Wszechwładny prezydent

Wszechwładny prezydent

A man hold a picture of Turkey's President and ruling Justice and Development Party, or AKP, leader Recep Tayyip Erdogan while celebrating outside the party headquarters in Istanbul, Sunday, June 24, 2018. Early partial results in Turkey's presidential elections Sunday showed incumbent Recep Tayyip Erdogan in the lead, with challenger Muharrem Ince in second place. (AP Photo/Emrah Gurel), APTOPIX

Erdoğan wygrał wybory, trwale konsolidując swoją władzę. Nie tylko turecką opozycję czekają ciężkie czasy Korespondencja z Berlina Zwycięstwo prezydenta Turcji i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) można nazwać punktem zwrotnym w historii tego kraju. Recep Tayyip Erdoğan skonsolidował władzę przynajmniej na następne pięć lat, a swoboda w dokonywaniu kolejnych zmian może mu ją zapewnić na jeszcze dłużej. Nowa rzeczywistość polityczna nad Bosforem pozwoli mu w przyszłości bezpośrednio powoływać ministrów i sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz wydawać dekrety prezydenckie. Mimo że zachodnie media i politycy spodziewali się wiktorii Erdoğana, tak wyraźne zwycięstwo zgasiło resztki optymizmu. – Teraz będzie tylko gorzej – obawia się Cem Özdemir, były szef niemieckiej partii Zielonych. Wszystko bowiem wskazuje, że Erdoğan zdobył absolutną większość głosów, eliminując przeciwników już w pierwszej turze. Wprawdzie AKP straciła w porównaniu z 2015 r. 7 pkt proc., zdobywszy tym razem „jedynie” 42,5%, dzięki czemu opozycja wróciła na scenę polityczną, ale Erdoğan i tak będzie mógł ograniczać jej prawa, kiedy tylko zechce. I to mimo że zwycięstwo odniósł – podobnie jak w referendum z 2017 r. – w głęboko podzielonym kraju, w którym połowa społeczeństwa odrzuca jego dyktatorskie zapędy. Znikoma przewaga głosów i liczne skargi na nieprawidłowości w lokalach wyborczych nie przeszkodziły liderom AKP już wcześniej uznać się za zwycięzców. Czerwcowe wybory były ostatnią okazją, aby odrzucić zapowiedziane zmiany w konstytucji, co Erdoğan zresztą po ogłoszeniu wyników podkreślił. – Dzisiaj wybraliście nie tylko rząd i prezydenta, ale też zupełnie nowe państwo – powiedział. Zapędzona w kozi róg opozycja będzie musiała w tej sytuacji na nowo się odnaleźć. Niemiecki bastion Sensacyjne zwycięstwo Erdoğan odniósł także w Niemczech, gdzie duża część tureckiej mniejszości otacza kultem „sułtana z Ankary”. Turcy w Niemczech masowo go poparli, w prawie wszystkich okręgach uzyskał lepszy wynik niż w ojczyźnie, w nadreńskim Essen zdobył nawet 80%. Po ogłoszeniu wyników ulicami większych niemieckich miast przeszły korowody świętujących wygraną swojego „wodza” rodaków, w tym ludzi młodych, urodzonych już w Niemczech. Na berlińskim Kurfürstendammie setki osób z tureckimi flagami zakłócało ruch, policja musiała interweniować. Nie doszło jednak do poważniejszych zamieszek w największym tureckim mieście poza granicami Turcji. – Ci ludzie nie fetują Erdoğana, ale protestują przeciwko naszej zachodniej liberalnej demokracji. To smutne, lecz oni nie różnią się niczym od AfD. Powinniśmy się tym zająć – zażądał Özdemir na Twitterze. Więcej pracy miała policja na ulicach Duisburga, kolejnego obok Essen i Berlina niemieckiego bastionu AKP. Ponad 1000 osób tureckiego pochodzenia skandowało tam na ulicach: „Erdoğan, nasz lider!”, odpalając fajerwerki. Nie doszło do zatrzymań, ale policjanci spisali odpowiedzialnych za „nadmierne natężenie hałasu”. To krzyżyki postawione na kartach do głosowania przez niemieckich Turków sprawiły, że Erdoğan już w pierwszej turze zdystansował cieszącego się rosnącą popularnością Muharrema İncego z opozycyjnej partii CHP. Połowa z 3 mln żyjących w RFN Turków mogła do 19 czerwca oddać głos w 13 lokalach wyborczych na terenie Niemiec. Frekwencja wyniosła ok. 50% i nigdy wcześniej nie była tak wysoka. Ci, którzy nie zdążyli zagłosować w terminie, mieli jeszcze możliwość oddania głosu w specjalnych lokalach na lotniskach, w portach i na przejściach granicznych w Turcji. Wielu zastanawia się, dlaczego Erdoğan wśród niemieckich Turków cieszy się często większą estymą niż u siebie w kraju. – To proste, wielu Turków w RFN żyje w otwartym i wolnym społeczeństwie, nie wiedząc, jak wygląda rzeczywistość w Turcji pod rządami AKP. Nie widzą, jak terroryzowani są ludzie o innych zapatrywaniach, nie czują kryzysu gospodarczego, w którym znalazła się Turcja – tłumaczy Seyran Ates, turecka adwokatka z Berlina. Jej zdaniem przyczyną zwycięstwa AKP w Niemczech jest też fakt, że mimo wysokiej frekwencji dużo osób o innych poglądach zostało zastraszonych albo bało się, że w lokalach wyborczych w tureckich konsulatach uznano by je za wrogów Erdoğana. – Wielu obywatelom Turcji, którym zarzucono sympatyzowanie z organizacjami terrorystycznymi, odebrano paszport. „Terrorystą” mógł być każdy, choć dokumenty skonfiskowano przede wszystkim Kurdom, sympatykom Gülena oraz członkom mniejszości wyznaniowej alawitów, która w Turcji jest dyskryminowana. Oni nie mogli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 27/2018

Kategorie: Świat