynuuje tendencję spadkową. Faktem jest druzgocąca klęska prawicy we wszystkich dużych miastach, krzyczący podział na Polskę wschodnią, czyli dawny zabór carski, i zachodnią, na młodą i starą, na inteligencką i lud. I jest nieprzemakalność sekty pisowskiej. Skrajnie przerażona rządami Tuska karnie i w trwodze ruszyła na wybory.   Mam stały kontakt z Karoliną i Violą, obie mieszkają w Jerozolimie. Piszą, że sytuacja jest beznadziejna. Natomiast Nina, lekarka z Aszkelonu, miasta blisko Gazy, pisze mi: „U nas źle jak jeszcze nigdy. Cała nasza »góra« powinna popełnić samobójstwo, nawet służę pomocą – jeśli trzeba”. I ta niezręczność i arogancja izraelskiej dyplomacji. Izraelski ambasador w Polsce Jaakow Liwne musiał nagadać głupstw po ataku na konwój humanitarny, w którym zginął Polak. Zgadzam się z Witoldem Juraszem, że Liwne wyraźnie Polski nie lubi, a przecież ambasador powinien chociaż trochę lubić kraj, w którym urzęduje, jeśli to nie jest dyktatura. Liwne skupia się głównie na polskim antysemityzmie, którego za wiele, ale teraz nie dominuje. Polska należała do krajów wspierających Izrael, co było widoczne w mediach. Przez ambasadora trzeba chyba używać czasu przeszłego. Zgadzam się z Juraszem: „W wypadku ambasadorów Izraela profesjonalizm mierzy się jednak również jeszcze jedną miarą. Tą, która pokazuje, czy ambasador przyczynia się do spadku, czy też do narastania nastrojów antysemickich”. Ambasador Liwne przyczynił się na pewno do tego drugiego. Jest więc poruszenie i wzmożenie wśród polskich antysemitów, których wielu, szczególnie w starszej generacji, i zakłopotanie wśród Izraelowi życzliwych. Izraelczycy tym bardziej nie mogą teraz zaatakować tego, co zostało z Gazy, a muszą to zrobić, bo tam podziemne miasto Hamasu i zakładnicy. Wszyscy już zapominają, od czego to się zaczęło, hamasowcy zamordowali ponad tysiąc osób, gwałcili i mordowali kobiety, mordowali małe dzieci i obcinali im głowy, byli bardziej okrutni niż hitlerowcy. I są zakładnicy. Jakie państwo mające potężną armię zignorowałoby taką zbrodnię? A przecież bliższy nam dramat na Ukrainie, już do niego przywykliśmy, nawet do zapachu III wojny światowej. Myślę o moich synach. Wprowadzenie obowiązkowej służby wojskowej w Polsce, chociaż odległe, staje się realne. Poczucie absurdu tych wszystkich wojen i wzajemnych mordów. Odczuwa się to dotkliwie, jak już się jest w starszym wieku, wtedy w pełnym blasku widać ten absurd.  Wydałem w Austerii tomik wierszy „Epoka wymierania”, sam miałem pomysł, by na okładkę dać wizerunek trylobita. Ta okładka to mój najładniejszy wiersz. Trylobit jest jak przybysz z kosmosu. Mam słabość do tych skamielin. W domu mam kilka trylobitów, czasami głaszczę ich karbowane grzbiety. Wiersze są o starzeniu się, starości i umieraniu. Moja żona wpadła w panikę, jak je przeczytała. Nie wiedziała, że jestem taki stary. Ja też się nimi zmartwiłem. Spotykam się ze znaną pisarką, pijemy kawę, ona trochę młodsza ode mnie. Mówi: „Wiesz, czuję, że zaraz umrę”. A nie jest na nic chora. Ja tylko wiem, że powszechnie umierają moi znajomi. Kiedyś robili to ostentacyjnie, w blasku reflektorów, teraz szeptem.  Wracając do tomiku, mam już do niego dystans i widzę, że trochę wierszy jest martwych, kołyszą się wśród żywych jak śnięte rybki w akwarium. Jak mogłem ich nie usunąć? Zepsuło mi to przyjemność z wydania tej książki, która i tak jest,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun