Współczesne niewolnictwo

Współczesne niewolnictwo

Workers walk towards the construction site of the Lusail stadium which will be build for the upcoming 2022 Fifa soccer World Cup during a stadium tour in Doha, Qatar, December 20, 2019.,Image: 489107781, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: KAI PFAFFENBACH / Reuters / Forum

System kafali pozbawia migrantów pracujących na Półwyspie Arabskim wszelkich praw Kiedy w październiku ub.r. pojawiły się doniesienia sugerujące, że Saudowie zdecydują się na zniesienie systemu kafali, organizacje praw człowieka podchodziły do tych informacji z ostrożnością. Arabia Saudyjska nie byłaby pierwszym krajem regionu, który zapowiedział daleko idące zmiany w systemie wpływającym na życie milionów migrantów, a później nie wywiązał się z obietnic. Poprzednio zrobiły tak Bahrajn i Katar, nazywając częściowe reformy abolicją. Gdy zatem w marcu tego roku zmiany weszły w życie, nikogo nie zdziwiło, że aktywiści uznali je za niewystarczające. Jedynie najzagorzalsi miłośnicy saudyjskiej monarchii mówili (i wciąż mówią), że system, nazywany nierzadko współczesnym niewolnictwem, został zniesiony. Human Rights Watch wyraźnie zaznacza, że zmiany może do pewnego stopnia poprawiły sytuację migrantów, ale kraj nadal odmawia im wielu podstawowych praw, a sytuacja w sąsiednich państwach jest niewiele lepsza. Szlachetne początki Takie układy są legalne we wszystkich krajach Rady Współpracy Zatoki Perskiej, w skład której wchodzą Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman, Kuwejt, Bahrajn i Katar, a także w Jordanii i w Libanie. Migrantów jest tam niejednokrotnie więcej niż rdzennych mieszkańców, którzy cieszą się przywilejami umożliwiającymi korzystanie z siły roboczej zdecydowanie tańszej niż lokalni pracownicy, którzy zresztą często nie chcą się podejmować niskopłatnej pracy. Kafil, czyli sponsor, zobowiązuje się do pokrycia kosztów przyjazdu pracownika do kraju, jego utrzymania na miejscu i wypłacania mu uzgodnionej w umowie stawki. Kuszeni obietnicą wysokich zarobków migranci przyjeżdżają tłumnie, głównie z Azji Południowej i Afryki, lecz na miejscu nierzadko okazuje się, że obietnice są bez pokrycia. System daje sponsorom i pracodawcom niemal nieograniczoną kontrolę i nad zatrudnieniem, i w ogóle nad pobytem pracownika w kraju. Migranci w większości przypadków potrzebują pozwolenia kafila nie tylko na zmianę pracy, ale również na opuszczenie kraju czy choćby miejsca pracy (które często jest tożsame z miejscem zakwaterowania, zwłaszcza w przypadku opiekunek i pracownic domowych). Za złamanie tych zasad pracownikowi grozi zwolnienie i deportacja lub nawet aresztowanie. Trudno natomiast jest mu się bronić przed nadużyciami i przemocą ze strony kafila. Korzenie kafali są szlachetne i daleko im do dzisiejszych skojarzeń. System wywodzi się z muzułmańskiego prawodawstwa, które zakładało, że adopcja dziecka w zachodnim rozumieniu jest niezgodna z islamem, w szczególności z treścią 33. sury Koranu. Zamiast tego ktoś, kto decyduje się na objęcie dziecka opieką, zobowiązuje się do jego utrzymania, zaznaczając jednak, że nie jest ono częścią rodziny. Przysposobione dziewczynki muszą np. zakrywać hidżabem włosy w obecności reszty domowników. Podopiecznym nie przysługuje prawo dziedziczenia po kafilu, nie mogą też zwracać się do opiekunów jak do ojca i matki ani nazywać ich dzieci braćmi i siostrami. Mogą natomiast wchodzić z nimi w związki małżeńskie – bez tego po osiągnięciu pełnoletniości muszą opuścić dom, w którym się wychowały. Dzisiaj jednak wielu muzułmańskich uczonych i duchownych inaczej patrzy na pełną adopcję, uważając, że jest ona dopuszczalna, o ile dziecko zna prawdę o biologicznych rodzicach. Tradycję kafali praktykują także Beduini, którzy udzielając gościny obcym, nadają im tymczasowy szczególny status w ramach plemienia, zapewniający ochronę i nakładający na członków społeczności obowiązek utrzymania takiej osoby i poniesienia konsekwencji, jeśli gość zdecyduje się złamać prawo lub narazi się innemu plemieniu. Imigrant do wszystkiego System ten został przekształcony w latach 50. XX w. w odpowiedzi na potrzeby rynku pracy w bogacących się państwach Półwyspu Arabskiego. Zagraniczni pracownicy byli niezbędni do realizacji rozmaitych projektów, zwłaszcza na kontraktach tymczasowych, które pracodawca mógł zerwać w okresach recesji. Początkowo preferowano pracowników z innych krajów arabskich, w szczególności Egipcjan, Palestyńczyków i Jemeńczyków, ale od lat 70. na półwysep, do Libanu i Jordanii zaczęło przyjeżdżać coraz więcej Filipińczyków, Pakistańczyków, Hindusów i Etiopczyków. Dzisiaj, według szacunków ONZ, migrantów jest 35 mln, pracują zaś we wszystkich sektorach gospodarki – od pomocy domowych, przez pracowników budowlanych, po naukowców. Wielu z nich nie podlega jednak miejscowym przepisom prawa pracy, bo kafala jest jurysdykcją resortu spraw wewnętrznych. Skutecznie utrudnia to dołączanie do związków zawodowych czy dochodzenie swoich praw przed sądem. Co gorsza, popularna jest także konfiskata paszportu przez sponsora od razu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 28/2021

Kategorie: Świat